Radary na Szopena
Zgromadzeni skarżyli się między innymi na nagminne przekraczanie prędkości na ul. Szopena. – Tutaj jeżdżą po 120 km na godzinę, albo i więcej! – mówił do policjantów jeden z mieszkańców. Nadkomisarz Paweł Owiński odpowiadając stwierdził, że ilość urządzeń pomiarowych jest ograniczona, a ulic o podobnym natężeniu ruchu w Krośnie i okolicy jest więcej, mimo tego policjanci będą częściej kontrolować prędkość na tym odcinku. Ul. Szopena ma tez zostać szczególnie uwzględniona w harmonogramie wykorzystania fotoradaru Straży Miejskiej. Uprzedził jednak lojalnie, że ten kij ma dwa końce – To wy, mieszkańcy tej dzielnicy najczęściej korzystacie z tej drogi.
Dzielnica podzielona
Krościenko Niżne jest podzielone przez rzekę Wisłok na dwie części. Nowy most zbudowany kilka lat temu ułatwił nieco komunikację. Mieszkańcy mimo wszystko zwracali uwagę władz na to, że to wciąż za mało. Potrzebne są ławy łączące oba brzegi. Tymczasem istniejąca ława była notorycznie dewastowana. - Brakuje tam desek, a ostatnio widziałem jak przechodzili tam chłopcy ze szkoły. Później brali butelki z dzikiego wysypiska śmieci i rzucali na ławę i do wody. Jak podszedłem i zwróciłem im uwagę to uciekli.
Prezydent Piotr Przytocki odnosząc się do tego stwierdził, że ława nie nadaje się do użytku dlatego została zamknięta. Dodał do tego wyraźnie zdenerwowany – Pan mówi o gówniarzach, którzy nie wiedzą na jakim świecie żyją.T am może dojść do tragedii. – prezydent zapowiedział, że skoro dochodzi do takich sytuacji to możliwe, ze wszystkie deski zostaną usunięte, a ława zostanie dodatkowo zabezpieczona. Zwrócił się też do dyrekcji SP nr 4 - Pani dyrektor, może przydałaby się jakaś rozmowa z dziećmi w szkole, bo chyba brakuje wychowania w domu. Tuż po spotkaniu prezydent zwracał uwagę na ogromne koszty jakie ponosi miasto z powodu wandalizmu: niszczonych przystanków, koszy na śmieci itp. – Nagminnie rozbijane są szyby na przystankach. Wandale nawet blachę potrafią przebić, wygiąć, zniszczyć bo im chyba nie daje spokoju – mówił prezydent.
Tymczasem Naczelnik Ryszard Sokołowski zapowiedział, że planowana jest przebudowa ławy. Koszt całej inwestycji (wraz z chodnikami) to nawet 1,5 mln złotych co zszokowało zgromadzonych – Tylko 1,5 mln, bo tylko dla pieszych – skomentował prezydent Bronisław Baran.
Dzikie wysypiska
Do tematu dzikich wysypisk odniósł się sekretarz UM, pan Krzysztof Smerecki. – Wychodzimy naprzeciw z różnymi formami odbioru odpadów – mówił – Poza zwykłym odbiorem śmieci i zbiórka odpadów segregowanych organizujemy akcje zbiórki odpadów wielkogabarytowych za darmo. Dzikie wysypiska tworzą głównie takie odpady – podkreślał. - Poza tym organizujemy zbiórkę odpadów „zielonych”, biodegradowalnych. W tym momencie pojawiło się pytanie z sali, o to gdzie dostępne są dodatkowe worki na odpady. Okazuje się, że ich sprzedaż prowadzą niektóre sklepy np. sieć sklepów S. Mieszkańcy jednak pytali – czy ci panowie co odbierają śmieci mogliby mieć takie worki na sprzedaż? Przedstawicielka firmy KROeko obiecała przekazać te sugestie szefostwu.
Na co idą pieniądze z podatku za psa?
Jedna z mieszkanek zadała pytanie o podatek za psa – Na co idzie podatek za psa? Mój pies jest cały czas na mojej posesji, lub w domu.
Prezydent Przytocki szybko sprostował – Teraz to nazywa się opłata za psa. Z tytułu opłaty do budżetu Miasta wpływa około 40 tyś złotych, a samo wyłapywanie bezpańskich zwierząt, ich kwarantanna w przytulisku i transport kosztują rocznie około 20 tyś złotych. Ponadto z pieniędzy prowadzona jest akcja chipowania psów, dzięki czemu dane o zwierzęciu trafiają do elektronicznej bazy danych i łatwo można znaleźć właściciela zagubionego zwierzaka. Środki z opłaty przeznaczane są też na usuwanie psich odchodów i akcje zachęcające mieszkańców by sprzątali po swoich pupilach – Na tym polu nie mamy jednak sukcesów – martwił się K. Smerecki – W tej dzielnicy państwo to mniej odczuwacie, ale sytuacja najgorsza jest na wiosnę, gdy puszcza mróz i śnieg, a na chodnikach zostają odchody zakonserwowane przez cała zimę.
Spór wodny
Jeden z uczestników spotkania zwrócił swoim przykładem uwagę na zagadnienie sporów wodnych. Jak stwierdził jego sąsiedzi zasypali rów melioracyjny, przez co przy większych opadach wszystko wokół zalewa woda. Sprawa ciągnie się już latami. – Spór wodny ma to do siebie, ze bez zgody sąsiedzkiej i dobrej woli może trwać latami. Jako Urząd jesteśmy niemal. bezradni – mówił K. Smerecki. Zapowiedział jednak, że wykorzystane będą wszystkie sposoby administracyjne by sprawę rozwiązać.
Piotr Dymiński
Foto: pd, mg