Ponadto zakład w Krośnie ma przyjąć również śmieci z gmin, które dotychczas korzystały ze składowisk w Dukli i Jedliczu – składowiska te w związku ze zmianą przepisów i coraz wyższymi wymaganiami zostaną zamknięte. Oznacza to, że do Krosna trafiać będzie kilkanaście tysięcy ton odpadów z terenu Iwonicza, Rymanowa, Chorkówki, Jedlicza, Dukli, Nowego Żmigrodu, Krempnej, Gminy Jasło, Brzozowa, Jasienicy Rosielnej i Gminy Sanok.
Powiększenie obszaru, obsługiwanego przez ZUO, zwiększy ilość odpadów do około 42 tyś. ton w skali roku. Aktualnie ilość ta wynosi 30 tys. ton i jak mówi prezes MPGK, Janusz Fic, jest to na poziomie obecnych możliwości przerobowych zakładu. Stąd bierze się konieczność budowy dodatkowej linii do segregacji odpadów. Przystąpienie okolicznych gmin do spółki w formie wniesienia wkładu pieniężnego, pozwoli im na wypełnienie obowiązków, wynikających z ustawy o odpadach oraz zagwarantuje im preferencyjne ceny za dostarczanie śmieci do ZUO.
Podkreśla się jednocześnie, że z pewnością koszty rozbudowy i obsługi dodatkowych śmieci nie obciążą mieszkańców Krosna. Prezes J. Fic zapowiada, że w przyszłości planowane jest też rozbudowanie składowiska w Dukli, aby odciążyć Krosno. – Mówimy o gospodarce odpadami, mówimy o zorganizowanym systemie zbiórki odpadów, o racjonalnej selekcji i przeróbce tych odpadów. – mówi Prezydent Piotr Przytocki – Myślę, że z czasem będziemy chcieli pozyskiwać energię cieplną lub elektryczną z przeróbki tych odpadów, świat zmierza ku spalarniom. – dodaje Prezydent – Nie mówimy o zaśmiecaniu czy szkodzeniu środowisku, bo to jest sprzeczne z prawem.
Zgoda radnych i utworzenie spółki otwiera też drogę do pozyskiwania środków zewnętrznych. Bolesław Winiarski, przewodniczący komisji Gospodarki Komunalnej Rady Miasta Krosna stwierdził, że: - Rada Miasta przyjęła uchwałę jednogłośnie między innymi dlatego, że ten sposób zbiórki odpadów w mieście i okolicy jest naprawdę pożądany - będzie to korzystne nie tylko dla Krosna, ale i dla gmin ościennych.
Czy na śmieciach można zarobić? Prezydent Piotr Przytocki twierdzi, że na razie jeszcze nie widzi zysku. Wciąż podnoszone wymagania, związane z ochroną środowiska i gospodarką odpadami, wiążą się z nowymi obowiązkami i kosztami. Jednocześnie samorządy, które nie uporają się ze śmieciami, narażone będą na wysokie kary. Stąd pomysł utworzenia nowej spółki i planowanie współpracy z okolicznymi gminami, by wspólnie „śmierdzącą sprawę” rozwiązać.
Piotr Dymiński
Foto: Mateusz Głód