Borelioza (choroba z Lyme, krętkowica kleszczowa, łac. borreliosis, ang. Lyme disease, Lyme borreliosis) to wielonarządowa choroba zakaźna wywoływana przez bakterie należące do krętków: Borrelia burgdorferi, Borrelia garinii, Borrelia afzelii, Borrelia japonica, przenoszona na człowieka i niektóre zwierzęta przez kleszcze z rodzaju Ixodes.
Rumień po ukąszeniu kleszcza wskazujący, że doszło do zarażenia.
Fot. Photo Credit: James Gathany, Content Providers(s): CDC/ James Gathany
Choroba jest szczególnie niebezpieczna, bo nie ma na nią szczepionki.
Trudne rozpoznanie
Borelioza jest nazywana wielkim imitatorem, gdyż jej objawy bywają różnorodne i mogą być mylone z objawami wielu innych chorób, tak różnych jak: zapalenie stawów, porażenia nerwowe, wady serca lub choroby psychiczne, a nawet takich jak stwardnienie rozsiane, czy choroba Alzheimera. Dlatego niekiedy pozostaje długo nierozpoznana.
Wczesne rozpoznanie choroby jest ważne z dwóch powodów:
- im wcześniejsze leczenie, tym większe prawdopodobieństwo wyleczenia które właściwie jest możliwe tylko na samym początku,
- tylko w najwcześniejszym okresie występują (choć nie u wszystkich zakażonych) objawy, pozwalające na stosunkowo łatwe rozpoznanie tej choroby.
W okresie późniejszym (przewlekłym) znacznie trudniej rozpoznać tę chorobę.
U części, w ciągu kilku dni lub tygodni od ukąszenia przez zakażonego kleszcza, pojawia się charakterystyczny rumień, jego pojawienie się jest praktycznie równoznaczne z zakażeniem boreliozą. Za typowy rumień uważa się zmianę skórną o średnicy przynajmniej 5 cm, stopniowo z czasem blednącą od środka. Niektórzy porównują ją do tarczy strzelniczej. Czasem pojawia się dziwna wysypka w miejscu ukąszenia lub całkowicie innym miejscu ciała mylona z alergią skórną - to też forma rumienia.
Niestety nierzadko rumień może przybierać różne formy i mieć różną wielkość (również mniej niż 5 cm), a wtedy rozpoznanie staje się trudniejsze, rumienia może w ogóle nie być, wielu ugryzionych nie zauważa rumienia lub nie wiedząc czym jest lekceważy. Niestety robi to również wielu niedoświadczonych lekarzy.
"Czubek góry lodowej"
Amerykańskie CDC (odpowiednik polskiego sanepidu) oficjalnie przyznaje, że ilość rzeczywistych zachorowań na boreliozę - chorobę z Lyme jest prawdopodobnie około dziesięciokrotnie wyższa niż liczby obecne w oficjalnych statystykach.
- Zdajemy sobie sprawę, że dane epidemiologiczne odzwierciedlają jedynie fragment zjawiska oraz, że rzeczywista ilość przypadków jest znacznie większa - mówi dr Paul Mead, odpowiedzialny w CDC za nadzór epidemiologiczny w kwestii boreliozy.
"Nie inaczej sprawa ma się innych krajach, w tym w Polsce. 9-10 tys. nowych przypadków rocznie, które widzimy w statystykach PZH to jedynie czubek góry lodowej. Rzeczywistych zachorowań jest wielokrotnie więcej. Jeśli przemnożyć tę liczbę przez kilkuletni średni okres trwania choroby, uzyskamy chorobowość rzędu kilkuset tysięcy rocznie - i to jest prawdziwa skala problemu w naszym kraju" - alarmuje Stowarzyszenie Chorych na Boreliozę.
Historie chorych
Na stronie Stowarzyszenia niektórzy chorzy dzielą się swoimi historiami. - Zaczęło się w 2005 roku Poleciałam na wakacje do Tunezji, to tam prawdopodobnie coś mnie ugryzło - wspomina Natalia na stronie borelioza.org. Następnie Natalia opisuje kolejne pojawiające się objawy i błędne diagnozy. Opisuje jak była leczona przez kilka lat na różne choroby. - W 2012 roku dowiaduję się, że najprawdopodobniej mam siedmioletnią boreliozę, a właściwie neuroboreliozę - stwierdza Natalia. Neuroborelioza, czyli krętki boreliozy zaatakowały mózg. Dopiero po 7 latach Natalia podjęła właściwe leczenie. Na tym etapie jest już bardzo kosztowne i długotrwałe. Często prowadzi już tylko do chwilowej poprawy.
Profilaktyka - Zapobieganie polega na unikaniu pokąsań przez kleszcze poprzez:
- noszenie odpowiedniego ubioru (zakryta głowa, koszula z długimi rękawami, długie spodnie i zakryte buty)
- unikanie wypraw w rejony, w których jest dużo kleszczy
- unikanie chodzenia w wysokiej trawie i krzakach
- niesiadanie na zwalonych pniach drzewnych
- stosowanie środków odstraszających kleszcze, zwłaszcza tych zawierających DEET (zgodnie z instrukcją)
- sprawdzanie ciała po pobycie w lesie.
Jeśli znajdziemy kleszcza, najlepiej udać się na Szpitalny Oddział Ratunkowy aby został usunięty przez chirurga. Po pomoc specjalisty należy zwrócić się szczególnie gdy kleszcz tkwi głęboko. W innym przypadku ryzykujemy, że głowa kleszcza może pozostać w skórze. Usuwając kleszcza “domowymi sposobami” możemy spowodować, że ten wypluje bakterie do rany. Miejsce po ukąszeniu należy zdezynfekować, a ręce dokładnie umyć.
Uwaga! Nie wolno kleszcza wyciskać, smarować czymkolwiek np. benzyną, spirytusem czy tłuszczem, bo może w czasie tych zabiegów wypluć bakterie.
Miejsce po ukąszeniu należy zdezynfekować, a ręce dokładnie umyć. Jeżeli kleszcz tkwi głęboko, a boimy się sami go ruszać - lepiej od razu iść do lekarza.
Nie wolno kleszcza wyciskać, smarować czymkolwiek np. benzyną, spirytusem czy tłuszczem, bo może w czasie tych zabiegów wypluć bakterie.
Uwaga! Kleszcz na każdym stadium rozwoju musi wyssać krew. Niebezpieczne są też kleszcze na stadium larwalnym (nimfy). Ludzie często je zdrapują bo ukąszenie swędzi. Czasem myślą, że to tylko strupek. Niestety często boreliozę przenoszą właśnie nimfy kleszcza.
Więcej informacji na stronie: www.borelioza.org oraz tutaj.
borelioza.org, pd