Początek meczu, to wyrównana gra, w której żaden z zespołów nie mógł uzyskać znaczącej przewagi.Wymiana punkt za punkt utrzymywała się przed długie minuty. Im bliżej końca, tym coraz bardziej zaczynała zaznaczać się przewaga gospodyń. Cztery punkty przewagi, wypracowane w środkowej fazie starcia, pozwoliły kontrolować przebieg gry krośnieńskim zawodniczkom i ostatecznie to one zrobiły pierwszy krok w drodze do zwycięstwa.
W drugą partię zdecydowanie lepiej weszły zawodniczki Wisły, którym udało się zrealizować założenia taktyczne, o których wspomniała przed meczem Sandra Biernatek. - Nasze nastawienie przed meczem z Karpatami jest bojowe. Żeby tam zwyciężyć, a łatwo nie będzie, przede wszystkim musimy trzymać się założeń taktycznych trenera. W Krośnie bardzo ważnym ogniwem będzie zagrywka. Chcemy odrzucić przeciwniczki od siatki, aby uniemożliwić im wyprowadzanie akcji - mówi Sandra Biernatek.
Sześć punktów na koncie przyjezdnych, przy jednym oczku wywalczonym przez zawodniczki Karpat, zmusiło Dominika Stanisławczyka do przerwania gry. Gospodynie rzuciły się w szaloną pogoń za rywalkami i sukcesywnie niwelowały przewagę. Kiedy set wkraczał w decydującą fazę na tablicy wyników widniał remis. Choć przez moment mogło się wydawać, że Karpatki kolejny wyjdą z opresji obronną ręką, to podopieczne Tomasza Klocka zachowały w końcówce więcej opanowania i wygrywając seta 24:26, wyrównały stan rywalizacji.
Trzeci set to kolejne minuty bardzo wyrównanej i zaciętej gry. Choć prowadzenie kilkukrotnie przechodziło z rąk do rąk to najczęściej na tablicy wyników gościł remis. W końcówce udało się zawodniczkom Karpat uzyskać nieznaczną przewagę i od zwycięstwa w partii dzieliła ich tylko jedna piłka (24:21). Wówczas o drugi w tym starciu czas poprosił Tomasz Klocek, którego podopieczne wróciły na boisko odmienione jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Zawodniczki Wisły zdobywając cztery punkty z rzędu wyrównały stan rywalizacji i przedłużyły swoje szanse na sprawienie małej sensacji. Tym razem to jednak "Karpatki" w decydujących momentach pokazały stalowe nerwy i po kilku długich wymianach zwyciężyły (32:30), zachowując szansę na wywalczenie trzech punktów.
Czwarta odsłona, która później okazała się ostatnią w tym spotkaniu, miała zbliżony przebieg do seta otwierającego rywalizację. Losy partii rozstrzygnęły się mniej więcej, kiedy była ona w połowie. "Karpatki" odskoczyły rywalkom na kilka punktów, i mając w pamięci wydarzenia z poprzedniego seta, nie pozwoliły zawodniczkom Białej Gwiazdy dojść do głosu, skutecznie kontrolując to, co się działo na boisku.
PWSZ Karpaty MOSiR KHS Krosno - AGH Wisła Kraków 3:1 (25:21, 24:26, 32:30, 25:19)
Pomeczowy komentarz Pauliny Czekajskiej, libero krośnieńskiego zespołu, każe sądzić, że nie był to najlepszy występ "Karpatek" w mijającym roku. Jednak z punktu widzenia tabeli nie ma to większego znaczenia, bo za styl, jak na razie, nie otrzymuje się żadnych dodatkowych punktów. - Bardzo cieszymy się z wygranego meczu, a szczególnie ze zdobytych trzech punktów. Nasza gra wyglądała dzisiaj nieciekawie, więc zwycięstwo tym bardziej cieszy. Zrobiłyśmy na pewno sobie i kibicom fajny prezent przed świętami - mówi Paulina Czekajska.
