Zaloguj
Zarejestruj się
KrosnoCity.pl
 
 
 

Szpital - niczego nie będzie? Polecamy

altKonferencje prasowe, oświadczenia lekarzy i dyrektora, pikieta, transparenty, okrzyki, zabarykadowane drzwi i interwencja policji. To efekt coraz bardziej napiętej sytuacji w związku z konfliktem w krośnieńskim szpitalu. 

REKLAMA




Nie będzie kompromisu

Zaczęło się od porannego (7:30) oświadczenia lekarzy. Nie było niestety niespodzianki, żadna ze stron nie ustąpiła. W imieniu lekarzy głos zabrał Antoni Przyprawa: - Dyrektor szpitala nieodpowiedzialnymi działaniami doprowadza do likwidacji szpitala. Środowisko lekarzy mówi stop w sytuacji, kiedy niszczony jest szpital ze stuletnią tradycją i stwarza się zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów – następnie powtórzył listę zarzutów wobec dyrektora oraz podkreślił, że lekarze nie widzą możliwości współpracy z dyrektorem Mariuszem Kocójem. 

alt
Foto: Piotr Dymiński

Lekarze poinformowali, że żaden z nich nie wycofał wypowiedzenia, ani żaden nie zamierza podpisywać jakiejkolwiek umowy z tym dyrektorem. Jednocześnie zapewnił, że lekarze nie opuszczą pacjentów. Odczytane oświadczenie zawierało liczne cytaty z ustawy o zawodzie lekarza i Kodeksu Etyki Lekarskiej, zgodnie z którymi lekarz nie może odmówić pomocy lekarskiej, nawet jeśli uczestniczy w zorganizowanej formie protestu.

Przed godziną 9:00 pod szpital zaczęli schodzić się zaniepokojeni sytuacją mieszkańcy Krosna i powiatu, by wziąć udział w zapowiedzianej pikiecie. Tymczasem dyrektor Mariusz Kocój czekał na deklaracje lekarzy do godziny 8:00. Około godziny 8:45 dyr. Kocój wyszedł przed szpital do dziennikarzy i zgromadzonych mieszkańców by wygłosić swoje oświadczenie. 

Nie będzie ewakuacji

W związku z deklaracjami, które lekarze składali wielokrotnie, a dzisiaj również potwierdzili ustami swojego przedstawiciela w świetle uregulowań kodeksu pracy i ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych uważamy, że wypowiedzenia złożone przez lekarzy 31 sierpnia są złożone dla pozoru, albowiem jedynym ich celem nie było rozwiązanie faktyczne umowę o pracy, ale żądanie odwołania dyrektora placówki. – mówił Mariusz KocójW związku z powyższym nie będzie ewakuacji pacjentów, szpital normalnie funkcjonuje, i normalnie będzie przyjmował pacjentów do wysokości umów z NFZ – słowa dyrektora wywoływały głośne komentarze wśród zgromadzonych: „pan kłamie!”, „co innego pan mówił!”.

alt

Dyrektor jednak był niewzruszony i kontynuował: - Możecie być Państwo, Mieszkańcy Ziemi Krośnieńskiej, potencjalni pacjenci, pacjenci obecni, jak również pracownicy szpitala spokojni, normalnie pracujemy i normalnie przyjmujemy chorych – mówił do zgromadzonych – Oświadczam, że tej decyzji nie zmienię ani za tydzień, ani za miesiąc. Umowy o pracę są nadal aktualne i szpital funkcjonuje normalnie – podkreślił - Akty prawne przewidują, że jeśli wypowiedzenie jest tylko i wyłącznie dla samego pozoru, to w świetle prawa jest nieważne – takie jest nasze stanowisko – przedstawił opinię dyrekcji, a następnie dodał - Lekarze nie muszą składać żadnych oświadczeń, że cokolwiek wycofują, albo chcą pracować.  

