Nocne Teatralia – Strachy – zostały zainicjowane w ramach programu Kuźnia Artystyczna, realizowanego przy wsparciu finansowym Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Jako konferansjerzy powitali nas: Alan Bochnak, Paweł Wrona oraz reżyserka pierwszego przedstawienia – Natalia Czernicka. To właśnie Teatr s.tr.a.c.h. zaprezentował się jako pierwszy. Oto, jak opisują sami siebie: Tworzymy teatr zmuszający ludzi do myślenia, działania, trudnych analiz. Spotykamy się na scenie, by budować spektakle w nurcie niezależnym, offowym a przede wszystkim by dotknąć widza, czasem subtelniej, a czasem ostrzej. Każdy spektakl to dzielenie się oddechem, spojrzeniem i gestem. A oto rozwinięcie zagadkowej nazwy teatru: Strasznie Trudno Analizować Cudzą Historię, czyli w skrócie – s.tr.a.c.h. Zaprezentowali oni spektakl pod tytułem Istnienia w reżyserii Natalii Czernickiej. Adaptacja światła – Fabian Schwarz. W przedstawieniu wystąpiły: Dagmara Bogacz i Anna Romańczak. Podjęły one trudny temat zmierzenia się z własnym istnieniem. Poszukiwały odpowiedzi na pytanie: kto w nas patrzy i na kogo patrzy? Szczególna pochwała należy się Dagmarze Bogacz. Publiczność mogła poczuć, że patrzy na świadomą tego co mówi osobę. Dużym atutem był miły, ciepły, oryginalny głos oraz dobra dykcja. Po przedstawieniu wśród widzów słychać było wiele pochwał dla jej talentu.
Rozmowę z Dagmarą oraz Natalią Czernicką przeprowadził Grzegorz Niemczyk:
Skąd wziął się pomysł na stworzenie takiego przedstawiania?
- Pomysł na stworzenie tego spektaklu powstał, ponieważ chciałyśmy przedstawić coś co byłoby nasze i zarazem miało odpowiedni przekaz uczuciowy. Znalezienie jednolitego tekstu, który by pasował do tego co chcemy pokazać było niemożliwe, ale z pomocą przyszła nam koleżanka, która wybrała nam najlepiej pasujące fragmenty tekstów, różnych pisarzy m.in. Stephena Kinga, Olgi Tokarczuk, czy też Stasiuka.
Czy wszystko co pokazałyście na scenie było zaplanowane?
-Tak, oczywiście. Wszystko co pokazujemy na spektaklach jest zamierzone, ponieważ gdy wchodzimy na scenę chcemy przekazać widzom emocje które są w nas.
Czy na przedstawieniach chcecie szokować?
-Może nie szokować, bardziej pokazać prawdę od siebie. My jesteśmy teatrem alternatywnym, poszukującym, staramy się pracować za pomocą nowych technik, czy nowych środków przekazu z którymi jeszcze nie mieliśmy do czynienia.
Ciężko było przygotować cały spektakl?
-Przygotowanie spektaklu byłoby proste gdyby nie to, że zawsze na próbach każdy jest inny. I z tą innością trzeba się zmierzyć. Dlatego też tytuł naszego spektaklu brzmi „Istnienia”. Spotykamy się z widownią i z aktorami na scenie, a po obu stronach wyrażane są różne emocje.
Dziękuję za tę rozmowę.
