"Hotel pod różą" w Krakowie na początku lat 90 - tych, to miejsce gdzie na żywo można było spotkać się z Markiem Grechutą i z niewiadomych przyczyn było to finansowo osiągalne dla studenta. Jaki był wtedy? Zmęczony, przygarbiony, schowany w sobie i rozczochrany, nieobecny - jeżeli śpiewał to chyba nie dla siebie, chyba tak po prostu na zlecenie, bez przekonania. Dwa razy był taki, a raz śpiewał dla róży - jakiejś róży na wiosnę.
REKLAMA
REKLAMA
W PORTALU
REKLAMA
TO I OWO
REKLAMA
REKLAMA