Joanna Bednarczyk, pełniąca rolę asystenta trenera, podsumowując dzisiejsze spotkanie zwróciła szczególną uwagę na dobrą grę w obronie obu zespołów. Była zawodniczka Karpat żałuje piłek zepsutych na zagrywce, bo przy lepszej skuteczności w tym elemencie byłaby szansa na uniknięcie nerwowych sytuacji. - Mecz był bardzo wyrównany, z dużą ilością długich wymian, efektownych obron pod obu stronach boiska oraz z bardzo nerwowymi końcówkami. Popełniliśmy trochę za dużo błędów na zagrywce, a w konsekwencji oddaliśmy za darmo punkty przeciwnikowi - wspomina Joanna Bednarczyk.
Katarzyna Nadziałek, w pomeczowym komentarzu dla serwisu khskarpaty-krosno.pl, potwierdziła, że nie było to łatwe spotkanie. Mimo chwil słabości "Karpatki" pokazały wolę walki i zrealizowały plan, jaki same nakreśliły sobie, przed ostatnim w tym roku spotkaniem. - Cieszymy się, że trzy punkty należą do nas! Można powiedzieć, że mecz wzbudzał emocje, zwłaszcza trzeci set, jednak chyba w sporcie o to chodzi, żeby był dreszczyk emocji. Byłyśmy przygotowane na to, że ten mecz nie będzie łatwym meczem, może nawet jednym z najtrudniejszych. Wisła to zespół, który co prawda najpóźniej skompletował skład i te przygotowania przebiegały w opóźnionym czasie, ale z meczu na mecz grają coraz lepiej. Jest to zespół „walczaków”, który w obronie nie ma sobie równych, głównie za sprawą Lucynki. Jednak myślę, że my też dziś po raz kolejny pokazałyśmy, że walczymy do końca, nie poddajemy się nawet w najtrudniejszych chwilach. Cieszymy się z wygranej i dopiero teraz możemy powoli zacząć myśleć o świętach - mówi Katarzyna Niedziałek.
Kapitan krośnieńskiego zespołu, kończąc swoją wypowiedź nie zapomniała również o kibicach. - Przy okazji w imieniu całego zespołu składamy wszystkim kibicom i sympatykom siatkówki zdrowych, wesołych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia - dodaje.
Dominik Stanisławczyk oceniając, już na chłodno, występ swoich podopiecznych nie ukrywa, że błędy, które wkradły się do gry wprowadziły wiele nerwowości. Mimo wszystko trener jest zadowolony, że nawet przy słabszej dyspozycji udało się odnieść niezwykle istotne zwycięstwo. - Jestem zadowolony ponieważ zakończyliśmy rok bardzo ważnym zwycięstwem. Na pewno nie graliśmy tak jak potrafimy najlepiej, ale cieszymy się z 3 punktów, bo byliśmy bardzo blisko przegrania trzeciego seta, a co za tym idzie straty punktów. Wczoraj mieliśmy olbrzymi problem z zagrywką, zdecydowanie za dużo popełnialiśmy błędów w tym elemencie. W związku z tym Wisła utrzymywała kontakt punktowy, przez co dochodziło w drugim i trzecim secie do nerwowych końcówek.
Szkoleniowiec "Karpatek" zakończył swoją wypowiedź pozytywnym akcentem, doceniając zaangażowanie swoich zawodniczek oraz hart ducha, cechy, dzięki którym udało się zgarnąć pełną pulę punktów. - W tym momencie chcę pochwalić dziewczyny za postawę w tym meczu, pokazały olbrzymią waleczność, dzięki której te cenne 3 punkty zostały w Krośnie.
Słów krytyki pod kątem gry krośnieńskiego zespołu trudno doszukać się w wypowiedzi Lucyny Borek, wychowanki Karpat, a obecnie podstawowej zawodniczki Białej Gwiazdy. Zdaniem "Lucy" mecz mógł się podobać, bo oba zespoły pokazały ogromną wolę walki i zostawiły serca na parkiecie. - Myślę, że zasłużone zwycięstwo dla zespołu z Krosna. Bardzo dobra gra w bloku i w obronie. Myślę, że wygrał lepszy zespół, ale starałyśmy się stawiać opór i myślę, że mecz mógł się podobać. Z jednej strony i z drugiej wyglądało to bardzo dobrze.
(dk)
Fot. KKS Karpaty Krosno