Tak było w 80. minucie, kiedy po rzucie rożnym wykonywanym przez Romana Bobaka piłka przeleciała nad bramkarzem i obrońcami, a Piotr Mazurkiewicz nie zdołał umieścić piłki głową w odsłoniętej bramce z odległości kilku metrów. Mógł to być decydujący moment spotkania, podsumowujący optyczną przewagę Siarki w tej części gry.
Ataki w chaosie
Dodać należy od razu, że przewagi słabo wykorzystywanej również w innych fragmentach meczu. Siarka atakowała bowiem w większości przypadków chaotycznie, ułatwiając miejscowym skuteczne interwencje. Na grę przyjezdnych dobrze wpłynęły zmiany dokonane w przerwie spotkania. Roman Bobak oraz Tomasz Walat wnieśli do poczynań zespołu wiele ożywienia, sami zagrażając bramce Karpat lub rozgrywając kilka groźnych akcji.
Wybili z linii
Karpaty miały swoje szanse w pierwszej połowie. Najlepszej okazji nie wykorzystał Bartłomiej Buczek, który po rogu Pawła Fydrycha z bliska uderzał głową, ale Łukasz Szymański wybił piłkę z linii bramkowej. Później ochotę do gry przejawiał tylko Buczek, walcząc w każdej części boiska. Pozostali pomocnicy nie mieli najlepszego dnia. Co prawda szarpnął parę razy Paweł Fydrych, jednak w poprzednich meczach czynił to częściej. Zawiódł też atak: Krzysztof Szymański – Maciej Biliński. Napastnicy mieli kłopoty z komunikacją i zrozumieniem, stąd mnożyły się niecelne podania. Opis powyższy dowodzi, że mecz nie był wielkim widowiskiem, a zasługi piłkarzy obydwu drużyn zbyt małe, żeby sięgnąć po trzy punkty.
Trenerzy zgodni
- Mecz remisowy ze wskazaniem na gości. Tak czasem jest, że przychodzi kryzys i gra nie idzie. Trudno mi na gorąco powiedzieć, co się dzisiaj stało z drużyną. Nie bardzo pomagają nam rezerwowi, co stanowi dla nas obecnie spory problem – powiedział po meczu Maciej Huzarski, trener Karpat. - Jestem trenerem od dwóch dni, więc jedyne co mogłem zrobić, to skonsolidować zespół, porozmawiać, sprawić, żeby zawodnicy bardziej uwierzyli w siebie. Z pierwszego składu wymieniłem trzech piłkarzy. Po przerwie wzmocniłem atak, jednak nie udało się wygrać. Remis jest sprawiedliwy i cieszę się z punktu w debiucie. To moje trzecie podejście do Siarki. Wcześniej trenowałem ten zespół w sezonach 1999/2000 i 2001/2002 – podsumował Adam Mażysz, szkoleniowiec Siarki.
Nie wykorzystałem szansy
Gdyby wybierano najlepszego zawodnika meczu olbrzymie szanse na ten tytuł miałby najlepszy na boisku, Bartłomiej Buczek, krośnieński pomocnik. Pracował cały czas najmocniej, będąc największym zagrożeniem dla bramkarza Siarki. - Nie bardzo poprawia mi to humor. Punkty dostaje się za zwycięstwa, a nie za postawę poszczególnych piłkarzy. Miałem dzisiaj swoje szanse, ale ich nie wykorzystałem. Najbardziej szkoda tej z 26. minuty, kiedy goście wybili piłkę z linii. Uważam, że zawodnik Siarki dotknął piłki ręką przy tej interwencji, ale sędzia nie zareagował. Byliśmy w tym meczu jacyś zablokowani. Nic nie wychodziło. To kolejny remis z drużyną, która jest niżej od nas w tabeli. Tydzien temu bezbramkowo zremisowaliśmy z Orlętami, a teraz z Siarką. Dlatego dzisiejszy remis absolutnie nas nie zadowala. Nie dominowaliśmy w środku pola i uniemożliwiło nam to przejęcie inicjatywy – podkreślił Bartłomiej Buczek.
Stal dogoniła Wisłokę
Również o jedno oczko swoje punktowe konto wzbogaciła Stal Dom-Elbo Sanok. Stal, w przeciwieństwie do Karpat przeważała, ale traciła gole po kontrach gospodarzy z Dębicy. Po golach Barycza i Mądry Wisłoka prowadziła już 2-0, jednak pogoń sanoczan okazała się skuteczna. Pomogła w tym szybka bramka Spalińskiego na 2-1 kilkadziesiąt sekund po drugiej stracie. Po wyrównaniu Niemczyka na 12. minut przed końcem Stal mogła jeszcze przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę, lecz nie zdołała już pokonać bramkarza dębiczan.
Kryzys Partyzanta Mal-Bud-u
Drugą porażkę w sezonie poniósł niedawny lider czwartej ligi, Partyzant Mal-Bud Targowiska. O ile przegrana przed tygodniem z Polonią Przemyśl ujmy wielkiej podopiecznym Andrzeja Białego nie przyniosła, to straty punktów w Pilźnie w potyczce z tamtejszym Rzemieślnikiem raczej się nie spodziewano. A jednak Partyzant przegrał 1-2, zdobywając kontaktowego gola dopiero w 80. minucie. Porażka ta sprawiła, że Partyzant Mal-Bud spadł z pierwszego na trzecie miejsce w tabeli.
Sebastian Czech
Foto: Bogusław Szczurek