Zaloguj
Zarejestruj się
KrosnoCity.pl
 
 
 

Ludzie waleczni i dzielni. Gutkowski o Indios Bravos

Włączając radio, nie usłyszymy ich piosenek. Włączając telewizję, nie zobaczymy ich teledysków. Jednak ‘Indios Bravos’, gdyż to o nich mowa, nieprzerwanie od 1997 roku wydają kolejne płyty i podróżują po całej Polsce dając koncerty, na które przychodzą tłumy ludzi - zarówno młodzieży, jak i osób dorosłych. W czym tkwi więc fenomenem zespołu założonego przez Piotrka Banacha oraz Piotra Gutkowskiego? Korzystając z okazji, jaką był ich koncert na Dniach Krosna, staraliśmy się tego dowiedzieć od popularnego Gutka.

REKLAMA




alt

Powiedz mi, jak to robicie, że chociaż nie ma was prawie wcale w mediach ani prasie to na wasze koncerty nieustannie przychodzą tłumy, których pozazdrościć może wam niejeden ‘bardziej medialny’ polski artysta? Czy omijanie show biznesu szerokim łukiem to wasz wybór?

Gutek: Hmm… jak to robimy? Przede wszystkim nie robimy niczego wbrew sobie. Wiesz co, to nie jest tak, że nas w tych mediach nie ma tylko i wyłącznie z naszego wyboru, po prostu gdyby nas chcieli puszczać, to byśmy chętnie byli w radio czy telewizji. To nie jest nasz wybór. Wiadomo, że przydałoby nam się pokazać w mediach, ale nie zrobimy tego, co nie jest nam po drodze. Na przykład granie w telewizji śniadaniowej z playbacku, jest dobrą reklamą, ale dla mnie takie coś nie wchodzi w grę. Nigdy nie zagrałbym z playbacku. W życiu bym tego nie zrobił. Jeśli chodzi o fenomen tej publiczności, wydaje mi się, że ludzie to czują. Jeśli coś jest autentyczne, pochodzi z pasji i z serca to łatwo to wyczuć. Ściemę także. Wydaje mi się, że kupujemy ich tym, że jesteśmy sobą i jesteśmy konsekwentni.

Podobno nie lubisz także kręcenia teledysków?

Gutek: No tak, niespecjalnie przepadam za teledyskami, bo to nie jest mój żywioł. Nie czuję się swobodnie przed kamerą i zdecydowanie wolę występować na scenie. Publika mnie nie stresuje tak bardzo, wtedy zupełnie się nie krępuję. Kontakt z kamerą jest jednak czymś stresującym. Nie jest to moje naturalne środowisko, nie jestem aktorem, ani nikim podobnym. Jestem muzykiem, chcę śpiewać. Dlatego jeśli mógłbym uniknąć grania w teledyskach, to byłoby najlepiej.

alt

Nie gracie tam, gdzie nie jesteście zbyt mile widziani, chcąc ponad wszystko pozostać niezależnym, być ‘Indios Bravos’. Mógłbyś przybliżyć mieszkańcom Krosna pochodzenie nazwy waszego zespołu?

Gutek: Oczywiście. Mianem Indios Bravos określano ludzi walecznych, dzielnych, odważnych. To byli Indianie, którzy nie chcieli się poddać supremacji białej kultury, nie chcieli się zrzec swojej tożsamości, swoich zwyczajów. Nie dali się zamknąć w rezerwatach i co prawda mieli przez to kłopoty, być może byli nawet z góry skazani na porażkę, ale do końca cenili tę swoja wolność, tożsamość. My tak samo chcieliśmy być niezależnym zespołem. To znaczy pisać i działać wtedy, kiedy chcemy, mówić o tym, o czym chcemy, nie pojawiać się tam gdzie nie chcemy się pojawiać. Znając doświadczenia Piotrka Banacha, który wcześniej grał w takiej topowej kapeli [Hey przyp. red.], która oparła się o całkowity mechanizm mainstreamowego show biznesu, wiedzieliśmy, że nie chcemy iść taką drogą. Naszym założeniem było wywalczenie pozycji, ale na naszych zasadach, szanując przy tym siebie samych.

alt

Byłeś już wcześniej w tych okolicach?

