Budzik nastawiasz na ...?
- Wszystko zależy od dnia. Jeżeli mam plan zdjęciowy, to nawet na 5.00 rano. W pozostałe dni najczęściej na 9.00. Uwielbiam spać i moim ulubionym antycznym bogiem jest Morfeusz. Natomiast po koncercie, który kończy się późno w nocy, budzika nie nastawiam w ogóle.
Dzień rozpoczynasz od ...?
- Zielonej lub białej herbaty. Dawniej była to kawa, ale tak polubiłam zieloną herbatę, że obecnie stała się moim poważnym uzależnieniem.
W jakim momencie życia jesteś w tej chwili?
- W najlepszym! Pewnie większość z nas czuje się z upływem czasu coraz lepiej. Ja także. Coraz bardziej doceniam codzienność, chwilę obecną, akceptuję siebie i swoje wybory. Staram się nie wybiegać myślami w przód, ani nie analizować przeszłości. Najważniejsze dla mnie jest bycie tu i teraz.
Za co lubisz siebie najbardziej?
- Chyba za swoją wrażliwość, która potrafi być też moją wadą. Staje się nadwrażliwością a to już bywa trudne. Myślę, że mam też w sobie sporo empatii, która pomaga w komunikacji z innymi ludźmi.
Twoja największa wada?
- Muszę przyznać, że jestem strasznie spóźnialska i niestety dość leniwa. Wiem- dziwnie to brzmi. Dlaczego? Bo wiele rzeczy udaje mi się realizować, ale naprawdę rzadko robię coś, czego w danym momencie nie chcę lub nie muszę. Trudno też znoszę wszelakie zmiany.
Kariera czy rodzina?
- Mam nadzieję, że w dzisiejszych czasach nie musimy dokonywać takiego wyboru. Obserwuję wiele koleżanek, które świetnie radzą sobie łącząc obydwie role. Sama mam zamiar podzielić ich los (śmiech).
W życiu kierujesz się sercem, czy rozumem?
- Zdecydowanie sercem, choć zdarza mi się czasem przesadnie analizować- zwykle te mało ważne decyzje. Na te większe i najważniejsze pytania znam od razu, intuicyjnie odpowiedź. Po prostu ufam swojej intuicji.
A kiedy wybuchasz?
- Kiedy mam ważne spotkanie a czekam w pociągach, które z niewiadomych nikomu powodów, często są opóźnione.
Aktorstwo to dla Ciebie....?
- Obok śpiewania, najważniejsza pasja. Próbowałam robić kilka innych rzeczy, ale zawsze kończy się tak, że ląduję na scenie. Może to jednak powołanie?
Śpiewasz, grasz, udzielasz wywiadów. Czy wśród tylu absorbujących zajęć znajdujesz czas dla siebie?
- Jestem absolutnie tego zdania, że czas dla siebie jest bardzo ważny i staram się go znajdować i odpowiednio celebrować. Uwielbiam przesiadywać w zadymionych krakowskich knajpach w oparach dymu i absurdu, czytając książkę lub roztrząsając z przyjaciółkami sens wszechrzeczy (śmiech). Lubię też długie i absolutnie niezdrowe dla skóry gorące kąpiele.
Jak dbasz na co dzień o siebie?
- Jestem ambasadorką salonu Retro Day Spa w Warszawie, który posiada wiele świetnych zabiegów opartych na naturalnych kosmetykach i co ciekawe mieści się w zabytkowych wnętrzach, w których można zrelaksować się już od samej atmosfery płonących świec i kadzideł. Podobno Pola Negri w swoim buduarze w ten sposób udzielała wywiadów, wśród wonnych świec, i w jedwabnych szlafrokach. Najbardziej lubię zabiegi relaksujące np. masaż aromaterapeutyczny.
A zatem Twój skuteczny sposób na relaks, to ... ?
- Oprócz wspomnianego życia kawiarnianego, książki. Ostatnio wszystkie po kolei absolutnie znakomitego Marcina Szczygielskiego.
Bywasz niegrzeczną dziewczynką?
- Czasem tak. Myślę, że ludzie rzadko są jednowymiarowi i bywają grzeczni, niegrzeczni, dobrzy i źli. Każdy z nas ma różne cechy, które uruchamiają się w zależności od sytuacji. Oczywiście staram się być grzeczna (śmiech).
Najbardziej emocjonująca noc, którą przeżyłaś?
- Rozumiem, że nie chodzi tu o noc poślubną? (śmiech). Odpowiadając na te pytania siedzę w pociągu relacji Kraków-Warszawa, który ma już 100 min opóźnienia, jest 23.00 i ciągle nie wiadomo co dalej. Jest więc bardzo emocjonująco (śmiech). Pozdrawiam wszystkich moich współpasażerów!
Na co wydajesz zarobione pieniądze?
- Poza racjonalnymi wydatkami, na...buty oczywiście. Ale muszę przyznać, że nie jestem bardzo rozrzutna. Uwielbiam sklepy Vintage i poluje tam na sukienki sprzed lat. Ale ponieważ lubię kawiarnie i słodycze, więc pewnie też i na to.
Specjaliści z działu mody w wielu tygodnikach bardzo często biorą Cię pod ocenę. Uważają, że należysz do grona świetnie ubranych polskich gwiazd. Masz swój własny styl, klasę... Sama się ubierasz, stylizujesz?
- Sama i szczerze mówiąc, nie wiem czy zawsze mi to wychodzi (śmiech). Najbardziej lubię przedwojenny szyk, gdzie kobiecość, umiar i klasa były na pierwszym miejscu. Ale zdarza mi się też poszaleć. Moda jest też przecież po to, by się nią bawić. To właśnie dzięki niej możemy stać się na chwilę prawdziwą Królową Nocy (śmiech).
Na kim się wzorujesz?
- Ikonami stylu są dla mnie przedwojenne aktorki np. Marlena Dietrich. Kobiety w latach dwudziestych miały w sobie tajemnicę. Np. Hanka Ordonówna ukrywała bliznę na skroni pod noszonymi na bakier kapeluszami, tworząc w ten sposób nową modę. Ta swoistego rodzaju magia i brak oczywistości intryguje najbardziej.
Ulubiony projektant?
- Chyba nie mam. Każdego cenię za coś innego. Wyobraźnia Mc Quenna, teatralność Galiano i kobiecość Natalii Jaroszewskiej. To byłby niezły mix.
Mężczyzna to dla Ciebie przede wszystkim..... ?
- Oparcie, inspiracja, napęd do działania, przyjaciel. Bardzo lubię mężczyzn i dobrze się z nimi dogaduję. Poza tym uważam, że trafiałam na naprawdę wyjątkowych. Może dlatego, że mam brata i znana mi była "instrukcja obsługi" faceta.
Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
- Wierzę tylko w taką miłość. Prawdziwą, romantyczną, instynktowną. Przeraża mnie kalkulacja i logika. Myślę, że tego typu działania muszą unieszczęśliwiać. Choć staram się nie oceniać, bo przecież każdy z nas potrzebuje czegoś innego do szczęścia.
A w miłość do grobowej deski?
- Absolutnie tak. Oby jak najwięcej takich.
Plany na najbliższe miesiące?
- Recital, koncerty, plan zdjęciowy. I płyta. Ale więcej nie powiem, żeby nie zapeszać.
Dla KrosnoCity
Rozmawiała: Ilona Adamska
Foto. Archiwum prywatne aktorki