Oświadczył także, że szpital ogłosił konkurs ofert na udzielanie świadczeń w postaci dyżurów zakładowych. Po krótkim wystąpieniu Mariusz Kocój opuścił zgromadzonych i udał się do swojego gabinetu nie odpowiadając na padające pytania i zarzuty. Mieszkańcy miasta i powiatu jednak pozostali na miejscu, twierdząc, że wystąpienie dyrektora miało służyć wyłącznie temu, by nie doszło do protestu. 

Nie będzie dyrektorów w teczkach

Głos zabrali członkowie Społecznego Ruchu Obrony Szpitala, w tym Józef Guzik z Unii Przedsiębiorców i Właścicieli Nieruchomości - Jeżeli na dzień dzisiejszy jest jakiekolwiek niebezpieczeństwo, że tego szpitala nie będzie, to my będziemy trwać przy tym aby on był. I to Państwu obiecujemy. Nie zadowala nas to, co zostajemy na dzień dzisiejszy, nie zadowala nas prowizorka, typu że lekarze będą na zasadzie dobrowolnego pilnowania pacjenta, chronienia go przed chorobą, ratowania jego życia. Ten problem musi być usankcjonowany prawnie od początku do końca – podkreślił przy tym, że - Kto to rozwiąże, to nas nie obchodzi.

alt

Głos zabrał również w mocnych słowach Jerzy Borcz, radny sejmiku Województwa Podkarpackiego - Zwracam się z gorącym apelem i prośbą do przewodniczącego Sejmiku Województwa Podkarpackiego o zwołanie nadzwyczajnej sesji sejmiku, na której być może radni, którzy nie byli doinformowani będą mieli szanse zmienić swoją szaloną decyzję, dotyczącą likwidacji szpitala w Krośnie – dodał też, że ma nadzieje iż radni okażą się odpowiedzialni i zrozumieją, że sytuacja w której znalazł się krośnieński szpital nie może być w tym momencie przedmiotem politycznych rozgrywek - Mamy konkretny problem do rozwiązania, problem ludzki, problem pacjentów i chcemy tego uniknąć mówił Jerzy Borcz.

alt

Wśród tłumu zgromadzonych pojawiły się okrzyki przeciwko marszałkowi i przeciwko PiS, jednak na dowód, że sprawa nie jest polityczna organizatorzy protestu oddali głos senatorowi klubu PiS, Stanisławowi Piotrowiczowi - Myślę że łączy dziś nas tutaj wszystkich wspólna sprawa. Szpital to dobro publiczne, tak jak sama nazwa wskazuje. Jestem tu po to, by przyczynić się do tego, aby ten szpital tak jak funkcjonował dotychczas, funkcjonował i służył temu społeczeństwu nadalmówił senator. Zaznaczył, że nie wnika w przyczyny konfliktu, ale jak mówi – nie mogę milczeć w sytuacji, gdy w moim mieście źle się dzieje. Minął już czas ,kiedy prowadziłem rozmowy w kuluarach. Rozmawiałem z wszystkim, którzy mieli wpływ na los. Nie uwzględniono mojego stanowiska, pan dyrektor Kocój ani raz nie zechciał ze mną rozmawiaćdodał senator.

alt

Następnie w skrócie przedstawił, jak widzi sytuację - Nie wnikam w to, czy pan dyrektor jest dobrym menedżerem czy złym, nie moją rolą jest oceniać, ale wychodzę z założenia, że wyczerpał swoje możliwości na tym stanowisku. Nie wystarczy być dobrym menedżerem, trzeba jeszcze do reform umieć pociągnąć ludzipodkreślał senator - trzeba umieć z ludźmi rozmawiać. Póki co ten dyrektor tego nie zrobił. Senator Piotrowicz powiedział także, że lekarze zabiegali u niego, by dyrektor przyjął ich na rozmowę, ale pomimo prób nie udało mu się do tego doprowadzić - Ja nie wnikałem w to, jak ma przebiegać rozmowa, i nie narzucałem tego jakie ma być stanowiskomówił senator, jednak do rozmów i tak nie doszło.

