Pięć miesięcy temu Karpat oficjalnie nie było w pierwszej lidze, dziś drużyna jest jedną z rewelacji sezonu. Czy nie zdarza się Panu uszczypnąć, aby sprawdzić, czy to wszystko nie jest snem?
Andrzej Hojnor: Nie, ale faktycznie może się w głowie poprzewracać. Fantastyczny debiut, debiut marzenie. Brak słów szczerze mówić, bo rok temu, to nikt by nie pomyślał, że będziemy trzynastym zespołem w Polsce w najwyższych klasach rozgrywkowych. Ogromna satysfakcja, że ten wysiłek, włożony w żeński zespół, tak się fantastycznie zwraca.
Z perspektywy tych kilku miesięcy wydaje się, że decyzja o przystąpieniu do rozgrywek była najtrudniejszym elementem całego procesu. Później wszystkie kawałki układanki znajdowały odpowiednie miejsca. Jak to wyglądało z Pana punktu widzenia?
Decyzję podjęliśmy wspólnie z zarządem. Były wielkie obawy, czy podołamy temu przedsięwzięciu. Głównie skupiliśmy się na zabezpieczeniu odpowiednich środków, żeby ten sezon dograć i po rozsądnym przeanalizowaniu możliwości, ze sponsorami, doszliśmy do wnioski, że grzechem byłoby z takiej okazji nie skorzystać. Zawsze towarzyszy tego typu sytuacji obawa, niepewność, zawsze jest to obarczone ryzykiem, ale czasami trzeba sobie takie wyzwania stawiać, bo to jest najpiękniejsze w tym wszystkim. Oczywiście trener chciałby mieć jeszcze lepszy zespół, ale zbudowaliśmy go na nasze możliwości, na tamten czas, jakie mieliśmy.
Przed rozpoczęciem sezonu dużo mówił Pan o zabezpieczeniu finansowym całego przedsięwzięcia. Czy po tych kilku miesiącach nadal wszystko się dodaje?
Nie mamy żadnych zagrożeń finansowych, z prostej przyczyny. Podeszliśmy do tego bardzo racjonalnie, realistycznie i skrupulatnie. Co miesiąc, robimy analizę wpływów i wydatków i staramy się tych wydatków nie przekraczać. Budżet był tak dopasowany i obliczony, że nie powinniśmy mieć z tym kłopotów. Owszem zawsze są sytuacje od nas niezależne, bo to sponsorzy przekazują nam środki i obecnej sytuacji gospodarczej w Polsce i na świecie trzeba się liczyć z pewnymi opóźnieniami. Jestem jednak dobrej myśli, że z tego tytułu nie będzie żadnych nieporozumień. Jak na razie nie ma widma jakichkolwiek niepowodzeń w tych tematach. Myślę, że sponsorzy są na tyle zadowoleni, czego wyrazy dają w rozmowach, bo również nie spodziewali się, że przyjdą takie wyniki sportowe. Po drugie to jest super sprawa marketingowa, bo jesteśmy już bardzo rozpoznawalni w Polsce. To bardzo cieszy i myślę, że ci, którzy dali pieniążki i wspierają naszą siatkówkę nie czują zawodu, bo dziewczyny fantastycznie się prezentują. Jest to niesamowity zespół, który ciężko pracuje na treningach, dobrze rozumie się na boisku, i poza nim, i takie są tego efekty.
Przed drużyną nowe wyzwania oraz cele, których realizacja będzie wymagała zaangażowania dodatkowych środków. Jak przekonałby Pan potencjalnych sponsorów, tych, którzy może się wahają, że krośnieńska siatkówka do dobra i pewna inwestycja?
Siatkówka przede wszystkim jest bardzo medialna, a za tym idzie bardzo dobra organizacja meczów. Jest to sport pozbawiony jakichkolwiek negatywnych cech. Na mecze mogą chodzić wszyscy od dzieciaków do dorosłych, wszyscy mogą się bawić. Poziom sportowy polskiej siatkówki jest wysoki, niezależnie do tego czy weźmiemy ORLEN Ligę czy PLUS Ligę, czy nawet w I lidze. Poza tym jest to fantastyczna przygoda, która daje możliwość rozwoju poprzez sport, poprzez promocję tej dyscypliny. Wydaje mi się, że sponsorzy nie podejmują tu żadnego ryzyka, na pewno nie stracą wizerunkowo. Zapraszam wszystkich chętnych do współpracy. Jesteśmy bardzo otwarci i każdego sponsora szanujemy, doceniamy i mamy świadomość, że jest to inwestycja w rozwój siatkówki w Krośnie.
Trener i zawodniczki myślą o tym, jak dobrze zakończyć obecny sezon, ale Pan z pewnością wybiega myślami w przyszłość i snuje plany dotyczące kolejnego roku rozgrywek, a może i kolejnych lat. Jak one się kształtują?
Nie chciałbym się wypowiadać na ten temat, bo jesteśmy w połowie sezonu. Nie chciałbym psuć czegoś, co jest dobre, czyli atmosfery sportowej oraz koleżeńskiej. Na pewno jeden i drugi zespół wymaga lekkich zmian, bo jeżeli mamy się rozwijać, to takie decyzje trzeba podejmować, jednak na tą chwilę, nie chciałbym tego poruszać. Jest za wcześnie.
Z tygodnia na tydzień kibiców w hali przybywa. Czy Pana zdaniem siatkówka w Krośnie ma szansę dorównać popularnością koszykówce, a może nawet ją prześcignąć?
