W Polsce sport ten wzbudza zainteresowanie już od kilku lat, dając oprócz satysfakcji z rywalizacji namiastkę sprawdzenia się na prawdziwym torze wyścigowym.
Krośnieński tor nie jest może największy w regionie, ale wyróżnia się uporządkowaniem i co ciekawe, zapewnia klientom minimum wygody w postaci minitrybun, pomocnych szczególnie opiekunom zawodników, czego brakuje torom w większych miastach.
Obsługa toru jest rzeczą kluczową, ponieważ bez utrzymania pewnego rygoru i porządku na torze, może dojść do naprawdę niebezpiecznych zdarzeń (gokarty o mocy 9 KM rozwijają prędkości nawet od 70 do 100 km/h), a wyniesione z gier wideo zwyczaje na torze niezbyt się sprawdzają. Jazda w kółko wydaje się banalna, ale jednak cały czas pochłania uwagę pracowników i nie jest wcale taka prosta, choć różnice w szybkości przejazdu między mistrzami i zaawansowanymi amatorami liczy się w sekundach. Tu właśnie można odróżnić nasz tor od do innych, gdzie atmosfera komercji po prostu odpycha - chcesz sobie pojeździć to płać i zasuwaj, a nie zawracaj głowy - w Krośnie jest inaczej i to właśnie oddaje tego ducha pasji, który powoduje, że po jednej wizycie nie można doczekać się drugiej. Od początku ma się wrażenie, ze nasze pociechy są w dobrych rękach, a instruktaż przedstartowy i czujne oko połączone z chorągiewkami w ręku, nie dają pola do szaleństw, bo te ostatnie są szybko i sprawnie wyprowadzane na prostą.
Może to akurat zniechęcać, że narzucane są ograniczenia, ale jednak prawdziwe mistrzostwo wynika nie z brawury i braku strachu połączonego z niedostatkiem rozsądku, a z samodoskonalenia, uczenia się zasad, wyrabiania refleksu i poznawania możliwości sprzętu, które można potem wykorzystać efektowniej.
Mamy nadzieję, że może w Krośnie powstanie silny ośrodek gokartowy, uda się rozbudować tor i powiększyć go o rezerwę terenu z nim sąsiadującą, a także uda nam się zorganizować wspólnie minizawody rajdowe i nieźle się zabawić na dobrym poziomie. Chęci i zaangażowania nie brakuje, sprzęt nie odbiega od tego z Małopolski czy Pomorza, asfalt jest niezły, a tor przemyślany. To super zabawa, która na pewno przyniesie, przy niewielkich kosztach, wartości nieosiągalne w najlepszych grach komputerowych i świadomość tego, co często potrzebne byłoby autorom tragicznych zdarzeń drogowych. - mówią właściciele KrosKart.
Mamy nadzieję, że ta ciekawa inicjatywa powiększająca ofertę dobrego spędzenia wolnego czasu w Krośnie, rozwinie się, zorganizuje i wyjedzie na szersze regionalne tory, być może kształcąc już dziś następcę polskiego mistrza Formuły 1.
Marek Gransicki
Fot. KrosKart