Na koniec swojej wypowiedzi S. Piotrowicz powiedział: - Mam dowód na to, że nie rozmawiał z załogą, a nie da się wprowadzić reform, nie rozmawiając z pracownikami, nie można przeprowadzać reform nie pociągając ludzi za sobą i w związku z tym uważam i jeszcze raz podkreślam że stanowisko moje i stanowisko PiS’u krośnieńskiego jest w tej materii zbieżne, pan dyrektor wyczerpał swoje możliwości na tym stanowiskupodsumował senator.

Zgromadzeni komentowali wydarzenia także miedzy sobą: - Skończyły się czasy komuny, kiedy nam przywożono w teczkach dyrektorów – powiedziała jedna z uczestniczek pikiety przed krośnieńskim szpitalem. – Żeby tak przez jednego człowieka zniszczyć szpitalkomentowali inni. Pojawiły się też transparenty, które uczestnikom pikiety rozdawała jedna z kobiet: „Szpital dla społeczeństwa, nie dla klik” „Dyrektor precz!”, „Żądamy zmiany całej dyrekcji”, „Szpital nie jest prywatnym folwarkiem”, „Dość rządów superpsuja Kocója”.

alt

Dyrektor szuka rozwiązań poprzez konsultacje z prawnikami, usiłuje znaleźć sposób, w jaki można ograć lekarzy. To chodzi o manipulowanie tak prawem, żeby wyszedł górą. Wiemy dobrze, że na dłuższą metę to nie rozwiąże problemów naszego szpitala – powiedział uczestniczący w pikiecie Przewodniczący Rady Miasta Krosna Stanisław Słyś.

Nie będzie umowy

Do pikietujących wyszli przedstawiciele lekarzy. Głos ponownie zabrał Antoni Przyprawa, pełniący obowiązki ordynatora kardiochirurgii: - Dyrektor powiedział dzisiaj publicznie, że nasze wypowiedzenia z pracy są pozorem. To nie jest pozór - to jest fakt, pan dyrektor oraz urząd marszałkowski, doskonale wiedzą, że 1 grudnia formalnie nie ma lekarzy i dalej ten problem lekceważą – zwracał uwagę przedstawiciel lekarzy - Cieszymy się z jednej rzeczy, że wreszcie po naszych długich namowach ktoś zrozumiał, że tego szpitala ewakuować się nie da. I to jest dzięki Państwu, żeście tutaj przyszli i nas popieracie – dziękował zgromadzonym podczas protestu oraz wzywał: - Popierajcie nas Państwo dalej, bo teraz proszę popatrzeć w jakim kierunku idzie gra dyrekcji, w tym kierunku że Państwo jesteście już tu nie potrzebni, bo szpital nie jest ewakuowany.

alt

Jesteście potrzebni, żeby nas bronić, bo 1 grudnia rzeczywiście w tym szpitalu formalnie  nie ma lekarzy, bo się wyczerpały umowy o pracę. Następnie zapowiedział: My się z tego szpitala odgonić nie damy, natomiast z panem dyrektorem Kocójem nie podpiszemy nigdy żadnej umowy. To nie jest polityczna sprawa, to jest sprawa w której lekarze i społeczeństwo walczą o swoje zdrowie i życie, przeciwko takiemu zarządzaniu służbą zdrowia. I bardzo się cieszę że siły polityczne to wreszcie zrozumiały. Jesteśmy bardzo wdzięczni panom politykom, tak samo jak państwu wszystkim,  panu Szajnie szczególnie, panu senatorowi Borczowi, za to że nas popieracie. Bardzo się cieszymy, że również opowiedział za nami pan senator Piotrowicz z PiS-u, przedstawiając stanowisko krośnieńskiego oddziału swojej partii.. 

Poparła go Katarzyna Walciszek-Stec, kardiolog, asystent: - Jeszcze jest jeden fakt, który przemawia za tym, dlaczego my nie chcemy podpisywać żadnych umów z panem dyrektorem Mariuszem Kocójem. Uważamy jego decyzje za szkodzące państwa zdrowiu i życiu. Nie jesteśmy gołosłowni w poglądach. Mieliśmy tego doskonały przykład, kiedy to pan dyrektor swoją bezzasadną decyzją doprowadził do zamknięcia na klika dni oddziału ginekologicznego w naszym mieście. W związku z tą sytuacją niewiele brakło, a wydarzyłaby się tragedia. Pan ordynator oddziału ginekologii, mimo że nie był wtedy pracownikiem szpitala, w imię tak zwanego wyższego dobra, w imię tak zwanego stanu wyższej konieczności, przyjechał do szpitala i uratował pacjentkę. Gdyby tego nie zrobił, to pan dyrektor byłby odpowiedzialny za tragiczne wydarzenie i jego „przepraszam” nie byłoby wtedy satysfakcjonującym nas zachowaniem. Życie ludzkie, nawet i jedno życie ludzkie,  stanowi dla nas  wartość najwyższą i mówimy „nie” takim decyzjom, które temu życiu nie służą. Na takie decyzje pana dyrektora, które działają na szkodę naszych pacjentów się nie zgadzamy.

alt

Nie będziemy tu dłużej stali

Józef Guzik, jedne z organizatorów pikiety, wezwał do zakończenia dzisiejszego protestu. Nie wszyscy jednak chcieli usłuchać – Tu zostańmy, dopóki on nie ustąpi – wołali. Podnoszono głosy, że nic nie udało się osiągnąć i trzeba kontynuować protest. Józef Guzik stwierdził, że kto chce, to może przecież zostać, ale ta część, za którą on odpowiada właśnie została zakończona. Termin następnego protestu ustalono na środę, na godzinę 9:00. 

Część osób nie rozeszła się, tylko ruszyła do szpitala, wprost pod drzwi dyrekcji. Wraz z nimi poszli śledzić sytuację licznie zgromadzeni dziennikarze. Drzwi jednak były zamknięte. Na nic zdało się wołanie do dziennikarzy TVP, którzy znajdowali się za przeszklonymi drzwiami, by przekręcili klucz znajdujący się w zamku. Kilkadziesiąt osób czekało na korytarzu, emocje i niechęć do dyrektora narastały.

Niektóre osoby udzielały wywiadu dziennikarzom, przedstawiając swoje stanowisko. Pani Maria Domaradzka skarżyła się, że dyrektor zwolnił ją gdy była chora, na zwolnieniu lekarskim – Chciałam wrócić do pracy, ale już zatrudnili na nasze miejsca młodsze. Teraz mam za staż pracy nieco ponad 600 złotych pomostowej, bo mi przysługiwała. Ja bym to oddała dyrektorowi, niech on za tyle żyje.

Inni komentowaliDlaczego on nas nie chce wpuścić? Przecież nie będziemy go bić! – Trzyma nas tu jak barany. Jedyny mężczyzna, który odważył się zabrać głos w obronie dyrektora, twierdząc, że dobrze robi dyscyplinując lekarzy, niemal natychmiast został zakrzyczany, a nawet grożono mu. Stwierdził, ze osób myślących jak on jest więcej, tylko – Boją się głośno powiedzieć. Stwierdził też, że jego zdaniem na protest wcale nie przyszło tak dużo ludzi w porównaniu do liczby mieszkańców – Przecież to mogą być sami krewni i zausznicy lekarzy, proszę o tym pomyśleć – mówił dziennikarzowi portalu.

alt

Niemal lustrzane odbicie tych argumentów padało z drugiej strony, gdzie zarzucano, że część personelu, która popiera dyrektora jest od niego uzależniona bo dał im pracę, stanowisko, lub zatrudnił kogoś z ich rodziny. Często mówiono też, że dla dobra szpitala lepiej zmienić jednego człowieka, niż zwolnić 120 lekarzy. 

