Jest Pan również kandydatem Platformy Obywatelskiej do Sejmiku Wojewódzkiego.
- Tak.
Czy chce Pan być radnym Sejmiku?
- Ja chcę wiedzieć czy tego chcą wyborcy, po to kandyduję, a nie kandyduje po to, „żeby zostać”.
Jednak z pierwszego miejsca na liście ma Pan praktycznie pewny mandat w Sejmiku.
- To są wybory, więc wszystko jest możliwe i również to co Pan mówi.
Jeżeli chodzi o wybory na prezydenta Krosna, to też ma Pan największe szanse, na razie nawet nie widać żadnej konkurencji, przynajmniej w tym momencie gdy rozmawiamy (piątek 17.09).
- Zobaczymy, jeszcze nie wszystkie karty zostały odkryte.
Prawdopodobnie ktoś się pokaże, wątpię by było inaczej. Jednak co wtedy gdy, zakładając taki optymistyczny scenariusz: udało się dostać do Sejmiku i udało się w wyborach prezydenckich, co wtedy?
- Wiadomo jest, że ja kandyduje jako kandydat ugrupowania samorządowego na prezydenta i to jest moje główne zadanie. Natomiast idea kandydowania do Sejmiku jest taka, że potrzebni są ludzie, którzy wejdą do tego Sejmiku i są na liście Platformy. Ludzie, którzy są zdolni do działania, do zmiany Podkarpacia, a szczególnie polityki dotyczącej południa Podkarpacia, bo z tym ostatnio bywało różnie. Mówię tu o rozwoju południa Podkarpacia, o popieraniu projektów, które rozwijają południe województwa Podkarpackiego.
Jednak przy podziale pieniędzy przez Sejmik, mogą zacząć się targi, może być ważne skąd, z jakiego terenu pochodzą Radni Sejmiku.
- Być może, że tak jest. Ja nigdy w tych targach nie uczestniczyłem. Mam inne sposoby lobbowania.
Jeżeli zrezygnuje Pan z mandatu, to do Sejmiku może wejść na Pana miejsce ktoś z zupełnie innej części tego okręgu wyborczego.
- Nie znam pełnej listy kandydatów do Sejmiku w naszym okręgu, dlatego trudno mi wróżyć jak to będzie.
Może w takim razie wróćmy do Krosna. Pytanie z całkiem innej beczki: czy Panu podoba się nowa flaga Krosna?
- Mnie się podoba wszystko co jest estetyczne.
Flaga jest jednak symbolem miasta?
- Tak.
Została też przyjęta bez szerszych konsultacji z mieszkańcami?
- To był długi proces zanim flaga została uchwalona i wykonana. Pracowała nad tym Rada Miasta Krosna. Odbyło się wiele spotkań i korekt. Ja w tym nie uczestniczyłem, więc trudno mi więcej powiedzieć.
Poprawki miały charakter raczej drugorzędny, główne wytyczne jak ma flaga wyglądać projektanci dostali od kilku radnych. Mieli już niewielkie pole manewru.
- Jak już wspomniałem zajmowała się tym projektem Rada Miasta Krosna, więc nie znam szczegółów.
Szerzej, mieszkańcy nawet nie wiedzieli, że prowadzone są jakieś prace nad tym, że Krosno będzie miało flagę. Tymczasem flaga powinna być powszechnie akceptowana przez mieszkańców, powinni się z nią identyfikować, a ja akurat spotykam głownie negatywne opinie, chociaż wiadomo, że to może nie być reprezentatywne.
- Wczytywanie się w znaczenia kolorów doprowadza niektórych do frustracji. A to nie powinno tak wyglądać. Po prostu flaga się ma ładnie prezentować, a gust nie podlega dyskusji. Ponadto ideologia czy idea kolorów została przedstawiona przez Radnych. Kolor żółty to kolor papieski, kolor niebieski, związany z Matką Bożą Murkową, Patronką Krosna.
