Do ataku doszło 13 czerwca 2014 roku w jednym z krośnieńskich bloków. Zarzut usiłowania zabójstwa postawiono 17-letniemu Stanisławowi S. Nastolatek na sali rozpraw siedzi spokojnie z opuszczoną głową. Nie odzywa się, nie zadaje pytań świadkom.
Sąd bada sprawę szeroko, w tym przesłuchuje świadków związanych z pobocznymi wątkami.
Sprawa narkotykowa
Sąd wezwał świadków związanych ze sprawą handlu narkotykami, w której skazany został starszy brat nastolatka oskarżonego o usiłowanie zabójstwa. Sąd starał się ustalić czy starszy brat oskarżonego, Szymon S., miał pretensje do syna poszkodowanej kobiety, który zeznawał przeciwko niemu. Świadkowie jednak nie potrafili powiedzieć nic na ten temat, tym bardziej, że po sprawie związanej z narkotykami zerwali kontakt z bratem oskarżonego, a Stanisława S. ani syna poszkodowanej kobiety w ogóle nie znali.
Sam Szymon S. powiedział, że zerwał kontakt z "tym środowiskiem" i przeszłością związaną z handlem narkotykami. Odnośnie syna poszkodowanej kobiety powiedział, że chłopak w sprawie narkotyków zeznawał zgodnie z prawdą, a on sam nie ma do niego pretensji oraz nigdy o rzekomych pretensjach nie mówił bratu.
Szymon S. dodał, że oskarżony negatywnie oceniał jego kontakt z narkotykami. Nie potrafił w żaden sposób odnieść się do zarzucanych jego bratu czynów.
13 czerwca Szymon S. został zatrzymany przed placówką szkolną przez policję - miał przy sobie substancje odurzające. Nie wiedział skąd policja miała informacje o posiadanych narkotykach, ale nikogo nie podejrzewa o donos - To mogła być rutynowa kontrola. Policjanci zwolnili go około godziny 20 - od chwili zatrzymania z nikim się nie kontaktował. - Nie wiem czy Staszek mógł wiedzieć o moim zatrzymaniu - powiedział Szymon S.
Odpowiadając na pytania Szymon S. mówił, że nic nie słyszał o jakichkolwiek groźbach pod adresem kogokolwiek z rodziny poszkodowanej kobiety. Przeciwnie, po aresztowaniu Stanisława S. jakieś osoby przyszły do domu oskarżonego, gdy obecni tam byli wyłącznie dziadkowie. - Nie wiem, kto to był, bo ja ich nie widziałem - powiedział Szymon S.
Zdaniem Szymona S., oskarżony Stanisław S. nie sprawiał problemów wychowawczych, - Dobrze się uczył, był spokojny. Dodał, że nie mieli wspólnych znajomych. - Ja miałem swoich znajomych, a on swoich. Nie potrafił powiedzieć nic o sprawie pobicia, którego miał dopuścić się brat. Na koniec złożył zeznania o nożu. Szymon S. posiadał składany nóż, który zginął w dniu ataku na kobietę. - To był zwykły składany nóż. Nóż był krótki, ale to policjant miał sugerować, że ostrze miało 10 cm. - Ja sądzę, że on był znacznie krótszy, ale nie wiem, jakiej był długości - powiedział Szymon S. zaznaczył, że brat nie miał swojego noża, dodał, że nie widział, aby Stanisław kiedykolwiek korzystał z jego noża lub prosił o jego pożyczenie. - Nie wykluczam sytuacji, że mógł go zabrać bez mojej wiedzy, bo przecież cały czas nie sprawdzałem.
Ojciec oskarżonego przesłuchiwany był z wyłączeniem jawności rozprawy.
"Bił jak bandyta" - pobicie w Miejscu Piastowym
Kolejni świadkowie opisywali wydarzenia z 2013 roku w Miejscu Piastowym, chodziło o brutalne pobicie. Kolega oskarżonego powiedział, że Stanisław S. był zawsze spokojny, nigdy nie rwał się do bójek, nie pił alkoholu, nie miał kontaktu z narkotykami, jedynie palił papierosy. - Była bójka, ale to chodziło o dziewczynę - powiedział świadek. Stanisław S. miał mieć pretensje do innego nastolatka o spotykanie się z jego dziewczyną.
Do zdarzenia doszło podczas otrzęsin w Michalickim Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Miejscu Piastowym. Zeznający kolega Stanisława S. miał wyprowadzić pod jakimś pretekstem chłopaka, który rzekomo spotykał się z dziewczyną Stanisława. Kamil twierdzi, że nie wiedział, iż dojdzie do bójki - Myślałem, że Staszek chce z nim porozmawiać - zeznał. Nastolatkowie wyszli pod pretekstem szukania koleżanki. Jednak przy bramie spotkali oskarżonego z jeszcze innym kolegą. Według relacji świadka Stanisław S. zbliżył się do poszkodowanego, zaczął go bić i krzyczeć „dawaj hajs” albo „dawaj pieniądze”. - To było bardzo szybkie zdarzenie. S. kazał nam się nie wtrącać, a później kazał odejść. Sam też się oddalił spod szkoły. Bardzo się przestraszyłem, nie spodziewałem się, że Stach tak strasznie pobije Piotra - zeznał świadek. Następnie dodał, że później w rozmowie Stanisław S. wyjaśnił mu, iż nie chodziło o pieniądze, tylko chciał się zemścić za dziewczynę, a „hajs” był przykrywką, by poszkodowany nie domyślił się, że został pobity z powodu dziewczyny.
Jako następny zeznawał Piotr, nastolatek pobity w Miejscu Piastowym. - Stanisława S. nie znałem wcześniej. Podszedł do mnie kolega, powiedział, że trzeba wyjść po koleżankę na zewnątrz. Wyszliśmy razem. Koleżanki nie było, ale zadzwonił do mnie inny kolega i powiedział, że ta dziewczyna już jest w szkole. Na zewnątrz widziałem dwóch chłopaków, ale nie zwracałem na nich uwagi, bo nie wiedziałem, kim są - mówił przed Sądem pobity w 2013 roku Piotr.
Z relacji wynika, że kolega, który wywabił go na zewnątrz, został za nim kilka metrów w tyle, wtedy doszło do ataku. - Usłyszałem jakiś szum, ci chłopacy podlecieli do mnie i bez słowa dostałem uderzenie w głowę. