Na kamiennym murku przy ul. Pułaskiego w Krynicy siedzi mężczyzna. Niski, elegancki, z drewnianym kuferkiem, swoim przenośnym warsztatem malarskim. Nie zawsze stać go na profesjonalne farby i pędzle, więc tworzy szkolnymi akwarelami, kredkami. Maluje na zwykłym papierze, na tekturkach, w szkolnych zeszytach, na szarym papierze opakunkowym, na kalkach i drukach sądowych. Najpierw szkic ołówkiem, później farba, podpis, pieczęć. Ludzie spacerują, nie zwracając na niego uwagi. Mężczyzna jest prawie niewidzialny, scalony niemalże z urokliwym krajobrazem uzdrowiska. Tak powstało kilkadziesiąt tysięcy prac. Nie było jednak nabywców dla dziwnych, prymitywnych obrazków, wielu uważało je długo za bezwartościowe bazgroły, a jego twórcę za upośledzonego psychicznie żebraka.
Los się jednak odmienił, malarza-samouka dostrzegli i docenili malarze-profesjonaliści. I wtedy, kiedy bezimienny mężczyzna jest ulicznym artystą, omijanym, niezrozumiałym z powodu przykrej wady wymowy, i wtedy, kiedy jego dzieła prezentowane są w europejskich stolicach, również w Paryżu, kiedy ma indywidualne wystawy w warszawskiej „Zachęcie”, a wiersze o nim piszą Herbert i Harasymowicz – Epifaniusz Drowniak, Łemko z Krynicy Wsi, tkwi wciąż jak zaklęty w tym samym miejscu, w tym samym niezwykłym świecie.
Wystawa zaprezentowana w Muzeum Podkarpackim w Krośnie gromadzi te z prac Nikifora, które najpełniej oddają jego charakterystyczny warsztat i tematykę, po którą najchętniej sięgał, aby w sposób najbardziej adekwatny nawiązać do jego wizji świata i przybliżyć go. Ten wybitny malarz intuicyjny ukochał swój skrawek ziemi, na którym przyszło mu żyć i z największym oddaniem tworzył właśnie „pamiątki” z Krynicy. Fascynował się architekturą, prezentował krynicką architekturę rezydencjalną, wille i pensjonaty, architekturę sakralną – cerkwie, kościoły i synagogi, urzędy, dworce. Uwieczniał również malownicze okolice miasta, wsie, stacyjki, pola i łąki, urokliwe pejzaże doliny Popradu. To właśnie przelana na papier w fascynujących barwach, zamknięta w prostych liniach, miłość do małej ojczyzny przyniosła mu sławę, której nie oczekiwał i która nie była mu potrzebna.
On, NIKIFOR-MALARZ, NIKIFOR-ARTYSTA, jak sam się podpisywał, czuł się kimś wyjątkowym nie przez to, kim się stał, a przez to, co tworzył. Był posłannikiem, miał misję. Tą niezwykłą dwoistość samooceny widzimy w jego autoportretach. Był bardzo płodnym artystą. Większość jego dzieł uległa jednak zniszczeniu.
Najchętniej malował akwarelą, czasami łączoną z temperą bądź farbą olejną, rzadziej używał kredek. Poszczególne elementy dokładnie obrysowywał cienką czarną kreską i tak okonturowane płaszczyzny wypełniał żywymi barwami nakładanymi prosto z tuby. Był mistrzem koloru, jego geniusz objawił się właśnie w ogromnej wrażliwości na barwy.
Większość przedstawionych na ekspozycji prac pochodzi z okresu powojennego, ze zbiorów kolekcjonerów prywatnych Muzeum Okręgowego w Nowym Sączu, Muzeum Regionalnego w Jaśle oraz Muzeum w Bochni. Mamy nadzieję, że nasza krótka prezentacja prac Nikifora da państwu możliwość wglądu w świat tego genialnego twórcy sztuki naiwnej.
Wystawa prezentowana będzie od lutego do kwietnia 2012 r.
Katarzyna Krępulec-Nowak
Muzeum Podkarpackie