To wydaje się znamienne, że ten symbol Krosna nie był konsultowany, a w mijającej kadencji, jako dziennikarz miałem do czynienia z sytuacjami konfliktowymi, gdzie mieszkańcy skarżyli się czy to na Urząd Miasta, na Pana czy niektóre osoby w Radzie Miasta, że pewne działania nie są z nimi konsultowane, że nie są dobrze poinformowani.
- Jakie?
Taki skrajny przykład to planowana przebudowa odcinków Krakowskiej i Piłsudskiego oraz rondo przy Starym Cmentarzu oraz związane z tym wyburzenia budynków.
- To nie jest kwestia czy mnie się to podoba, czy mieszkańcom się to podoba, to jest kwestia rozwiązań i analiz, które zrobili specjaliści od rozwiązań drogowych. Ja nie jestem specjalistą drogowym, więc muszę polegać na profesjonalnych, zawodowych opracowaniach. Jeśli te rozwiązania wielowariantowe były przedstawione, opracowane i miasto wydało na to pieniądze to po to, żeby zorganizować optymalne rozwiązania. Tym optymalnym rozwiązaniem był projekt ronda w miejscu, które jest dzisiaj newralgiczne. Pozostałe rozwiązania, choćby te najprostsze, które można oczywiście wdrażać etapowo pozwalają nam na cząstkowe rozwiązanie problemu w tym rejonie. Natomiast rondo jest projektem docelowym, stąd nasze starania by nie wydawać pieniędzy wielokrotnie na jakieś cząstkowe działania, tylko od razu zrealizować projekt, który na kilkadziesiąt lat do przodu gwarantuje bezpieczny ruch drogowy, sprawne poruszanie się po mieście i to jest nasza główna idea.
Jednak mieszkańcy nie czuli się właściwie poinformowani, za to poczuli się zagrożeni.
- Byli bardzo dobrze poinformowani i wręcz zrobili wszystko, żeby uniemożliwić działania miasta.
Gdy rozmawiałem o tym projekcie w Wydziale Drogownictwa, jeszcze zanim doszło do zablokowania projektu, to gdy pytałem czy mieszkańcy już o tym wiedzą, czy będzie to z nimi konsultowane to powiedziano mi mniej więcej coś takiego: „zrobimy to specustawą i nie ma takiej potrzeby, żeby robić konsultacje społeczne, żadne protesty nawet nie będą musiały być uwzględnione”.
- Można było powiedzieć tak w kontekście, że nie ma żadnych wymogów formalnych, prawnych. Natomiast tak jak powiedziałem - to, że mieszkańcy się nie zgadzają to jest teraz problem całego miasta. Natomiast nie po to powstała „specustawa”, żeby prowadzić niekończące się dyskusje, tylko, żeby rozwiązywać problemy. Po to została dana samorządowcom, żeby te problemy rozwiązywali, a nie żeby prowadzili dyskusje, które nic nie zmieniają w rzeczywistości.
Tu się nic nie zmieniło. Może gdyby na czas poszukać kompromisu, rozmawiać, to nie byłoby problemu, np. że konserwator zabytków nie wiedział o projektowanym rondzie?
- Trudno mi się wypowiadać za Pana Konserwatora. Faktem jest jednak, że jego bardzo dyskusyjna decyzja (dotycząca tego tematu) została przez nas zaskarżona u Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Rozmawiałem jakiś czas temu z konserwatorem i on stwierdził, że za czasów poprzedniego prezydenta często uczestniczył w obradach niektórych komisji i był przez to na bieżąco informowany co się dzieje, a od 8 lat właściwie nie jest zapraszany.
- To Przewodniczący Komisji zapraszają na swoje posiedzenia. Kilka miesięcy temu, zarówno ja, jak i Pan Konserwator zostaliśmy zaproszeni na posiedzenie Komisji Urbanistyki i Geodezji. Ustaliliśmy wówczas dalszy tryb pracy i wzajemnych kontaktów.
Z takich sytuacji konfliktowych sztandarową może być tzw. „nowa ulica Łukasiewicza”?