My nie staramy się konkurować z tą drugą dyscypliną, staramy się wspólnie działać. Z pewnością dla żeńskiej siatkówki miejsce w Krośnie jest, bo wiele osób, nawet na ulicy, zaczepia i gratuluje, że udało nam się stworzyć taką drużynę oraz ciekawe widowiska, z oprawą godną tej klasy rozgrywek. Staramy się w ten sposób zachęcać i kibiców, do uczestnictwa i potencjalnych sponsorów, aby widzieli, że nie jest to suche przekazywanie środków, tylko idzie za tym wsparcie dla działalności, poprzez różnego rodzaju promocje zachęcałby ich lub ich pracowników oraz rodzimy do uczęszczania na mecze. Myślę, że z biegiem czasu, jak to będzie nadal się tak dobrze kręciło, to zainteresowanie będzie jeszcze większe. Tu czapki z głów dla kibiców, przed sezonem mówiłem, że to będzie nasz siódmy zawodnik i w komentarzach od dziewcząt, w pomeczowych rozmowach, to się potwierdza. W dalszym ciągu walczymy o kibiców, żeby przychodziło ich jak najwięcej i będziemy ich zapraszać cały czas, aby odwiedzali Bursaki i kibicowali naszym dziewczynom. One osiągnęły bardzo wiele, w niezwykle krótkim czasie, co w grach zespołowych nie jest do końca proste. Do drużyny zostały dokoptowane nowe dziewczyny i zwykle trzeba czasu, a tu się po prostu poukładało. Duża w tym zasługa duetu trenerskiego, który potrafił dotrzeć do zespołu. Wykonują fantastyczną pracę przygotowując techniczne rzeczy na mecze, są potem wykorzystywane w grze i to nie jest przypadek, że jesteśmy tak wysoko. Mimo wszystko podchodzimy z pokorą do przeciwników, bo oni niejednokrotnie mają większy potencjał sportowy, ale walką, dobrą atmosferą, charyzmą i duchem walki staramy się im przeciwstawiać.
Jest Pan dumny, patrząc jak krośnieńska siatkówka nabiera rumieńców, a Krosno coraz bardziej zaznacza swoją obecność na siatkarskiej mapie Polski?
Dumny to jest bardzo „słabe” określenie. Jestem dumny, zadowolony, że przyszło mi w moim życiu spotkać takich ludzi na drodze, z którymi mam wspólny język, wspólną pasję i możemy rozwijać swoje talenty. Dotyczy to w równym stopniu zespołu dziewcząt, to jest nasze oczko w głowie, ambasador krośnieńskiej siatkówki na arenie ogólnopolskiej, ale też zespołu męskiego, który w tym roku spisuje się fantastycznie. Brak mi słów, bo jesteśmy zaskoczeni tym, co się dzieje. Czuję wielką dumę, że takich zawodników udało nam się do Krosna zaprosić, że oni wyrazili ochotę i myślę, że oni sami są też zadowoleni z tego gdzie grają. Atmosfera jest prawie rodzinna, więc jest fantastycznie. Sezon oczywiście się nie skończył. Przed nami wiele pracy wymagającej wytrwałości i konsekwencji w działaniu, ale już na tym etapie to wielka, wielka satysfakcja, że udało się w tak krótkim czasie odbudować krośnieńską siatkówkę. Jest to proces, który cały czas postępuje, poszerzamy nasze horyzonty, żebyśmy byli jak najdalej i aby siatkówka miała jak najlepsze warunki do rozwoju.
Proszę powiedzieć kilka słów o turnieju, który odbędzie się w Krośnie na początku przyszłego roku. Z zapowiedzi wynika, że sympatycy krośnieńskiej siatkówki będą mieli prawdziwą siatkarską ucztę.
Turniej z udziałem drużyn ORLEN Ligi, który przygotowujemy, służy popularyzacji oraz promocji. Chcemy zachęcić sponsorów do zainwestowania w tą dyscyplinę sportu, pokazania, na jakim poziomie grają najlepsze kluby i jak to wygląda. Projekt może się wydawać zbyt ambitny, ale trzeba sobie stawiać wysokie cele, dążyć do najlepszych. Nie jest to proste, ale póki jest zapał ludzi, którzy zajmują się siatkówką, to trzeba to bezwzględnie wykorzystywać.
W jakim kierunku zmierza krośnieńska siatkówka?
Dużą część naszej uwagi skupiamy na szkoleniu młodzieży, co podkreślałem już wielokrotnie. Tutaj trzeba trochę czasu, może pewne rzeczy trzeba przemodelować, bo życie nie stoi w miejscu. Pewne trendy się kończą, a w ich miejsce pojawiają się nowe i trzeba wybrać te, które zapewnią najlepszy rozwój dla siatkówki. Korzystając z okazji, że zbliża się okres świąteczny, to wszystkim życzę zdrowych, wesołych oraz pogodnych Świąt, rodzinnej atmosfery, a w Nowym Roku wszelkiej pomyślności dla wszystkich kibiców, zawodniczek, zawodników oraz jak największej liczby zwycięstw. Jeszcze raz serdecznie wszystkich zapraszam na mecze siatkówki, a jak nie będzie wychodziło to proszę o wyrozumiałość. To są młode dziewczyny, młodzi zawodnicy, mają swoje stresy i przeżywają każde spotkanie. Obserwuję to na co dzień, bo z nimi podróżuję i widzę jak są spięci i ile ich to kosztuje. To jest wyraz tego, że podchodzą do gry odpowiedzialnie. Zdają sobie sprawę, że przed nimi stoją duże wyzwania.
(dk)
Fot. KSS Karpaty Krosno