Oznakowanie poziome w br. odtwarzano głównie wieczorami, bez większych utrudnień w ruchu. Niestety w ubiegły piątek kierowcy doprowadzani byli do furii przez pracowników malujących przejścia dla pieszych na ul. Tkackiej. Wszystko przez to, że ekipa przystąpiła do prac pomiędzy godziną 14 a 15. Zauważyli to również pracownicy Wydziału Drogownictwa UM Krosna i szybko interweniowali u wykonawcy oznakowania. Niestety, świeżo malowane pasy i słupki utrudniające ruch były już faktem.
"W lewo" czyli prosto?
Odtwarzając oznakowanie poziome utrzymano sposób oznakowania skrzyżowania ul. Legionów i Wisłoczej. Tam kierowcy nadjeżdżający od strony stadionu Karpat mogą zostać nieco zaskoczeni. Pas jezdni dla jadących w prawo oznaczony jest jako przeznaczony do jazdy na wprost, natomiast pas do jazdy na wprost oznaczony jest jako pas do skrętu w lewo. Wydział Drogownictwa tłumaczy to przebiegiem drogi z pierwszeństwem przejazdu, która skręca w prawo, z ul. Legionów w Wisłoczą. Stąd oznakowanie skrętu w prawo jako jazdy na wprost. Tymczasem poruszający się na wprost ulicą Legionów, ze względu na charakter skrzyżowania, muszą nieco odbić, co może być uznane za „skręt w lewo”, tym bardziej, że opuszczają tzw. „główną drogę”. Nie zmienia to faktu, że pas „do lewoskrętu” może być uznany przez kierowcę za służący do zjazdu na targowicę, w jakaś drogę, której tam nie ma (kierowca z poza Krosna może nie wiedzieć, ze tam nie ma drogi, może po prostu myśleć, że jest niewidoczna ze względu na liczne stragany na trawniku). Z drugiej strony, kierowca zamierzający jechać prosto, kierowany jest przez oznakowanie poziome... w prawo, pod górę w stronę ul. Wisłoczej. Gdy się zorientuje, że „nie tędy droga” może być już za późno na zmianę pasa.
Jednak, „prosto” i „w lewo” to nie to samo...
Odmienna interpretacja co do tego, która droga prowadzi prosto, która w lewo, a która w prawo, obowiązuje na skrzyżowaniu ul. Tkackiej z Grodzką i Piotra Skargi. Zwrócił na to uwagę jeden z naszych czytelników. Właściwie to zwrócił uwagę na znajdujący się przed skrzyżowaniem znak „zakazu skrętu w lewo”. Podkreślił, że jest zawodowym kierowcą oraz przypomniał, że „Zakaz wyrażony tym znakiem obowiązuje na najbliższym skrzyżowaniu z wyjątkiem, gdy znajduje się w obrębie skrzyżowania; wówczas dotyczy tylko najbliższej jezdni, przed którą został umieszczony” (B-21). W założeniu znak ten ma dotyczyć zakazu skrętu w lewo, z ul. Tkackiej w ul. Grodzką. To dla miejscowych kierowców, którzy wiedzą, że odcinek Grodzkiej od strony UM i Placu Konstytucji 3 Maja jest jednokierunkowy. Zdaniem naszego czytelnika sposób umieszczenia znaku zakazu powoduje, że dotyczy on również zakazu jazdy w ul. Piotra Skargi, ponieważ kierujący opuszcza „główną drogę”. Nasz czytelnik kieruje się tu tą samą logiką, która przyświecała oznakowaniu na ul. Legionów, gdzie pas do jazdy na wprost został oznaczony jako przeznaczony do skrętu w lewo. Zresztą kierowcy jadący z Tkackiej w ul. Piotra Skargi z reguły włączają lewy kierunkowskaz, co zdaje się potwierdzać tę interpretację.
Tymczasem zdaniem policjantów, egzaminatorów z WORD oraz urzędników z Wydziału Drogownictwa, interpretacja naszego czytelnika jest błędna. Nie ma zmiany kierunku jazdy, nie ma więc mowy o skręcie w lewo, tym samym znak B-21 umieszczony przed skrzyżowaniem nie dotyczy jazdy w ul. Piotra Skargi, ponieważ jest to jazda „na wprost”.
Oczywiście nie oznacza to, że każdy może z ul. Tkackiej jechać prosto w ul. Piotra Skargi. Przypominamy o obowiązującym na tym skrzyżowaniu nakazie jazdy w prawo (który nie dotyczy tylko autobusów i taksówek). Straż Miejska i policja egzekwują przestrzeganie tego nakazu, co często dobrze widać z okna naszej redakcji, szczególnie gdy kierowcy zatrzymywani są przez radiowóz już na górze, obok I LO im. Kopernika.
Poruszając się po Krośnie i okolicach z pewnością napotykacie na drogach inne sytuacje, które sprawiają, że kierowca może mieć większe lub mniejsze wątpliwości. Podzielcie się nimi z naszą redakcją przez e-mail (Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. ) lub w komentarzu na portalu.
Tekst i fot.
Piotr Dymiński