Gutek: Wiesz, na pewno każdy z nas choć raz odwiedzał te rejony. Mogę mówić tylko za siebie, gdyż wiadomo, nie znam całego życiorysu kolegów, ale z ich opowieści wynika, że bywali już tutaj. W Krośnie wydaje mi się, że Indos Bravos pierwszy raz jest teraz, ale nie dałbym sobie ręki uciąć. Być może graliśmy już wcześniej, a ja tego z jakichś przyczyn nie pamiętam? A jak nam się podoba? Bardzo nam się podoba! Tutaj jest taka prawdziwa Polska, która nam się dobrze kojarzy. Część chłopaków, przyjeżdżało na wakacje w te okolice. Wiem, że Piotrek [Banach] bardzo lubi ścianę wschodnią i ma wspomnienia z dzieciństwa z tą okolicą. Również my, jako zespół bardzo lubimy przyjeżdżać w te rejony.

Zdaję sobie sprawę, iż każdy koncert jest dla Ciebie ważny i niepowtarzalny, ale czy któryś wspominasz jako ‘wyjątkowo ważny’?

Gutek: Nie chciał bym wyróżniać żadnego koncertu. Na pewno były takie, które utkwiły bardziej w pamięci, choćby ze względu na to gdzie się odbywały. Było kilka takich wyjątkowych miejsc, jak na przykład Przystanek Woodstok. Zagrania na dużej scenie, dla takiej ogromnej rzeszy ludzi to jest przeżycie którego się nie zapomina. Tak, to był bardzo spektakularny koncert. Było też wiele małych, kameralnych imprez. W klubach czy w niewielkich miejscowościach, ale tam też energia unosiła ludzi trzydzieści centymetrów nad ziemię i to było czuć, coś wyjątkowego, bardzo fajnego. Trudno powiedzieć co jest dla nas jakby ważniejszym wspomnieniem. Wszystko ma swoje charakterystyczne cechy. Ja lubię klubowe granie ze względu na bliskość publiczności, łatwiej jest nawiązać kontakt niż na imprezach plenerowych, na dużych koncertach. Koncertowe “giganty” oczywiście również mają specyficzny klimat, także mają one miejsce w naszych sercach.

Czy tego typu koncerty jak dziś, różnią się od tych wielkich, jak np. na Woodstocku?

Gutek: Myślę, że takie większe koncerty powodują większy stres i większe napięcie, ale nie mamy jakiegoś założenia, że dziś gramy na 70%, a jutro na 110%. Zawsze staramy się wystąpić najlepiej jak się da w danym momencie i w danej chwili. To czy jesteśmy w stanie wznieść się na wyżyny czy też nie, zależy tylko i wyłącznie od takich ludzkich cech. Wszystkie koncerty, występy staramy się traktować tak samo za każdym razem.

Od waszej pierwszej wspólnej płyty minęło już 14 lat, ostatnią z nowymi utworami wydaliście z kolei 4 lata temu. Planujecie w najbliższym czasie coś nowego?


Gutek: Mogę Wam zdradzić, że już wkrótce coś się wydarzy. Duża część materiału została nagrana, wymaga dogrania jeszcze tylko niewielka cześć. Jednak ze względu na dużą intensywność koncertowania, ciężko jest nam zorganizować te sesje nagraniowe, ale mam nadzieję, że już jesienią płyta się ukaże. Bez obiecywania, ale mam taką szczerą nadzieje, że już jesienią tego roku ta płyta będzie.

A może zaskoczysz nas wkrótce jakimś solowym projektem?

Gutek: Bardzo możliwe, gdyż takich rzeczy się nie planuje, one się pojawiają same. Zaskoczenie więc będzie na pewno Patrząc wstecz wiem, że nigdy nie planowałem tych kolaboracji, a jednak sporo mam ich na sumieniu. Cześć z nich jest taka, z których jestem naprawdę dumny. Ostatnio miałem przyjemność nagrać piosenkę na płytę ‘Farben Lehre’ i z nimi kilkakrotnie tez występować. Będę również gościem na Przystanku Woodstock, gdzie zaśpiewam właśnie z ‘Farben Lehre’.

Wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy, ale w swojej karierze współpracowałeś z wieloma różnymi artystami jak np. Fokus, Abradab, Kaliber 44, Marysia Sadowska czy też ostatnio Kamil Bednarek. Który z tych duetów najbardziej zapadł ci w pamięci?

Gutek: Wszystkie! Wszystkie są czymś niepowtarzalnym i tu nie można gradować, które są bardziej, a które mniej niepowtarzalne, bo tak naprawdę wszytko jest niepowtarzalne. Piosenki, które nagraliśmy są fajne, bardzo mi sie podobają te rzeczy, które zrobiłem z ludźmi których wymieniłeś. Jest też kilka rzeczy o których ludzie tak może dobrze nie wiedzą, a również udało mi się zrobić kilka takich niecodziennych spraw. Mam na swoim koncie współpracę z taką grupą rockową można nawet powiedzieć metalową, o nazwie MAQAMA. Mają oni taki utwór Darkfur, który jest całkowicie nie w stylistyce bluesowej, ani nawet regaee, ale jest mi bardzo bliski. Bardzo sobie cenię to, co zrobiliśmy razem z zespołem MAQAMA i Kamilem Haidarem.

Zastanawiałeś się kiedyś, jak wyglądałaby Twoja kariera, gdyby nie Piotrek Banach i wasz wspólny projekt, jakim jest Indios Bravos?

Gutek: Wiesz, trudno powiedzieć, bo wersji alternatywnych dla wszechświata jest pewnie nieskończona ilość, także nie wiem. Na pewno zajmowałbym się dalej muzyką, a kto wie czy może byśmy gdzieś na siebie nie wpadli. Ja jestem zawsze gdzieś blisko muzyki, więc niezależnie od tego czy robiłbym to z Piotrkiem, czy też nie, na pewno miałbym potrzebę jej robienia. Na pewno miałbym zespół, robił wszystko, co związane z dźwiękiem. To na pewno dałoby mi możliwość natknięcia się na Piotrka na jakimś festiwalu czy gdzieś. Oczywiście, bardzo się cieszę, że go spotkałem w tak młodym wieku, to mi z pewnością skróciło drogę do jakiejś wiedzy.

Wiele osób wrzuca wasz zespół do nurtu reggae, ale tak naprawdę, nie można was jednoznacznie określić, gdyż oprócz jamajskich rytmów, w naszej muzyce słychać także m.in. bluesa. Jak Ty byś to określił?

Gutek: Ja bym powiedział że Indios Bravos wypracowało swój własny styl, który jest już na tyle oryginalny i niepowtarzalny, że nie można nas pomylić z kimś innym. Myślę, że w Polsce nie ma aż tylu kapel, które grają w podobnym stylu jak my. My jesteśmy rozpoznawalni niezależnie od czy zagramy utwór w stylistyce bardziej zbliżonej do rocka, bluesa czy reegae. To jednak coś charakterystycznego, coś co łączy te wszystkie gatunki ze sobą. To jest w naszej muzyce. Zarówno to bujanie w rytm reggae, jest też sentymentalna melancholia bluesowa, harmonijki bluesowe, czasami nawet bardziej rockowe brzmienia. Nie jesteśmy ewidentnie zespołem reggae czy bluesowym, ale i w jednym i w drugim środowisku odnajdujemy ludzi, do których nasza muzyka trafia.

Jeden z moich znajomych określił waszą twórczość jako ‘cudowną i kolorową, gdzie piosenki posiadają nie tylko urzekające i kojące rytmy, lecz także niosące wiele prawd życiowych teksty’. Z każdej waszej piosenki można coś do siebie wziąć, można czegoś się nauczyć, skąd to się bierze?

