Grupa związkowców z PKS Krosno przyszła na salę sejmiku z transparentami i flagami. Wszystkie kluby radnych zwróciły się do przewodniczącego o udzielenie głosu tym osobom, żaden radny się temu nie sprzeciwił. Przewodniczący Jerzy Cypryś udzielił głosu Marianowi Daszykowi, byłemu radnemu sejmiku, który w tym przypadku reprezentował Społeczny Komitet Pomocy Pracownikom PKS Krosno.
- Jeżeli w jakiś sposób nie spróbujemy im pomóc, jako samorząd województwa, to będzie nasza przegrana, jako ludzi, którzy mają wobec nich funkcję służebną. Rozgrywa się nieprawdopodobny dramat. Po pierwsze dlatego, że ci ludzie znikąd nie mogą otrzymać pomocy - mówił Marian Daszyk.
Stwierdził też, że pracownicy nie otrzymywali wynagrodzeń lub otrzymywali tylko częściowe. Sprawa ma dotyczyć ponad 100 osób i trafiła do sądu, ale pracownicy nie otrzymują zasądzonych kwot. Daszyk dodał, że firma ma pieniądze, bo sprzedaje nieruchomości PKS, ale po prywatyzacji doszło do podziału spółki. W ten sposób spółka z taborem i kierowcami, musiała płacić pozostałym dwóm za korzystanie z dworca czy stacji paliw.
- Ta firma, w której są pracownicy nie ma majątku, ani pieniędzy, a jednocześnie tamte spółki sprzedają teren i wyprowadzają kapitał. To dla tych ludzi gigantyczna niesprawiedliwość. Ktoś się pięknie uwłaszcza - mówił Daszyk.
Apelował o powołanie komisji i szybkie wyjaśnienie sprawy, stwierdzając, że za krzywdą pracowników muszą stać osoby silnie umocowane.
Wyjaśnienie sprawy zapowiedział przewodniczący Jerzy Cypryś. Marian Daszyk zarzucił mu jednak, że od miesiąca nic nie zrobił, a kontakt z przewodniczącym jest utrudniony.
Pomoc w wyjaśnieniu sprawy zadeklarował marszałek Władysław Ortyl. - Myślę, że trzeba wykorzystać wszystkie możliwości w tym zakresie, aby tę sprawę wyjaśnić - powiedział marszałek. Ostro skrytykował przy tym "dziką i grabieżczą" formę prywatyzacji PKS. Zaznaczył, że związkowcy powinni złożyć odpowiednie wnioski w sprawie działania na szkodę spółki. - Ktoś za to pobierał wysokie zarobki i powinien za to odpowiadać - podkreślał Ortyl.
- W najbliższych dniach złożę wniosek formalny w imieniu radnych PO o powołanie podkomisji sejmikowej celem obiektywnego i rzetelnego zbadania tej sprawy - powiedziała radna PO, Teresa Kubas-Hul.
Byli pracownicy przekonują, że nie chcą dodatkowych pieniędzy, tylko tych, na które zapracowali i są zatwierdzone wyrokami sądowymi.
Mówili o zastraszaniu załogi i celowym niszczeniu spółki, która została ich zdaniem sprzedana za zaniżona kwotę niespełna 400 tysięcy złotych. Krytykowali wysokie zarobki i odprawy dla prezesów. Podkreślali, że czują się zdradzeni przez "stronę PiS-owską". Przewodniczący zakładowej Solidarności zarzucił też Tadeuszowi Majchrowiczowi, przewodniczącemu zarządu regionu NSZZ "Solidarność", że nie pomaga związkowcom, wręcz przeciwnie, że torpeduje ich działania, a nawet "zdelegalizował ich organizację związkową".
Skontaktowaliśmy się z Tadeuszem Majchrowiczem, który zaprzecza tym słowom, określając je jako bzdury i pomówienia. Majchrowicz tłumaczy, że w chwili przejęcia i podziału spółki przestała istnieć firma, w której zarejestrowany był związek.
Komisja zakładowa powinna zwrócić się o rejestrację pod nową nazwą oraz poinformować nowego właściciela o związku zawodowym i konieczności odprowadzania składek. - Nie dopełniono tych obowiązków - wyjaśnia Majchrowicz.