Następny zaprezentował się Teatr Brama, a dokładniej – Mariusz Tarnożek. Przedstawił on monodram pod tytułem Zapiski oficera Armii Czerwonej, na motywach tekstu Sergiusza Piaseckiego. Reżyserem przedstawienia jest Daniel Jacewicz, muzyką zajmowali się Waldemar Ogrodniczak i Jerzy Holz. Oto krótka autoprezentacja Teatru Brama: Ludzie Bramy to głównie przyjaciele i artystyczni poszukiwacze, odnajdujący w teatrze swoją drugą rodzinę. Wychodząc z niewinności wchodzimy mocniej, odważniej i nierzadko kontrowersyjnie w życie i świat teatru. Był to niewątpliwie jeden z lepszych spektakli przedstawionych tego wieczoru. Świadczyły o tym chociażby reakcje publiczności. Salwy śmiechu w jednym momencie, a w następnym chwile powagi i zastanowienia. Artysta wcielił się w przedstawiciela sowieckich wojsk okupacyjnych – Michała Zubowa. Pokazuje karykaturalność i małość bohatera, który w swoim mniemaniu godzien jest pochwał i odznaczeń. Jest to obraz jednocześnie śmieszny i smutny. Bawi widza sytuacja, kiedy żołnierz znajduje schronienie u Polki Józefy, która uczy go modlitwy Ojcze Nasz. Zubow tłumaczy ją sobie po swojemu upatrując w „Ojcu” Stalina. To co bawi jest tak naprawdę okropne. W końcowej scenie, gdy Zubow zabija kobietę, której tak wiele zawdzięczał, uklęka i odmawia modlitwę, jednak w nieco zmienionej formie: Ojcze Nasz, któryś jest w Kremlu (...) jako w Kremlu tak i w reszcie świata (...). Ta scena odbierana już była przez widza w całkowitym milczeniu. Gratulujemy wspaniałego występu, który, na nas osobiście, zrobił największe wrażenie.
Jako trzeci zaprezentował się Teatr Freeday z Krakowa. Oto ich prezentacja: Teatr Freeday to formacja tworzona przez młodzież licealną i studencką z Krakowa, którą przede wszystkim interesuje teatr niezależny i realizacja autorskich spektakli oraz akcji artystycznych w przestrzeniach miejskich. Tworzą ją młodzi ludzie, którzy potrafią bez skrępowania podzielić się swoim wewnętrznym światem, którzy chcą innych do niego zaprosić. Przedstawili oni spektakl „Otarcia i Omdlenia.Vol.2” inspirowany fragmentem powieści Łaknąć Sary Kane, w reżyserii Karola Nowakowskiego. Występ był całkowicie nieprzewidywalny i wciągający. Na scenie można było zauważyć świetne zgranie się aktorów, którzy darzą siebie dużym zaufaniem. Przedstawienie niewątpliwie mogło zaintrygować widza. Po spektaklu widać było żywe zainteresowanie i poruszenie wśród publiczności.
A oto rozmowa z Karolem Nowakowskim, reżyserem spektaklu:
Co skłoniło pana do stworzenia właśnie takiego spektaklu?
-Na stworzenie takiego przedstawienia nałożyło się kilka wydarzeń. Otóż na naszej rodzimej scenie w Krakowie zorganizowaliśmy cykl czytania dramatu. I właśnie na tych czytaniach zetknęliśmy się z pisarką Sarą Kane i utworem Łaknąć w całości, lecz nie przekonała ona nas do tego aby stworzyć pełny dramat literacki jako taki. Dlatego też staraliśmy się wyłuskać kwintesencję tego co Sara Kane chciała w tym dramacie powiedzieć.
Czy cały spektakl był od początku do końca wyreżyserowany, zaplanowany?
-W przedstawieniu były również improwizacje, ale nie można zapomnieć że pewne punkty wyjściowe są w jakimś stopniu zaplanowane.
Jak długo trwało przygotowanie spektaklu?
-Przygotowanie spektaklu trwało trzy miesiące. Natomiast prace koncepcyjnie trwały troszkę dłużej.
Jak się wam podobało granie na nowej, krośnieńskiej scenie?
-Mnie się bardzo podobało, ponieważ atmosfera jest bardzo dobra, pełna niewymuszonego artystycznego luzu, a jednocześnie pełnego zrozumienia po co się tu przychodzi.
Dziękuję bardzo.