- Jaka konfliktowa? Przecież to ustaliło, przyjęte wiele lat temu Studium Zagospodarowania Miasta, które obowiązuje już od „x” lat. Wszystko odbyło się na podstawie wielu analiz specjalistów, którzy wskazali jakie szlaki komunikacyjne powinny powstać w Krośnie. I to są wytyczne do dalszych działań miasta.
I od „x” lat ludzie przeciw temu protestują?
- No tak proszę Pana, ale chce Pan mieszkać w mieście, po którym nie da się poruszać samochodem czy tylko rowerem?
Tam od lat ludzie żyją w zagrożeniu, że przez ich ogrody i domy przejdzie droga, i od lat projektu się nie realizuje. Cały czas są protesty, zbieranie podpisów itd. A czy powiedzmy w najbliższych 50 latach są widoczne gdzieś na horyzoncie szanse, że znajdą się środki, żeby się tamtędy przebić z ulicą?
- Oczywiście! Te działania już są podjęte. Na razie na odcinku Czajkowskiego do Grodzkiej. Zawsze przyjmujemy rozwiązania projektowe, które stanowią pewien kompromis. Tak też jest z przebiegiem tej drogi.
To jest ten łącznik i wiadukt, który też już został oprotestowany.
- Jeszcze raz podkreślam, jak Pan chce żyć w mieście, które jest zamknięte dla rozwoju no to życzę powodzenia. Ja w takim mieście nie chcę żyć, dlatego zrobię wszystko, żeby te drogi były zbudowane, w wielu przypadkach uwzględniając głosy mieszkańców i szukając pola do kompromisu.
Jeżeli ta droga nie powstanie to zamykamy się na rozwój?
- Tak, to już widać. Mamy ogromne problemy z poruszaniem się po mieście. W szczycie nie można przejechać ul. Krakowską od ul. Konopnickiej przez ciąg skrzyżowań z ulicą: Naftową, Kolejową i Łukasiewicza. Przejazd przez te cztery skrzyżowania trwa w szczycie do pół godziny. Trzeba zbudować dodatkowe połączenie Grodzkiej z Czajkowskiego.
To się nie kończy na tych skrzyżowaniach. Na Podwalu dalej jest korek przy skrzyżowaniu z Czajkowskiego i dalej Tkackiej z Grodzką.
- No tak! Sam Pan widzi i podpowiada co trzeba zrobić, trzeba rozładować ten ciąg.
To jak już podpowiadam, to może nie generować dodatkowych korków i zlikwidować w końcu ten przystanek
- Który?
Przy Tkackiej.
- Bardzo proszę, wtedy jedyną możliwością będzie skierowanie MKS-ów w kierunku Ronda przez ul. Walslebena. Mogę Pana zapewnić, że zaraz mieszkańcy będą protestować. Ludzie chcą korzystać z komunikacji miejskiej, zmniejszają się przejazdy MKS bo komunikacja się spóźnia. Musimy szukać optymalnych rozwiązań.
Zaraz za zakrętem jest przystanek naprzeciwko kina.
- Tak, ale mamy skrzyżowanie ul. Niepodległości z ul. Lwowską, które przy lewoskręcie jest niedrożne. Autobus, który chce skręcić w lewo z ul. Niepodległości stoi nieraz 15 minut, a w rozkładzie ma stać dwie. I to jest ten problem.
O to skrzyżowanie też chciałem dziś Pana zapytać. Samo skrzyżowanie jest fatalnie rozwiązane.
- Ale to proszę Pana jest takie miasto. My w takim mieście żyjemy. Ja już tu żyje 53 lata, takie zastałem 8 lat temu i próbuję to zmienić.
Może gdy była zmiana organizacji ruchu to skrzyżowanie mogło być w jakiś sposób przebudowane?