Efektem była jednomyślna decyzja kolegium najpierw o wprowadzeniu zarządu komisarycznego, a później decyzja Zarządu Regionu o wyrejestrowaniu komisji zakładowej. Tadeusz Majchrowicz zapewnia, że nie było w tych działaniach złośliwości, są to decyzje wynikające z regulacji związkowych. Przypomina też, że regionalna NSZZ Solidarność wspierała pracowników PKS podczas strajku, a prawnik zarządu reprezentował poszczególnych związkowców w sprawach sądowych z nowym właścicielem spółki.
PKS Krosno przesłał do naszej redakcji oświadczenie, w którym czytamy:
"W sierpniu 2013 roku w momencie prywatyzacji PKS Krosno SA znajdowała się w dramatycznej sytuacji finansowej i organizacyjnej. Zadłużenie spółki sięgało 7 mln złotych, a pracownicy od miesięcy nie otrzymywali wynagrodzenia lub otrzymywali je z dużym opóźnieniem. Wszystkie działania Zarządu od samego początku miały na celu ratowanie spółki oraz utrzymanie miejsc pracy".
Całość oświadczenia:
W sierpniu 2013 roku w momencie prywatyzacji PKS Krosno SA znajdowała się w dramatycznej sytuacji finansowej i organizacyjnej. Zadłużenie spółki sięgało 7 mln złotych, a pracownicy od miesięcy nie otrzymywali wynagrodzenia lub otrzymywali je z dużym opóźnieniem. Wszystkie działania Zarządu od samego początku miały na celu ratowanie spółki oraz utrzymanie miejsc pracy.
W drodze zmian wydzielono z PKS Krosno SA dwa podmioty: PKS Usługi sp. z o.o. oraz PKS Nieruchomości sp. z o.o. Podział miał na celu efektywne i sprawne zarządzanie poszczególnymi obszarami funkcjonowania firmy. Dalsze zarządzanie jednym organizmem, w którym skupiały się tak odrębne działalności jak przewóz osób, wynajem nieruchomości i obsługa Stacji Kontroli Pojazdów nie dawał szans na optymalizację kosztów i skuteczne przeprowadzenie pożądanych zmian.
Środki wpłacone przez inwestorów oraz pozyskane ze sprzedaży nieruchomości pozwoliły przez 3 lata na utrzymywanie działalności operacyjnej firmy, która ze względu na to, że od wielu lat nie była restrukturyzowana, ciągle przynosiła straty. W tym okresie firma wypłaciła około 4 miliony złotych na odprawy, odszkodowania oraz zaległe uposażenie dla byłych i obecnych pracowników. Koszty podatków i ZUS z tytułu tych wypłat wyniosły około 2,3 miliona złotych. Spłacono również kilka milionów zaległych zobowiązań wobec kontrahentów i dostawców, a także zaległe zobowiązania z tytułu różnego rodzaju podatków. Wartym podkreślenia jest fakt, że zaległości wobec byłych pracowników w zdecydowanej większości nie dotyczą niewypłaconych wynagrodzeń, lecz odszkodowań powstałych na skutek wypowiedzeń złożonych przez pracowników.
Należy dodać, iż przez cały ten czas prowadzone były działania mające na celu pozyskanie kolejnych inwestorów oraz pomocy ze strony instytucji państwowych, w tym funduszy celowych oraz Ministerstwa Skarbu Państwa. Niestety proces ten skończył się niepowodzeniem, m.in. z uwagi na intensywną akcję dezinformacyjną prowadzoną wobec spółki, w którą zaangażowały się środowiska jej nieprzychylne. Ponadto w wyniku twardej egzekucji komorniczej skierowanej wobec spółki przez byłych pracowników, spółka utraciła prawie całkowicie majątek w postaci środków trwałych, przy użyciu którego można było generować przychody i stopniowo spłacać zobowiązania. Mając na uwadze powyższe, Zarząd PKS Krosno SA. złożył do Sądu Rejonowego w Rzeszowie - XII Wydział Gospodarczy KRS wniosek o likwidację. W obecnej sytuacji to Sąd podejmie decyzję o dalszych losach PKS Krosno SA.
Zarząd deklaruje pełną gotowość do współpracy z każdą instytucją oraz umocowanymi organami, które chcą poznać szczegóły opisanej sytuacji.
Zarząd PKS Krosno SA
pd