Po Krakowskim teatrze przyszła pora na Teatr Krzyk z Maszewa. Nie da się ukryć, ze wzbudził on wiele uczuć - niestety mieszanych. W zamieszczonym opisie teatru nie ma zbyt wiele informacji na temat ich samych: Twórcą wszystkich spektakli teatru jest Marek Kościółek, absolwent Akademii Praktyk Teatralnych w Gardzienicach. Krzyk porusza tematy współczesne, społeczne. Stara się być autorską wypowiedzią, manifestem, pytaniem. Na teatraliach grupa zaprezentowała spektakl Wydech, wyreżyserowany przez jedynego dorosłego członka tej grupy – Marka Kościółka. Temat tego przedstawienia to: Ojcostwo moje. Nasze Przekleństwo. Temat, który chyba przerósł młodych licealistów. Podjęli się trudnego wyzwania... W połączeniu ze słabymi możliwościami głosowymi (niezbyt dobra dykcja) nie dało to zadowalającego efektu. Na wyróżnienie zasługuje Mateusz Zadala, który niewątpliwie był najbardziej wyrazistą postacią - najgłośniejszy, najbardziej energiczny i charyzmatyczny, o przeszywającym, stanowczym wzroku. Wie jak zachować się na scenie, aby zostać zauważonym. Jako pewne usprawiedliwienie można dodać, że był to pokaz przedpremierowy. Premierę wyznaczono na 17 października, jest więc jeszcze czas, aby popracować nad całym spektaklem.
Kolejnym teatrem jaki zaprezentował się na scenie Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza był Teatr Formy Parra z Ustrzyk Dolnych, który przedstawił spektakl pt. „Homo Ambulans”: Teatr powstał w 1998 roku. Autorką wszystkich spektakli jest Grażyna Kaznowska-Chrapko. Współautorami scenariuszy jest sama młodzież, która obserwując otaczający świat, nie zgadzając się lub buntując na współczesną rzeczywistość, próbuje „rozmawiać” o niej językiem scenicznym. Spektakl został zaprezentowany w formie plastycznej, czyli w formie ruchu, gry światła i cieni. Przedstawienie opowiadało o zagrożeniach jakie mogą spotkać wszystkich ludzi w dzisiejszych czasach. Spektakl, nie do końca zrozumiany przez publiczność, mimo tego został bardzo ciepło przyjęty.
Przedstawiamy rozmowę z reżyserką teatru:
Skąd wziął się pomysł na stworzenie takiego przedstawienia?
-Inicjatywą zrobienia czegoś takiego były rozmowy o zagrożeniach cywilizacyjnych oraz chęć pokazania całego zła jakie dzieje się na ziemi.
Jakie znaczenie dla przedstawienia miała gra cieni?
-Światło w spektaklach plastycznych ma ogromne znaczenie. Tak na dobrą sprawę aktor jest tylko uzupełnieniem dla światła, choć oczywiście samo światło nie mogło by być bez aktora.
Czy jest Pani zadowolona z występu ?
-Szczerze to nie. Jest to spowodowane tym, że nie mieliśmy żadnej próby, przestrzeń sceniczna nie był ograna. Lecz sądzę że aktorzy dali z siebie naprawdę dużo. To że ja nie jestem zadowolona to nie znaczy, że stało się tak przez aktorów.
Czy pracujecie obecnie nad jakimś nowym spektaklem?
-Jak na razie mieliśmy pewien maraton, ponieważ prezentowaliśmy się na różnych scenach. Teraz przygotowujemy się do spektaklu plenerowego na otwarcie Olimpiady Młodzieżowej, która odbędzie się w Lutym w Ustrzykach. Poza tym chcielibyśmy w międzyczasie troszkę odpocząć. W planach mamy wyjazd do Grecji z przedstawieniem Eksodus Grecki, który swą premierę miał w sierpniu tego roku.
Dziękuję za rozmowę.