Gutek: Skąd to się bierze? Z tego, co nas doświadcza w życiu, nasze uczucia tak naprawdę przecież dużo nie różnią się od waszych, pomimo, że możemy się różnić charakterami. Szczęście przeżywamy w podobny sposób, smutek również w podobny. Wiele doświadczeń z mojego życia jest tożsamych z twoimi doświadczeniami. Stąd piosenki, które piszę o sobie są odbierane przez ludzi jak by były o nich. Taka jest prawda. My się niczym nie różnimy. Wszyscy lubimy życie. Kochamy życie, skupiamy się na tym, co pozytywne, nie na tym, co negatywne, stąd też ten przekaz. Na tym polega nasza misyjność, w której staramy się dotrzeć do ludzi. Piszemy teksty dla siebie, podobają się one przede wszystkim nam jako autorom tych utworów, ale każdy może się w nich odnaleźć.

W niebywały sposób łączysz w sobie nie tylko różne kultury, ale przede wszystkim religie. Można powiedzieć, że wyciągasz z nich wszystko co najlepsze i adaptujesz do swojego życia. Ludzie mówią o Tobie ‘biały człowiek o duszy Rastafarianina’. Do tego dochodzi jeszcze buddyzm. Zgadasz się z tymi określeniami?

Gutek: Nie czuję się rastafarianinem, buddystą też nie. Nazywam się Piotrek Gutkowski, jestem chłopakiem z Katowic i tyle mogę o sobie powiedzieć. Określenia typu ateista, buddysta, katolik, to nie dla mnie. Ja się w to nie bawię. Nie jestem rastafarianinem. Owszem, podoba mi się muzyka reggae i sam rastafarianizm, jako część ideologii, która jest związana z tą muzyką. To wszystko ma związek, przynajmniej według mnie, z ludźmi którzy wychowali się na tej muzyce i pochodzą z Jamajki. To oni mają prawo o sobie mówić, ze są rastafarianinami. Ale tak naprawdę, każdy kto się nim czuje ma prawo się tak nazywać.

W naszej poprzedniej rozmowie przyznałeś, że byłeś mocno zaskoczony, gdy Piotrek zaproponował Ci współpracę, gdyż cytuję ‘prawie wszystkie moje koleżanki z liceum do niego wzdychały, a tutaj ja dostaję od niego propozycję współpracy’. Zdajesz sobie sprawę, że teraz mnóstwo dziewczyn z liceum wzdycha do Ciebie?

Gutek: A myślisz, że po co ja to z nim zrobiłem? Żartuję oczywiście. To jest bardzo miłe i fajne, kiedy ludzie Ci mówią o swoich uczuciach w taki sposób, że coś im dajesz itd. To jest wspaniałe, to łechta twoją próżność, ale no ja się bardzo cieszyłem, że Piotrek chce ze mną to robić, bo wiedziałem że to jest dal mnie ogromna szansa żeby się nauczyć, po prostu czegoś. Dzięki wiedzy i doświadczeniu Piotra, bardzo polubiłem reggae. Słucham chętnie głównie tych klasyków, chociaż nurty elektroniczne również mi się bardzo podobają. Nie jestem natomiast fanem dancehall reggae, jest to dla mnie za mało muzyczne.  To jest taneczna, fajna do zabawy muzyka, ale to nie jest dla mnie muzyka jeśli chodzi o wrażliwość. Wszystkich tych rzeczy, oczywiście bez Piotrka by nie było, ale może kiedyś bym zapracował na to wzdychanie i bez Piotrka.

Dawid Wójcik, Agata Grzesik
Fot. Szymon Muszański

  • autor: Dawid Wójcik, Agata Grzesik

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

 

Sklep z częściami samochodowymi iParts.pl

KONTAKT Z REDAKCJĄ

KrosnoCity.pl
tel. 506327412
redakcja@krosnocity.pl

Dział reklamy i biuro ogłoszeń:
tel. 506 327 412
reklama@krosnocity.pl

Zaloguj lub Zarejestruj się

Zaloguj się

Zarejestruj się

Rejestracja użytkownika
Anuluj