Podczas nadzwyczajnej sesji Rady Miasta obie strony konfliktu przedstawiły swoje racje. Na sali zrobiło się dość tłoczno. W spotkaniu oprócz przedstawicieli lekarzy i dyrekcji szpitala brali udział Radni i Prezydenci Krosna, poseł RP Piotr Babinetz, radni Sejmiku Województwa Podkarpackiego (J. Borcz, T. Majchrowicz, J. Szajna), starosta powiatu krośnieńskiego Jan Juszczak, przedstawiciele Rady Powiatu, lokalne media i ponad 30 lekarzy.
Stanisław Słyś, przewodniczący Rady Miasta na wstępie stwierdził, że spotkanie to zostało zwołane „w trosce o zdrowie naszych mieszkańców”. Jednak z trwającej ponad cztery godziny wymiany zdań wynika, że praktycznie nie ma szans na porozumienie.
Dyrektor: wyciągam rękę do rozmów
Dyrektor Mariusz Kocój przedstawił kalendarium zdarzeń z ostatnich miesięcy. Podkreślił, że 9 związków zawodowych popiera jego sposób zarządzania szpitalem i to, że wreszcie ktoś zauważył inne grupy zawodowe niż lekarzy, że wszyscy traktowani są jednakowo. Dyrektor wskazał także, że początkiem konfliktu było wprowadzenie elektronicznego systemu monitorowania czasu pracy i krytyka funkcjonowania Oddziału Ginekologicznego i Położnictwa, który zdaniem dyrektora przynosił straty.
Stwierdził także, że ma oświadczenia grupy lekarzy, których wypowiedzenia zostały złożone pomimo tego, że chcieli je wycofać.
W swoim wystąpieniu Mariusz Kocój wyliczał ponad 20 prób zawarcia porozumienia z lekarzami i propozycje podjęcia negocjacji, które miały doprowadzić do kompromisu i rozwiązaniu problemu w czasie 7 dni.
Lekarze: dyrektor kłamie
Podczas spotkania kilkukrotnie lekarze zarzucali dyrektorowi, że kłamie. Przedstawili własne kalendarium, zgodnie z którym konflikt z dyrektorem trwa już od 2 lat – Jako ludzie odpowiedzialni nie mówiliśmy o tym głośno bo to by tylko zaszkodziło szpitalowi – tłumaczyli Piotr Jurczak i Paweł Wołejsza ze Związku Zawodowego Lekarzy – tu nie chodzi o monitoring czasu pracy, to jest kłamstwo, które dyrektor wielokrotnie powtarzał w mediach. Podkreślali, że nigdy nie zgłaszali zastrzeżeń do systemu monitoringu pracy, a tylko dyrektor „intuicyjnie tak myśli”, że to jest przyczyna konfliktu.
Ich wystąpienia zgromadzeni lekarze nagradzali brawami, podobnie jak innych swoich przedstawicieli, którzy zgodnie krytykowali styl zarządzania szpitalem przez dyrektora Kocója. Podkreślono przy tym, że tak liczna reprezentacja lekarzy zaprzecza twierdzeniom dyrektora, że konflikt jest tylko z grupką lekarzy ze związku, a nie całym środowiskiem lekarskim. Padły też stwierdzenia, że nieprawdą jest poparcie pozostałych grup zawodowych dla dyrektora – Dyrektor rozmawia tylko z kierownictwem związków, jakie jest rzeczywiste poparcie pokaże organizowane referendum pracownicze – mówiono.
Kolejnym zarzutem było stwierdzenie, że dyrektor jest skłonny do rozmów dopiero od czasu, gdy lekarze zagrozili wypowiedzeniami.
– Od tego czasu jesteśmy wzywani na rozmowy do gabinetu dyrektora nawet po 3 – 4 razy dziennie, w takich warunkach nie da się pracować – mówiono. Antoni Jakubowicz, chirurg, stwierdził to najdosadniej – Będę pracował u pana dyrektora tylko jak dostanę jakiś wyrok.
Propozycje rozmów i negocjacji ze strony dyrektora uważają za niewiele warte. – Negocjacje z panem dyrektorem to są rozmowy z pistoletem przy głowie – skarżyli się lekarze.
Dyrekcji zarzucono, że nie konsultuje decyzji z lekarzami, wypowiedzenia dostają nawet doświadczeni lekarze, w tym ordynatorzy, a warunki umowy zmieniane są bez porozumienia stron. Dyrektora oskarżono też o represje wobec lekarzy, w tym o zwolnienie Pawła Wołejszy, szefa ZZL.
Kto zwolnił szefa Związku ?
Dyrekcja i lekarze nie zgadzają się jednak co do tego, kto zwolnił szefa ZZL, Pawła Wołejszę. Lekarz twierdzi, że o zwolnieniu dowiedział się za pośrednictwem mediów oraz, że do zwolnienia go wykorzystano błąd we wpisanej dacie – Takie wypowiedzenie w ogóle nie powinno zostać przyjęte – mówił; podkreślał, że zwolnienie nastąpiło na skutek zinterpretowania na jego niekorzyść błędnie wpisanej daty.
Paweł Wołejsza złożył wypowiedzenie wraz z pozostałymi lekarzami. Dyrektor natomiast twierdzi, że szef Związku – Pan Wołejsza sam się zwolnił, nie odpowiadała mu płaca i warunki, chciał zwolnić dyrektora, a zwolnił siebie. - składając wypowiedzenie umowy. Tymczasem lekarze podkreślają, że Paweł Wołejsza jest znakomitym specjalistą, po którego dzwoniono w wielu przypadkach by przyjechał do szpitala z domu – Po kogo teraz zadzwonimy ? – pytano.
Szpital jak puzzle ?