Jako ostatni zaprezentował się Teatr Przestrzeni z Warszawy przedstawiając spektakl Człowiek Transpozycja, Czyli Bal W Poczekalni, w reżyserii Łukasza Kwietniewskiego. Co jest ważne dla tego teatru? W Teatrze Przestrzeni emocje i działania aktora-uczestnika nie są grą dramatyczną. Aktor uwikłany jest w labirynt skojarzeń własnego umysłu wywołanych przez impulsy, jakie dochodzą do niego poprzez przedmioty, dźwięki i ruch postaci wokół niego. To etiuda oparta na wrażliwości. Spektakl ten zrobił chyba największe wrażenie wśród widzów Regionalnego Centrum Kultur Pogranicza, ponieważ każdy z czwórki aktorów jaką mogliśmy zobaczyć na scenie prezentował chęć naprawy „czegoś” w inny sposób, tak jakby autor spektaklu chciałby nam powiedzieć, że każdy człowiek różni się swoim zachowaniem od siebie. Przedstawienie to przemawiało do widzów w innowacyjny sposób. Spektakl w mojej ocenie był bardzo dobry i bardzo wymowny.
Na koniec krótka rozmowa z reżyserem przedstawienia:
Skąd wziął się pomysł na stworzenie takiego spektaklu ?
-Pomysł wynika z samych założeń naszej grupy teatralnej, której celem jest przedstawianie spektakli wielowarstwowych, tak aby można było je w różny sposób interpretować. Tak aby widz po jego obejrzeniu mógł się nad nim zastanowić, zinterpretować i wykorzystać go.
Gra aktorów była w pełni zaplanowana czy to była ich improwizacja?
-Szkielet tego przedstawienia, tej partytury jest spisany, wymyślony przeze mnie i z założenia daje on aktorom możliwość improwizacji.
Czy cztery osoby w grupie ułatwiają pracę?
-Nie, nie do końca. Zawsze lepiej pracuje się z mała ilością osób, zwłaszcza na próbach. Mimo to w najbliższym czasie planujemy powiększyć nasze grono.
Dziękuję.
Warto wspomnieć też o całej „otoczce” jaka towarzyszyła Nocnym Teatraliom. Gospodarz – członkowie Teatru s.tr.a.c.h. - przygotowali specjalny pokój, w którym można było posiedzieć w czasie przerw między spektaklami, a także „strachotekę” w której w przerwach odbywały się specjalnie przygotowane prezentacje. W pokoju - poczekalni porozstawiane były specjalne skrzyneczki – po jednej dla każdego teatru - do których każdy mógł włożyć karteczkę ze swoją opinią na temat danego teatru. Poza tym zadbano o nietypowy wystrój. Widz wszędzie spotykał się z porozklejanymi hasłami, na przykład: niełatwo jest żyć z tyloma twarzami w sobie nie wiedząc o nich nic. Podpisano także miejsca, gdzie można było przysiąść: siądź pod mą tabliczką -głosił napis na... oczywiście na tabliczce. Były także mniej udane, naszym zdaniem, hasła, jak na przykład - butelka czerwonego wina jakże zielona kiedy pusta, które wydawały się pewnym przerostem formy nad treścią. Grupa s.tr.a.c.h. pokusiła się także o nietypowe akcje, jak np. „pomaluj mnie”. Natalia Czernicka i Paweł Wrona, w białych koszulach, dali widzowi możliwość twórczego wypowiedzenia się za pomocą pędzla i farb... na sobie. W malowanie włączyła się radna, pani Anna Dubiel. Do mniej udanych artystycznych akcji muszę zaliczyć „poszukiwanie pedofila”, które we mnie osobiście wzbudziło jedynie niesmak. Jednak są to tylko szczegóły, które składają się na jedną wielką całość, a za tą należy się organizatorom wielka pochwała. W krośnieńskiej scenie teatralnej nastąpił pewnego rodzaju przełom, za który podziękowania należą się między innymi właśnie krośnieńskiemu teatrowi s.tr.a.c.h. W imieniu widzów i pasjonatów teatru, dziękujemy więc serdecznie wszystkim organizatorom, wykonawcom, aktorom i... prosimy o jeszcze.
Jak zwykle zapraszamy wszystkich zainteresowanych do wypowiadania się w komentarzach. Teatr, to taka dziedzina, w której bardzo liczy się subiektywne podejście do tematu i osobisty odbiór przedstawienia. Prosimy więc, dzielcie się swoimi wrażeniami.
Foto. Tomasz Zajdel, Paweł Matelowski