Był ulubieńcem nauczycielek języka polskiego, bo pisał najlepsze w klasie wypracowania. Choć słabo grał w piłkę nożną, został królem szkoły, dzięki temu, że chcąc pomóc kolegom, fałszował ich oceny w szkolnym dzienniku. Nie zna angielskiego, ale nie przeszkadza mu to w podróżowaniu po prawie całym świecie. Stwierdza, że dzieląc się wspomnieniami z młodości podczas spotkań autorskich, "demoralizuje młodzież".
Pochodzący ze Złotoryi dziennikarz, absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego, reportażysta "Gazety Wyborczej", autor wielu zbiorów reportaży, m.in. "Niedziela, która zdarzyła się w środę" (1996), "Gottland" (2006), "Zrób sobie rajc" (2010), "Projekt: prawda" (2016), najbardziej znany jest jako specjalista od historii i kultury Czech. Nic dziwnego, że poświęcił im sporą część spotkania. Ale zanim opowiedział o tym, jak zrodziło się u niego zainteresowanie tym krajem, Mariusz Szczygieł cofnął się do początków swojej kariery.
Choć twierdzi: "zawsze chciałem być recepcjonistą w hotelu", przyznaje też, że już jako licealista wiedział, że będzie studiował dziennikarstwo. A kunsztu zawodu uczył się od samej Hanny Krall. Ona uczuliła go na to, że "tekst musi być o tym, o czym jest, i... o czymś jeszcze".
Pomimo tego, że początkowo przekreślała znaczne fragmenty jego reportaży, uwierzyła w młodego dziennikarza. "Wielkim szczęściem człowieka jest, kiedy ktoś w niego wierzy" przyznał Mariusz Szczygieł, wspominając również o Witoldzie Orzechowskim, z którym przez sześć lat współtworzył talk show "Na każdy temat". Czy to Krall, Orzechowski i inni mentorzy, koledzy po piórze i współpracownicy Szczygła sprawili, że dziś mówi z pełnym przekonaniem: "spotykam fajnych ludzi"? Być może. Najważniejsze jednak, że tych "fajnych ludzi" widzi przede wszystkim w bohaterach swoich reportaży.
Choć pisząc o Polsce, pisze o sprawach trudnych, robi to lekko (jego teksty o Polsce nazywane są "reportażami satyryzującymi"). Przyznaje, że interesuje go "czy da się na małej przestrzeni tekstu zmieścić dużo treści". Odpowiedź na to pytanie w przypadku reportaży Szczygła jest jak najbardziej twierdząca, o czym autor przekonał uczestników spotkania, czytając fragmenty reportaży ze zbiorów "Niedziela, która zdarzyła się w środę", "Kaprysik" i "Gottland".
Na pytanie, które w końcu musiało paść na spotkaniu - co zawiodło Mariusza Szczygła do Czech i co go fascynuje w tym kraju, autor ma aż... 9 wariantów odpowiedzi. Na spotkaniu w Krośnie publiczność usłyszała wariant 3 i 4.
Wariant 3: Szczygła fascynuje "czeskie zwątpienie", to, że kultura czeska jest kulturą wątpliwości i pytań, podczas gdy w Polsce mamy kulturę pewności i odpowiedzi.
Wariant 4: Szczygła fascynuje czeskie podejście do życia, mające odbicie w języku (np. film "Miłość blondynki" Formana w Polsce jest określany jako dramat psychologiczny, w Czechach - jako komedia filmowa). A zupełnie serio Mariusz Szczygieł mówi: "Kontakt z innym, obcym, z kimś z zewnątrz jest każdej kulturze potrzebny".
Aby złapać dystans, spojrzeć z innej perspektywy, zmienić coś... Mariusz Sczygieł, opowiadając barwnie o Czechach, nawiązał do czeskiego poczucia patriotyzmu, przejawiającego się w pozornie mało znaczących czynnościach. I bazując na tym przykładzie stwierdził skromnie, że przejawem jego patriotyzmu jest redakcja trzytomowej "Antologii polskiego reportażu XX wieku".
Mariusz Szczygieł udowodnił, że nie tworzy dystansu między sobą a swoimi rozmówcami. Dlatego uczestnicy spotkania śmiało zasypali go pytaniami o jego przyjaźń z Zofią Czerwińską, związki z Krosnem, czy też o to, czego w Czechach nie lubi. Autor odpowiadał kwieciście, dowcipnie i wyczerpująco, nic więc dziwnego, że rozmowy toczyły się jeszcze długo po zakończeniu spotkania - podczas podpisywania książek.
Spotkanie z Mariuszem Szczygłem prowadziła dr Zofia Bartecka-Prorok. Wydarzenie odbyło się w ramach projektu "Biblioteka - miejsce czytania, miejsce działania" finansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego z Programu "Partnerstwo dla książki".
Spotkanie było połączone z rozstrzygnięciem zabawy "Wszystkie drogi prowadzą do biblioteki". Najmłodsza uczestniczka imprezy - Maja Róg wylosowała nazwiska 10 zwycięzców gry miejskiej.
mj (kbp), red.
Fot. archiwum KBP