- Projektanci „rozpracowywali” ten problem przy temacie jak Pan sobie przypomina, budowy wielkopowierzchniowego obiektu na terenie huty Krosno 1. Powstało wiele wariantów poszerzenia ul. Niepodległości i przebudowy skrzyżowania, które coś rzeczywiście by dało przyszłościowo. W związku z rozpoczęciem przebudowy drogi 991 (ul. Lwowska – od ul. Betleja przez ul. Niepodległości do ul. Korczyńskiej) zostanie przebudowana część tego skrzyżowania. Powstanie dodatkowy pas ruchu do jazdy w prawo. Ponadto w najbliższym czasie wykonywany będzie projekt dobudowy dodatkowego pasa ruchu do jazdy w prawo na ul. Niepodległości (od garaży Państwowej Straży Pożarnej). W ten sposób wygospodarujemy jeden pas ruchu do jazdy w lewo ( z ul. Niepodległości w ul. Lwowską). Wtedy wyeliminujemy przejazd MKS-ów ul. P . Skargi. Ta koncepcja będzie realizowana w 2011 r.
Spotkałem się z opinią, że w przebudowie przeszkadza pomnik? Że gdyby można go przesunąć to skrzyżowanie mogłoby być lepiej rozwiązane.
- Nie, pomnik został optymalnie zaprojektowany od samego początku. Praktycznie ten prawy pas ruchu, skręcając z Niepodległości, w rejonie pomnika jest słabo wykorzystany.
- To może trzeba się przesiąść na rowery, powstają nowe ścieżki, o szczegółach można by dużo mówić, pewnie głownie z projektantami, ale tutaj chciałbym zapytać o sprawy bardziej ogólne z tym związane. Dlaczego cały czas „kostka”? dlaczego nie robi się w Krośnie asfaltowych ścieżek rowerowych?
- Chodzi o sieć podziemną, wprowadzamy kostkę bezfazową, która można łatwo rozebrać w razie awarii, szybko przebudować i wyremontować w takim przypadku. Przede wszystkim ta kostka nie przeszkadza, jedzie się bez problemu. Jeżeli chodzi o asfalt to do tej pory doświadczenia z kładzeniem asfaltu na ścieżkach rowerowych są połowicznie udane. Wszystko zależy od poziomu technologicznego wykonawcy, a z tym jest różnie.
W innych miastach w Polsce często robi się ścieżki asfaltowe. Czasem nawet wszystkie nowobudowane ścieżki mają nawierzchnię asfaltową. To tam nie mają instalacji pod ziemią?
- Ja nie widzę problemu w kostce bezfazowej, może ludzi po prostu drażni kolor czerwony zamiast czarny. Nie ma drgań w czasie jazdy rowerem. Chcemy by ścieżki rowerowe były trwałe. Wytrzymałość kostki wibroprasowanej jest bardzo duża, jest to materiał praktycznie niezniszczalny (w przeciwieństwie do asfaltu). Gdy występują jakieś defekty to możemy przełożyć te kostkę przy zupełnie innych kosztach. To jest główny powód: oszczędność pieniędzy, bo ich nie mamy za dużo. Należy ją tylko równo ułożyć.
A to znowu trudno osiągnąć przy tej ogromnej ilości piasku, którą sypiemy w Krośnie pod spód.
- Różne są teorie na jakiej podbudowie się to robi. Od tego są inspektorzy nadzoru budowlanego, którzy wiedzą ile czego powinno być na spodzie.
Przy tak wysokim poziomie krawężników warstwa piachu jest gruba i niestabilna, przez to możemy zobaczyć jak chodnik się fałduje, zapada, rozjeżdża.
- Rzeczywiście były dawniej przyzwyczajenia do tego, żeby stawiać te krawężniki wysokie. Przykład ul. Lniarskiej był taki sztandarowy. Teraz wymieniamy tam wszystkie krawężniki i przygotowujemy się by położyć nową nawierzchnię asfaltową. Już byłaby położona, ale ze względu na liczne defekty pozimowe zabrakło nam środków.
Czy na przyszłość możemy liczyć, że krawężniki będą niższe?
