Dlaczego startuje Pan do Sejmu?
- Gdyż uważam, że politycy nie mogą nam wmawiać, że nie da się rozwiązać naszych problemów, uzdrowić systemu… Rozwiązanie zawsze jest. Trzeba tylko znaleźć do niego najlepszą drogę. Z punktu widzenia samorządowca nie wszystkie zmiany można przeprowadzić, tak aby były dla ludzi najlepsze. W chwili obecnej w Sejmie toczą się różne debaty polityczne, często zupełnie oderwane od rzeczywistości i problemów, które nas dotykają. A to zwłaszcza tam, w Parlamencie, trzeba mieć wizję dobra wyższego, jakim jest dobro wspólne. Trzeba widzieć szanse, ale i dostrzegać zagrożenia. Ten czas, który mamy teraz musimy jak najlepiej wykorzystać. Uważam siebie za człowieka czynu i chciałbym zmienić na lepsze rzeczywistość, która nas otacza. Czas na zmianę, na dobrą zmianę.
Jakie są Pana priorytety w pracy parlamentarnej, jeżeli zostanie Pan posłem?
- Przede wszystkim konieczna jest reforma Narodowego Funduszu Zdrowia. Pacjenci cierpią przez długie kolejki do lekarzy specjalistów, system jest niewydolny i dziurawy. Z drugiej strony brakuje środków na sfinansowanie świadczeń medycznych na należytym poziomie. Podkreślam: trzeba reformować Narodowy Fundusz Zdrowia. Nie zgadzam się, aby go całkowicie likwidować. Według mnie powinniśmy wrócić do koncepcji ścisłego nadzoru Ministerstwa Zdrowia nad NFZ, także poprzez Radę, która byłaby wybierana u nas regionalnie. Rada określałaby cele i "białe plamy", które trzeba w regionie zlikwidować. To jest najlepsza droga, żeby wiedzieć jakie są potrzeby lokalne.
Mówi to Pan na podstawie doświadczeń lekarza i samorządowca.
- Tak, ale i pacjenta. Taka jest prawda, że jako lekarz jestem nie tylko świadczeniodawcą, ale i świadczeniobiorcą usług medycznych. Sam zderzam się z niemożnością i niewydolnością systemu. Przykładem jest "pakiet onkologiczny". Piękny cel, ale wprowadzono go w pośpiechu, wbrew środowisku medycznemu. Nie słuchano lekarzy i onkologów. Pacjenci się gubią w tym systemie. Trzeba to jak najszybciej poprawić, bo inaczej zapanuje zupełny chaos.
Jakie inne zmiany w służbie zdrowia Pan proponuje?
- Trzeba doprowadzić do tego, aby służba zdrowia mogła korzystać ze środków Regionalnych Programów Operacyjnych. Ten program musi być otwarty na inwestycje w służbie zdrowia np. w powiecie jasielskim, gdzie istnieje szczególna potrzeba wybudowania nowego bloku operacyjnego w jasielskim szpitalu. Istniejący blok jest ważny tylko do 2017 roku. A tymczasem tej inwestycji nie możemy teraz zrefundować z RPO, gdyż trzeba wpierw zmodyfikować ten program. Nie możemy zapominać też o takich szpitalach jak w Sanoku, Brzozowie, Ustrzykach czy Lesku – one zapewniają bezpieczeństwo zdrowotne Mieszkańców Podkarpacia, ale nie są w stanie utrzymywać się i modernizować z samych środków samorządowych. To są kwestie, które wymagają dobrego ustawodawstwa.
Porusza Pan tez temat uzdrowisk. Rymanów i Iwonicz ze względów oczywistych, ale pada też hasło "Brzozów-Zdrój".
- W Brzozowie istnieją pewne źródła wód o właściwościach zdrowotnych, one są udokumentowane. Brzozów ma niestety też jeden z najwyższych wskaźników bezrobocia w regionie. A tymczasem zapotrzebowanie na usługi uzdrowiskowe jest coraz większe. Statystyki pokazują, iż trzech kuracjuszy generuje jedno miejsce pracy. To jest bardzo dużo. Ofertę samorządową skierowaliśmy do Iwonicza, Rymanowa, Horyńca i Soliny, ale również warto by było poczynić takie inwestycje w innych miejscach, np. w Brzozowie, gdyż z jednej strony są tam tradycje, a z drugiej – jak już wspomniałem - istnieją już odkryte wody lecznicze.
Na jakich wyborców głównie Pan liczy?
- Mój program jest programem prospołecznym. Podkarpacie się wyludnia, wielu młodych ludzi wyjeżdża za pracą. Musimy tworzyć dla nich alternatywę dobrego życia tu, na Podkarpaciu, tu gdzie jest ich dom. Wreszcie, musimy budować nową politykę prospołeczną skierowaną między innymi na seniorów. Trzeba położyć nacisk na opiekę nad osobami starszymi, w tym opiekę medyczną, ale i na pomoc rodzinom wielodzietnym. Trzeba pomóc w sfinansowaniu kosztu podręczników, dojeździe do szkoły i dożywianiu. To są niezmiernie ważne sprawy.
Jakie inwestycje uważa Pan za kluczowe dla naszego regionu?
- Przede wszystkim budowa drogi S-19, przynajmniej do Barwinka. To jest dla nas "droga życia". W tej kwestii powinna panować pełna zgoda ponad wszystkimi podziałami. Potencjał ekonomiczny Krosna, Jedlicza, Jasła i Sanoka wzmocni się, gdy zyskamy szybką drogę komunikacji. Nasi lokalni przedsiębiorcy zyskają szybką, łatwą drogę transportu. Największą bolączką naszego regionu jest brak miejsc pracy, a dla inwestorów liczy się czas dojazdu. Droga S-19 udostępni również Bieszczady turystom, co przyczyni się do znacznego rozwoju turystyki.
Czyli przemysł i infrastruktura.
- Trzeba odbudować ideę Centralnego Okręgu Przemysłowego. Tu u nas to kwestia przemysłu naftowego i gazowniczego. Centrale naszych lokalnych firm zostały przeniesione, aby nie powiedzieć "wyprowadzone" do innych miast poza regionem, a przecież my mamy w Krośnie filię AGH, Instytut Naftowy, bardzo dobrą "Naftówkę". To jest olbrzymi problem, gdyż w ślad za tym przenosi się sprzęt, sprzedaje się budynki, a przedsiębiorstwa o dobrej kondycji takie jak Naftomet czt Naftomontarz łączy się z firmami zadłużonymi. Trzeba bronić naszego lokalnego przemysłu, bo jak się go broni to się to przekłada na miejsca pracy.
W ulotkach wyborczych pisze Pan też o rozwoju innowacyjności. Czy to jest możliwe?
- Czy na południu Podkarpacia może być coś innowacyjnego? Oczywiście, że tak. Ideą RPO jest połączenie innowacyjności i uczelni "od pomysłu do wdrożenia". Gros pomysłów na nowe leki, nowe substancje tworzy się w laboratoriach biotechnologicznych, a taki wydział jest w Rzeszowie. Tu jest też wydział lotniczy na Politechnice, jest WSK. Trzeba tylko stworzyć ku temu sprzyjające okoliczności np. w postaci ułatwień w ustawodawstwie.
Tylko czy te innowacje nie pozostaną wyłącznie w Rzeszowie, Mielcu, Stalowej Woli, czy też południe Podkarpacia będzie z nich korzystało?
- To jest zadanie naszych posłów, naszych parlamentarzystów. Poseł jest reprezentantem całego kraju, ale przede wszystkim swojego regionu. Musi zabierać głos w sprawach gospodarczych ważnych dla regionu, nie może od tego uciekać.
Dziękuję za rozmowę.
DARIUSZ SOBIERAJ
Lekarz medycyny, chirurg, specjalista urolog, specjalista organizacji i ochrony zdrowia. Kierownik Oddziału Urologii Ogólnej i Onkologicznej Wojewódzkiego Szpitala Podkarpackiego im. Jana Pawła II w Krośnie. Wojewódzki Konsultant z zakresu Urologii dla województwa podkarpackiego. Członek Zarządu Krakowskiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Urologicznego. Członek międzynarodowych Towarzystwa Naukowych; Europejskiego Towarzystwa Urologicznego (EAU) i Amerykańskiego Towarzystwa Urologicznego (AUA). Wprowadza nowoczesne, innowacyjne techniki leczenia w naszym województwie.
Aktywny działacz społeczny m. in. radny Sejmiku Województwa Podkarpackiego IV i V kadencji. W Sejmiku IV kadencji, członek Komisji Ochrony Zdrowia, Polityki Prorodzinnej i Społecznej oraz Komisji Współpracy z Zagranicą, Turystyki i Promocji. W latach 2010-2013 i 2014 Wiceprzewodniczący Sejmiku.
Z powodzeniem łączy pracę zawodową z działalnością społeczną, w których kieruje się mottem "Dobro człowieka dobrem najwyższym". Jako reprezentant świata medycznego widzi potrzeby w rozwoju podkarpackiej służby zdrowia i przyznania jak największej puli środków finansowych ze źródeł samorządowych na rozwój infrastruktury szpitali. Orędownik otwarcia zawodów medycznych i utworzenia Wydziału Lekarskiego na Uniwersytecie Rzeszowskim.
Z wielka pasją i zaangażowaniem wspiera i prowadzi profilaktykę zdrowotną poprzez organizowanie spotkań edukacyjnych i szkoleń dla osób w każdym wieku. Organizuje akcje prozdrowotne; "Szkoła ma uczyć a nie tuczyć", "Prostata na Lata", "Nietrzymanie moczu jako problem społeczny", "Zadbaj o swoje zdrowie" oraz cyklu Podkarpackich Warsztatów Endoskopowych.
Zgodnie z hasłem "lepiej zapobiegać niż leczyć" uczula mieszkańców Podkarpacia na potrzebę badań profilaktycznych i wizyt kontrolnych u lekarzy.
pd