Zabrakło krzeseł
Wysoka frekwencja sprawiła, że szybko zabrakło krzeseł. Część zebranych siedziała na stolikach (w tym niektórzy zaproszeni goście, np. Komendant Straży Miejskiej, Tomasz Wajdowicz), a część stała. Niektóre osoby były oburzone, młodsi ustępowali miejsc starszym.
„Błotna” droga
- My jesteśmy mieszkańcami bocznej ulicy Bema, Wyspiańskiego. Jest to ulica tzw. błotna, w której topimy się po kolana, to ulica w przypadku której od 15 lat piszemy pisma do urzędu, walczymy o to, żeby zrobić tu dojazd. - skarżyła się jedna z mieszkanek dzielnicy - Zrobiona została kanalizacja, z czego się bardzo się cieszymy, teraz mamy nadzieje na dojazd – dodała.
Żwirowanie to nie rozwiązanie
Podobne problemy, choć może nie aż na taką skalę ma wielu mieszkańców dzielnicy. Teren Turaszówki jest w dużej mierze podmokły, a boczne uliczki nie są właściwie odwodnione i utwardzone. Najczęstszą receptą Urzędu jest „żwirowanie”. – Zanotowałem sobie, podeślemy wywrotki i będziemy tam żwirować – zwykł odpowiadać naczelnik Ryszard Sokołowski z wydziału Drogownictwa UM Krosna. Tymczasem na dłuższą metę to nie jest żadne rozwiązanie, na co zwracali uwagę rozgoryczeni mieszkańcy. Żwirować trzeba praktycznie co roku od nowa, a - droga jest coraz wyższa, niedługo zakryje nam murki i ogrodzenia posesji – mówił jeden z mieszkańców – trzeba położyć dywanik asfaltowy, bo dowożenie żwiru to nie rozwiązanie – dodał. - W wielu miejscach należy zrobić odwodnienie, później naprawy dróg wtedy położyć nowe dywaniki asfaltowe, wszystko to wiąże się z dużym nakładem czasu i funduszy. – odpowiadał Ryszard Sokołowski.
Ulica „dziwna” i ziemia niczyja
Mieszkamy przy ulicy bocznej w stosunku do głównej imienia Stanisława Bema, jest to tzw. „ulica dziwna” – mówiła jedna z mieszkanek - Chciałam zwrócić uwagę na fakt, że jako mieszkańcy tej ulicy codziennie wyjeżdżając i wjeżdżając na posesje musimy korzystać z drogi sąsiedniej gminy. To jest jedyna nasza droga dojazdowa. Teraz dowiadujemy się, że rozpoczęto inwestycję, jaką jest budowa chodnika przy głównej ulicy Bema. Nasza ulica boczna została potraktowana tak, jakbyśmy w Krośnie nie mieszkali. Żeby dostać się na ulicę, musimy wyjeżdżać na przelotową główną drogę.
Teraz w dodatku dowiadujemy się, że chodnik ma sięgać granicy Krosna. Moje dziecko jest do tej pory wożone do szkoły, bo nie ma innej możliwości, aby mogło dojść. To jest nasza jedyna droga dostania się do miasta, korzystają z niej również mieszkańcy ulicy Leśnej. Zwracamy się z ogromną prośbą o zrobienie kładki na tej wąskiej rzeczce, abyśmy mogli przejść pieszo bez wchodzenia na główną drogę. – zwracała się do władz miasta.
Teren miasta kończy się na rowie, a nawet przed rowem. Droga dojazdowa należy do gminy Jedlicze, my jako gmina Krosno nie możemy inwestować na terenie nie będącym naszą własnością. Zwrócimy się do gminy Jedlicze z porozumieniem o to, by wykonać jakoś ten przepust. Rozważymy możliwość przesunięcia barierki, wyrównamy i odgrodzimy tak, by przejście było o 75 cm wyższe. – odpowiada Naczelnik Drogownictwa R. Sokołowski. Problem w tym, że gmina Jedlicze również uważa, że jej teren kończy się przed rowem (tyle, że po drugiej stronie).
Remont ul. Klonowej
Na bocznej ul. Klonowej, która dawniej była drogą polną, rozpoczęto budowę kanalizacji. Jest to jedyna droga dojazdowa do niektórych posesji. Kopanie odbywa się wzdłuż drogi na odcinku 800 m długości.
W tej sytuacji my tą drogą nie damy rady już przejechać i nie będziemy w stanie jej utwardzić. Nie zgadzamy się na kopanie wzdłuż drogi - tracimy dojazd do domu, w razie zagrożenia nie dojedzie pogotowie i straż. – ze zmartwieniem i paniką wypowiadają się mieszkańcy.
Wykonawca inwestycji kanalizacyjnej musi doprowadzić infrastrukturę do stanu pierwotnego sprzed rozpoczęcia inwestycji. – uspokaja prezes MPGK Janusz Fic.
Nie cieszcie się z kanalizacji
Nie cieszcie się państwo kanalizacją, tamta strona Sportowej to wielkie szambo na wiosnę, przelewa się, jest źle wykonana, wszystko co płynie kanalizacją mamy potem w piwnicach. – skarży się jeden z mieszkańców.
Prywatne drogi
Podczas spotkania pojawił się również problem bocznych ulic jako „prywatnych dróg”. Często jest tak, że droga dojazdowa do posesji po prostu przebiega po działkach mieszkańców, którzy zgadzają się na takie użytkowanie swojego terenu. Nadal jest to jednak teren prywatny, na którym gmina Krosno nie może inwestować (np. położyć wymarzonego asfaltu). Mieszkańcy, korzystający z jednej z takich dróg chcieliby oddać ją na rzecz gminy, jednak jedna z właścicielek terenu drogi nie chce zrzec się terenu za darmo. Dziwili się, dlaczego odmowa jednej osoby wstrzymać może całą inwestycje.
Państwa przypadek jest charakterystyczny – stwierdził prezydent Bronisław Baran - Większość z Państwa chciałaby przekazać tą drogę na rzecz miasta. To jest droga wewnętrzna, tzw. osiedlowa. Gmina Krosno nie ma zasad dotyczących płatności za drogi wewnętrzne, a Państwo nie wszyscy chcecie ją przekazać na rzecz gminy Krosno. I tu jest największy problem - jeżeli gmina raz podejmie decyzję, że wykupuje drogę wewnętrzną, osiedlową, to wtedy wszyscy będą chcieli sprzedać i nikt nie będzie wykonywał takiego gestu żeby ją przekazać nieodpłatnie. A my zamiast płacić za drogę, chcemy w nią te pieniądze zainwestować - to jest taka logika. Przykro mi bardzo, w tym przypadku problem tkwi samym początku, na etapie samych uzgodnień. Nie było by tych dyskusji, Państwa i naszych nerwów, gdybyśmy mieli tą drogę i w nią inwestowali. – tłumaczył Prezydent Bronisław Baran
Nowe nazwy ulic ?
W związku z ilością i długością tzw. „bocznych ulic” zarząd osiedla zaproponował nadanie im nowych nazw. Zdajemy sobie sprawę, że kosztami obciążeni będą mieszkańcy. To będą zmiany dokumentów, dowodów osobistych, prawa jazdy itp. – podkreśla przewodnicząca Zarządu Osiedla - dlatego ostateczna decyzja będzie należała do mieszkańców.
Piotr Dymiński
Foto: Mateusz Głód