Czy dużo czasu potrzeba, żeby młoda osoba, która pierwszy raz trafia do Rady Miasta odnalazła się w nowej roli?
Tak jak przychodząc do nowej pracy potrzebny jest czas aby przyswoić sobie nowe obowiązki, tak samo jest w pracy w Radzie Miasta. Chwile to trwało zanim odkryłam „z czym to się je” i na jakich zasadach funkcjonuje Rada Miasta. Żałuję jedynie, że tak niewiele młodych osób zasiliło w poprzedniej kadencji szeregi Rady Miasta i mam nadzieję, że po tych wyborach samorządowych ta sytuacja się odmieni. A na pewno się to zmieni jeżeli młodzież pójdzie zagłosować.
Spotkała się Pani z sytuacjami, w których nie była traktowana poważnie ze względu na wiek?
Czasem to było trudne, żeby się przebić, żeby ktoś wysłuchał, ale chęć wysłuchania drugiej osoby nie zależy raczej od wieku, to kwestia kultury osobistej. Często tak jest, że osobę młodą uważa się za mało kompetentną. Myślę, że w moim przypadku wszelkie tego typu wątpliwości się nie pojawiają.
Podczas jednego ze spotkań dzielnić Miasta Krosna
Czy gdyby do Rady weszli sami młodzi, którzy do tej pory nie byli w samorządzie to pani zdaniem poradziliby sobie?
Byłoby to dla nich ciężkie zadanie. Jestem przekonana, że młode osoby wniosłyby odmienną wizję rozwoju miasta od tej bieżącej. Lecz ważne jest aby w pracy samorządowej swoje wizje i plany opierać również na doświadczeniach osób, które na tym polu odnosiły sukcesy.
Ostatnio często mówi się o tym, że potrzebne jest odmłodzenie Rady, wprowadzenie nowych, młodych ludzi.
Oczywiście. Myślę, że sporą część naszych mieszkańców męczy sytuacja, w której dokładnie wiedzą czego i po kim mogą się spodziewać. Teraz jest ważne, żeby młodzi wyborcy poszli głosować, inaczej niewiele się zmieni.
Optymalny byłby pełen przekrój wiekowy?
Tak, uważam, że byłoby to skrzyżowanie różnych światopoglądów, opinii, racji, a każda wynikałaby z różnych doświadczeń życiowych.
Czy w Radzie Miasta są tematy, w których brakuje głosu młodych?
Przyjęło się iż w Radzie z młodszych osób jest Piotr Lenik, Bogdan Józefowicz i ja. Jesteśmy razem w komisji Kultury i Sportu, mamy w tych sprawach swoją wizję i udaje się ją realizować. Poza tą Komisją każdy z nas zasiada jeszcze w dwóch komisjach tematycznych, w których zawsze staramy się wyrażać swoją opinię i opinię naszego środowiska.
Podczas sesji tego nie słychać. Praktycznie niemal nie ma dyskusji.
Nikt nie widzi tego co dzieje się na komisjach, ponieważ tam nie ma mediów. Wszystkie kwestie sporne staramy się rozwiązywać właśnie w trakcie poszczególnych prac komisji. Spotykamy się wtedy z ekspertami w danej dziedzinie, toczy się dyskusja, padają pytania i odpowiedzi, często z różnym skutkiem. Protokoły z posiedzeń komisji dostępne są w Biurze Rady i wydaje się je na pisemny wniosek, także nie widzę problemu z ich odtworzeniem. Można tez przyjść na dyżur radnego do biura i tam porozmawiać. Istnieje możliwość poruszania spraw miasta, zgłaszania uwag.
Jest pani w trzech komisjach, w której pani najlepiej się odnajduje?
Praca w każdej komisji daje mi satysfakcję. Studiowałam turystykę i rekreację dlatego tematy podejmowane na Komisji Kultury, Sportu i Turystyki nie są mi obce. Kwestie zdrowia i opieki społecznej dotyczą nas wszystkich. A jako pracownik Towarzystwa Budownictwa Społecznego jestem najbliżej problemów i na bieżąco w tematach podejmowanych przez Komisję Geodezji i Urbanistyki.
A to mnie pani zaskoczyła, nie zdrowie? Nie sport i kultura?
Życzyłabym sobie, aby wszystkie tematy podejmowane na pozostałych komisjach znajdował tak szybki finał w ich realizacji.
A komisja zdrowia?
Często zajmujemy się bardzo przykrymi sprawami. Chodzi np. o pomoc osobom chorym, niepełnosprawnym. Stykamy się ogromnymi ludzkimi tragediami. Z jednej strony daje to satysfakcję, że można komuś pomóc. Z drugiej uświadamia, że pogoń za dobrami materialnymi nie jest najważniejsza. Wracam do domu i dziękuję za to co mam. Cieszę się, że mam zdrowego synka, wiem, że zdrowie i rodzina są najważniejsze.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Piotr Dymiński
Foto: Piotr Dymiński