Do protestujących na niedługo dołączył Stanisław Piotrowicz. Rozmawiał z zdesperowanymi pacjentami i odpowiedział na kilka pytań. Portal również zadał pytanie związane z zawodowym doświadczeniem senatora jako prokuratora, o rozwiązanie alternatywne dla emocjonalnych protestów i wypowiedzeń z pracy – Wobec dyrektora szpitala padają zarzuty o terroryzowanie załogi, o mobbing. Czy tych zarzutów nie powinna sprawdzić prokuratura? Jeśli to naprawdę jest tak zły i szkodliwy człowiek, to może tak trzeba rozwiązać ten problem? Senator odpowiedziałNie jestem pewien, ale słyszałem, że chyba taki wniosek wpłynął do prokuratury. Z tym, że takie sprawy mogą ciągnąć się bardzo długo. Dyrektor stwierdził, że nic mu nie wiadomo o takim wniosku do prokuratury.

Nie będzie interwencji policji

Pod zamknięte drzwi wkrótce przybyła wezwana przez dyrekcję policja. Szybko ustalono, że gdy dyrektor będzie chciał opuścić gabinet, to nikt nie może mu w tym przeszkodziić - stanowiłoby  to złamanie prawa. – Pan dyrektor opuści budynek na zawsze?pytanoJeśli tak to ja mogę mu pomóc się spakować! – wołała jedna z kobiet. Dyrektor jednak z gabinetu nie wyszedł.

alt

Z nieoficjalnych informacji wynika, że nie chciał wyjść dopóki na korytarzu czekała duża grupa ludzi, a z drugiej strony korytarz publicznego szpitala jest miejscem publicznym i w godzinach otwarcia kto chce, to może tam przebywać. Dopóki nikt nie łamał prawa policja nie miała podstaw do interwencji, jednak pozostała w pobliżu.

alt

Dyrektor wyszedł dopiero po dłuższym czasie, gdy zgromadzonych osób było już znacznie mniej. Odpowiedział na kilka pytań dziennikarzy, podtrzymując swoje wcześniejsze oświadczenie, zapewniając, że szpital będzie pracował normalnie, a wypowiedzenia są nieważne.  

Nie będzie spotkania o 13.00 

Dyrektor odwołał też planowane na godzinę 13.00 spotkanie z lekarzami. Poinformował, że z „powodu poziomu emocji” takie rozmowy nie mają teraz sensu. Lekarze zareagowali oświadczeniem do mediów, w którym piszą między innymi: 

„Byliście świadkami dzisiejszych wydarzeń. Widzieliście styl pracy pana dyrektora i sposób traktowania przez niego prawa. Jak państwo pamiętacie, 3 dni temu przedstawił nam ekspertyzę prawną z której wynika, że nasza umowa o pracę wygasa 30 listopada br. i nie możemy przekroczyć progu naszego szpitala z dniem 1 grudnia. Przez 3 dni dyrektor stworzył w środowisku lokalnej społeczności stan zagrożenia. Dzisiaj wspaniałomyślnie odwołał ewakuację, stwierdzając, że nasze wypowiedzenia umowy o pracę są nieważne. Macie Państwo dzisiaj namacalny dowód manipulacji pana dyrektora. My doświadczamy tego na co dzień od 2 lat. Dyrektor uchyla się od odpowiedzialności za szpital, obarczając nią środowisko lekarskie”

Pytają też: „Jeśli pan wiedział, że nasze wypowiedzenia są bezprawne, to dlaczego przez 3 miesiące trzymał pan to w tajemnicy, wprowadzając wśród pacjentów atmosferę zagrożenia?”

Tymczasem niektórzy pracownicy niższego szczebla, w tym pielęgniarki, dziwili się, dlaczego nikt ich nie zapyta o zdanie. Jednak zapytani, woleli zachować anonimowość, ani nie chcieli wiele opowiadać – Tu pracuje nie tylko 120 lekarzy, ale ponad 1200 innych osób – mówili.

