- Cieszymy się, że użyczył nam pan swoich niezwykłych prac i uczestniczy pan w wernisażu w naszym Saloniku Artystycznym osobiście - tymi słowami przywitała artystę Worońca Teresa Leśniak, dyrektor Krośnieńskiej Biblioteki. - Trzynaście prac, dziś trzynastego maja - to znamienna liczba - żartował Piotr Woroniec sugerując, że ta „trzynastka” jest datą szczęśliwą wbrew obiegowym przesądom.
W wydanym z tej okazji katalogu wystawowym m.in. napisano: „Wiele z postaci stworzonych przez tego artystę przypomina nam także o naszych kalectwach. Niby wiemy, że nikt z nas nie jest idealnym, że mimo pozornego „wzorcowego” kształtu (ciała i duszy) mamy jakieś defekty - bywa, że tylko pozornie tuszowane. Owe kalectwa to symboliczny brak ucha albo stopy, lecz tak naprawdę artysta bardziej postrzega „ubytki” naszych zmysłów, naszego ograniczonego zmysłu pojmowania świata. Lecz co przy tym istotne - rzeźbiarz ten „opowiada” nam o naszych defektach w sposób przyjazny, życzliwy. Nie ma tu złośliwości. Czyż nie dlatego rzeźby te są chętnie nabywane, są lubiane?
{Mosmodule module=Banner Bilbord}
Piotr Woroniec - może to efekt odległych asocjacji, ale przy nich warto pozostać - tworzy jakby wciąż dalsze rozdziały wspaniałego poematu „Wydrążeni ludzie” T. S. Eliota? Figury te są nawet rzeczywiście wydrążone (tu nie o dosłowność przecież idzie), to - bywa - pałuby. Ich twarze, niekiedy rodem z Boscha, przaśne i bezmyślne,

Chyba słuszne jest twierdzenie, że droga twórcza Piotra Worońca wiedzie do jakiegoś tajemniczego ogrodu, ale tym razem bardziej mrocznego. Artysta ten pragnie nam coś ważnego powiedzieć i o czymś istotnym opowiedzieć, niekiedy stwarzając pewne sceny, rodzajowe, które stają się „opowiadanymi” za pomocą drewna historiami. Nie sposób wymienić wszystkich jego opowieści. Ale były np. „Ikary”, „Katedry”, ostatnio „Exodus” - czyli wielka księga wyjścia. Piotr Woroniec, tworząc cykle, jakby pisał osobliwe księgi. Niekiedy wyrzeźbione postaci jawią się jako osoby niemal szekspirowskiego dramatu. Przypominają niekiedy także bohaterów z obrazów Jerzego Dudy-Gracza, czy Wojtkiewicza. Wyrażają gorzkie prawdy, stanowiące kolejne jakby memento dla ludzkości.
Rzeźby tego artysty fascynują także zabiegami formalnymi. Olbrzymią siłę wyrazu manifestuje kobieta na nieokiełznanym koniu - może ona być alegorią krzyku rozpaczy, zaś koń zwierzęciem z pogranicza szalonego pędu malowanego przez Podkowińskiego, a także symbolem pokracznego, ale i dramatycznego w swej ekspresji dzisiejszego Pegaza.

Być może twórczość ta nie jest optymistycznym dla ludzkości proroctwem, ale Piotr Woroniec łagodzi ją nadzieją na nadzieję - jak ten z nielicznych, którzy wierzy w dobro w obecnym, kalekim i pogmatwanym świecie.
Jan Tulik
Foto: KBP
Foto: KBP