Lekarze przez kilka godzin prezentowali liczne przykłady, które miały dowodzić, że dyrektor działa na szkodę szpitala. Podkreślano, ze szpital powinien się bilansować, ale nie powinien być traktowany jak przedsiębiorstwo zarabiające pieniądze. Dyrektorowi zarzucono, ze traktuje szpital jak puzzle, klocki do ustawiania, tak by osiągnąć maksymalne oszczędności i zyski, a traci na tym jakość leczenia. Lekarze wskazywali na braki w sprzęcie i ludziach. Jednym z przykładów było obcięcie etatów techników radiologii. Z tego powodu przy wypadkach, w których jest kilku poszkodowanych, badania niebezpiecznie przeciągają się. Zwrócono także uwagę na brak odpowiednio wyposażonej karetki transportowej.
Stwierdzono też, że w związku ze zbyt małym kontraktem z NFZ dyrektor wydaje ordynatorom ustne polecenia ograniczania ilości przyjęć na oddziały. Lekarze twierdzą przy tym, że gdyby dyrektor współpracował z nimi w czasie negocjowania kontraktów, to na pewno udałoby się uzyskać wyższe limity.
Nie ma warunków do szkolenia się
Lekarze ostro skrytykowali pomysł by jednorazowo na wyjazd szkoleniowy mogło wyjechać tylko 20% składu oddziału. W medycynie jest ogromny postęp, a lekarze muszą stale uczyć się, by za nim nadążyć i by nie stracić swoich uprawnień. – Skoro tak, to z pięciu pracowników Oddziału Laryngologicznego na raz może pojechać tylko jeden – mówił Piotr Jurczak, laryngolog – Ogólnopolski Zjazd Laryngologiczny odbywa się raz na dwa lata, to znaczy, że każdy z nas może pojechać na zjazd krajowy raz na 10 lat.
Dyrekcja odpiera zarzuty
Mariusz Kocój wyraźnie dał do zrozumienia, że nie ustąpi. Dyrekcja odpierała zarzuty stwierdzając, że nigdzie na świecie tak nie ma, żeby szpital miał na wszystkich oddziałach całe wyposażenie nowe i na najwyższym poziomie. Tymczasem krośnieński szpital wychodzi z długów, a jednocześnie wciąż inwestuje w coraz nowszy i lepszy sprzęt.
Jednocześnie dyr. Kocój zapowiedział dyscyplinarne zwolnienie dwóch lekarzy, którzy w godzinach pracy w szpitalu, za którą otrzymywali wynagrodzenie, świadczyli usługi medyczne w konkurencyjnym dla szpitala ZOZ. – Rozważam podanie sprawy do prokuratury o wyłudzenie wynagrodzenia za pracę, której nie wykonywali – mówił dyrektor. Dodał też, że nie udało by się tego wykryć, gdyby nie system monitoringu czasu pracy. Zaznaczył, że wyciągnie też konsekwencje wobec ordynatora.
Zarzuty o ograniczeniu możliwości szkolenia się personelu także uznał za bezzasadne, bo w indywidualnych przypadkach zawsze można było poprosić o zgodę dyrektora na wyjazd szkoleniowy.
Dyrektor pomimo trudnej sytuacji i masowych wypowiedzeń złożonych przez lekarzy wciąż cieszy się poparciem zarządu województwa. Lekarze jednak sugerują, że może to nie być podyktowane względami merytorycznymi, a koleżeńskimi.
Jakie ma pan kwalifikacje ?
Radny Wojciech Kolanko także zadał pytanie dyrektorowi. Pytał o to, jakie ma on kwalifikacje do zarządzania placówką taką jak szpital. – Po co tylu zastępców, po co tyle administracji? Może warto poszukać oszczędności wokół siebie ?
Dyrektor Kocój udzielił odpowiedzi, ze ukończył menadżerskie studium z zakresu zarządzania jednostkami służby zdrowia na Uniwersytecie Warszawskim i na Uniwersytecie Jagielońskim – To drugie było o tyle ciekawe, że prowadzone przez Amerykanów i sfinansowane przez USA – mówił. Dodał też, że jako trzynasty z kolei dyrektor postanowił utworzyć zespół, który będzie sprawnie zarządzał szpitalem. Zdaniem dyrektora taki zespół i efekty już są, co potwierdzają wyniki finansowe. – Ja mógłbym przyspawać się do stołka, szpital jeszcze 3 lata pojedzie, a co później?
Dyrektor przypomniał też, że rozpoczął pracę w Krośnie jako dyrektor także w czasie konfliktu, w czasie ogólnopolskiego strajku w szpitalach. – wtedy jako jedni z pierwszych podpisaliśmy porozumienie i chylę przed państwem czoła – mówił – dzięki temu koszty związane z przestojem były o wiele mniejsze niż w innych szpitalach, ale beneficjantami tego porozumienia byliście wy.
Brak szans na kompromis
Ponad 4 godziny dyskusji pokazały brak woli kompromisu. Dyrektor oznajmił, że propozycja pracy dla lekarzy w Krośnie wciąż jest aktualna, apelował by zasiąść do rozmów. Nie spotkało się to jednak z przychylnym przyjęciem. – Nie będziemy z panem rozmawiać, panie dyrektorze – stwierdził Paweł Wołejsza, a pozostali zgromadzeni lekarze nagrodzili go za to brawami. Termin wypowiedzeń upływa 30 listopada. Nie wiadomo, co stanie się później. Według lekarzy dyrektor już podjął rozmowy z innymi szpitalami nt. ewakuacji oddziałów. Jednocześnie przy tej okazji miał zwracać się do innych dyrektorów z „koleżeńska prośbą” by nie przyjmowali lekarzy, którzy złożyli wypowiedzenia w Krośnie.
Piotr Dymiński
Foto: Piotr Dymiński