Zapytani o stanowisko dyrektora, który twierdzi na konferencjach prasowych, że popierają go pozostałe grupy zawodowe woleli wyraźnie zachować neutralność – Nie popieramy, ale też nie sprzeciwiamy się. Jednak jedna z pielęgniarek powiedziała, że też chętnie zadałyby różne pytania lekarzom. – Przecież pracujecie w tym samym szpitalu, na tych samych oddziałach, widujecie się niemal codziennie, dlaczego nie zadacie tych pytań ?zapytałem – Bo oni z nami nie rozmawiają – padła odpowiedź. – Lekarze mają wyższe cele i aspiracje i nie rozmawiają z nami, nie rozmawiają z takim "motłochem"dodała druga

- Niedawno pan Antoni Przyprawa mówił, że lekarze występują również w waszej obronie – dopytywałem – podawał przykład zastraszonej pielęgniarki, to jak to jest?  Odpowiedz pielęgniarek była zaskakująca - Jesteśmy zastraszone, ale przez lekarzy. 

Nie będzie szpitala?

Każda ze stron konfliktu nadal stoi na swoim stanowisku. Dyrektor twierdzi, że jest skłonny do kompromisu, natomiast lekarze twierdzą, że to tylko pozory. Mówią, że nie ufają dyrektorowi. 

Kto pierwszy „pęknie”? Dyrektor, marszałek, czy lekarze? Przypomina to raczej chorą „grę w kurczaka”, gdzie dwaj kierowcy jada na siebie rozpędzonymi samochodami. Przegrywa ten, który pierwszy się wystraszy. Problem w tym, że jak nikt nie ustąpi to może dojść do tragicznej katastrofy. 

Piotr Dymiński, Mateusz Głód

Foto: Karol Starowiejski

 

Przeczytaj także:

 

Czyżby niebiosa zapłakały nad losem naszego Szpitala?

  • autor: Piotr Dymiński, Mateusz Głód

9 komentarzy

  • Tomasz Góz

    Panie Dyrektorze odejdz z honorem, nie ma ludzi nie zastąpionych
    daj spokojnie funkcjonować szpitalowi,nie chcą cię lekarze i mieszkańcy powiatu krośnieńskiego i nie tylko,w dwóch szpitalach
    nie sprawdziłeś się dlaczego chcesz zostać na siłę z poważaniem
    mieszkaniec krosna.

    Zgłoś nadużycie Tomasz Góz środa, 25, listopad 2009 20:26 Link do komentarza
  • Mirek

    Dokładnie tak, popieram przedmówczynię. Szpital bez tego czy innego dyrektora będzie funkcjonował..., bez około 120 lekarzy i służby personelu, pielęgniarek i innych pracowników którzy tez pójdą na bruk bo po co ich skoro nie ma komu sprzątać robić zastrzyków, gotować...
    Dyrektor powinien odejść z honorem..., uszanować mieszkańców i lekarzy... bo oni nie chcą zabijać...

    Zgłoś nadużycie Mirek środa, 25, listopad 2009 01:53 Link do komentarza
  • Merol

    Dyrektorze miej honor! Odejdź dla dobra pacjentów! Popieram akcje! Bądźmy jutro wszyscy pod szpitalem!

    Zgłoś nadużycie Merol środa, 25, listopad 2009 01:51 Link do komentarza
  • -------

    Ludzie opiamiętajcie się! przecież tu nie chodzi o to czy popieramy dyrektora czy lekarzy, tylko o fakt, iż od 1.12.2009 nie będziemy mieć szpitala ! Przecież jednego wymagającego dyrektora można zastąpić innym, tyle że będzie się inaczej nazywał. Myślę, że lekarze uderzyli się już w piersi i będzie to trochę inaczej wyglądało, ale nie pozwólmy na to by zabrano nam szpital, przecież miasto nie udźwignie takiego ciężaru. Rzeszów chce nam coś udowodnić, nie dajmy się zmanipulować.

    Zgłoś nadużycie ------- środa, 25, listopad 2009 01:16 Link do komentarza
  • drJekyl

    Szanowni lekarze - wstyd mi za niektórych ludzi niesłusznie krytykujących Was za fatalną służbę zdrowia jaką nam fundują politycy od kilkunastu lat. To nie Wasza wina !!!!
    Te negatywne głosy, które czytamy na różnych portalach (przede wszystkim krosno24) wynikają z tego, że większość rodaków to ludzie zawistni o wyższy status zawodowy, finansowy i intelektualny lekarzy. Taki już kraj nasz jest.
    Jednak jest wielu normalnych Polaków i z nimi zwyciężymy Kocója - zakałę krośnieńskiego szpitala, a nawet zakałę stanu lekarskiego.