- Mówimy wyraźnie, że tam gdzie planowana jest wymiana nawierzchni jezdni to krawężniki kładziemy tak, by warstwa wierzchnia była na właściwym poziomie, żeby nie było tych dziwnych sytuacji.
Wracając do spraw konfliktowych, to jak obecnie układa się współpraca z Aeroklubem?
- Z którym Aeroklubem?
Z obydwoma, z Aeroklubem Polskim i z Podkarpackim?
- Z Podkarpackim nigdy nie było sporu. Współpraca układa się na zasadach określonych umowami, ten sezon myślę mogą zaliczyć do udanych. Wszystko jest jak najlepiej wykonane. Było prowadzone intensywne szkolenie szybowcowe, spadochronowe i samolotowe.
Za to na początku roku z Aeroklubem Polskim już niemal „poszło na noże”.
- Była napięta sytuacja, ale dzięki mediacji naszych parlamentarzystów i Ministra Infrastruktury Tadeusza Jarmuziewicza, udało się doprowadzić do porozumienia i to porozumienie obowiązuje. Od momentu tego porozumienia współpraca się układa.
Czyli plany budowy pasa startowego będą szły do przodu?
- Chciałbym, żeby tak było. W chwili obecnej wykonywana jest dokumentacja techniczna lotniska. Za rok powinniśmy podpisać umowę na dofinansowanie modernizacji lotniska z Marszałkiem Województwa. Daje to szansę na rozwijanie w Krośnie różnych usług.
Były już wizje pasa i większych samolotów na lotnisku w 2010 roku.
- W Krośnie parę wizji już było, włącznie z Ośrodkiem Przygotowań Olimpijskich, który widziałem dwóch wariantach w tygodniku „Podkarpacie” jeszcze w latach 70-tych. No i cóż z tego zostało?
Teraz jest wreszcie szansa na namiastkę tego, w postaci stadionu lekkoatletycznego.
- No właśnie. Już rozpoczęła się budowa tego stadionu. Inwestujemy w rozwój bazy sportowe,j bo ona potem przynosi korzyści mieszkańcom w postaci aktywności fizycznej, ale i zachęca do organizowania tu zgrupowań, szkoleń innych drużyn. Mamy też Ośrodek Szkolenia Sportowego Młodzieży, a przecież żeby go prowadzić potrzebna jest odpowiednia baza szkoleniowa.
Skoro jesteśmy przy sporcie, w tym dla amatorów, to od razu zapytam o ścieżkę zdrowia w parku na Zawodziu, która poddaliśmy na portalu krytyce.
- Tego też nie budowali amatorzy. Pańskie uwagi wzięto pod uwagę i już są sprawdzane. Poprawimy jeśli będzie trzeba.
Jeszcze o jedno chciałem zapytać na koniec. Śledziłem w sądzie sprawę przeciwko krośnieńskiemu przedsiębiorcy, Januszowi Hejnarowi, w której to Gmina Krosno występuje jako oskarżyciel posiłkowy. Chciałem się dowiedzieć w jaki sposób w tej sprawie Krosno jest poszkodowane?
- Gmina pilnuje swoich interesów. Wspomniany przedsiębiorca prowadzi inwestycję, której nie powinien prowadzić.
Nadzór budowlany jednak niczego się nie dopatrzył, wszystkie zezwolenia i dokumenty są.
- Tak, ale nie byłoby aktu oskarżenia, gdyby te dokumenty, np. dziennik budowy, były prawdziwe. Mamy ortofotomapę lotniczą i zdjęcia zrobione przed i po wpisach, które uważamy za nieprawdziwe.
A w jaki sposób poszkodowana jest gmina?
- Pośrednio. Przedsiębiorca działał na swoim gruncie, ale wiadomo, że tam planowana jest inwestycja, tamtędy poprowadzona będzie Droga G, przyszła obwodnica miasta.
Dziękuję za rozmowę.
Z Piotrem Przytockim
rozmawiał Piotr Dymiński
Foto: archiwum