    Zgłoś nadużycie drJekyl wtorek, 24, listopad 2009 18:34 Link do komentarza
  • Rob^

    Wreszcie ktoś odważył się w miarę obiektywnie napisać artykuł o problemie który nas wszystkich dotyczy. W miarę bo troszku za mało opinii tej większości zatrudnionych w szpitalu. Choć z drugiej strony troszkę ich rozumiem, każda negatywna wypowiedź wobec Panów lekarzy może im zaszkodzić w przyszłości.
    Brawo dla autorów za odwagę w przeciwieństwie do "jedynie słusznego k24" gdzie brak obiektywnych informacji staje się normą.

    Zgłoś nadużycie Rob^ wtorek, 24, listopad 2009 15:30 Link do komentarza
  • julita

    to mi Ciebie żal dziewczyno, bo w ogóle nie wiesz o co jest ten konflikt!!!! ciekawa jestem jak Ty byś się czuła, gdybys każdego dnia była zastraszana i szantażowana przez swojego pracodawce? pomyśl trochę! nie chodzi o monitoring czasu pracy bo pierwsze wotum nieufności dla dyrektora było już w 2008 r. a monitoring jest od pół roku! popieraj sobie dyrektora, masz do tego święte prawo i dopiero jak doprowadzi do zamkniecia szpitala otworzysz oczy jak większość z jego zwolenników. nikt nie broni Ci mieć 5 etatów, mogłaś iść na medycynę i wyobraż sobie, że nie spotkałam się jeszcze z tym, żeby lekarz z krosna będący na dużurze spał w domu, dla Twojej wiadomości istnieją jeszcze tzw. dyżury " pod telefonem" i to o nich piszesz a to już inna bajka.
    Normalne, że wypowiadacie się ludzie nie mając pojęcia o pewnych sprawach. Jeśli brak Ci wiedzy to nie pisz wcale!

    Zgłoś nadużycie julita wtorek, 24, listopad 2009 14:44 Link do komentarza
  • Aga

    Popieram dyrektora w 100 %. I naprawde serdecznie żal mi tych lekarzy i tych ludzi. Lekarze maja po 5 etatow i tym samym blokują innym młodym ludziom po studiach mijesce. A skąd kolejki w szpitalu? Nasi "cudotwórcy" przychodza do pracy kiedy chca i wychodza o ktorej chca. Więc nie dziwie się dyrektorowi że sie wkurzył i chciał to zwalczyć.. A jesli chodzi o dyżury nocne lekarze spia w domu i przyjezdzaja ( z wielka łaską) gdy się po nich zadzwoni. Naprawde żałosne ! Może należałoby na miejsce tych starych, widzących swój własny czubek nosa zastąpić nowymi lekarzami troszczącymi się o pacjenta i wypełniającymi należycie swoje obowiązki.


    I Czemu o tym NIC się nie pisze ?!

    Zgłoś nadużycie Aga wtorek, 24, listopad 2009 13:06 Link do komentarza
  • ona


    brawo dla autora i dyrektora!

    Zgłoś nadużycie ona wtorek, 24, listopad 2009 02:19 Link do komentarza

Skomentuj

Wypełnienie pól oznaczonych * jest obowiązkowe.

 

Sklep z częściami samochodowymi iParts.pl

KONTAKT Z REDAKCJĄ

KrosnoCity.pl
tel. 506327412
redakcja@krosnocity.pl

Dział reklamy i biuro ogłoszeń:
tel. 506 327 412
reklama@krosnocity.pl

Zaloguj lub Zarejestruj się

Zaloguj się

Zarejestruj się

Rejestracja użytkownika
Anuluj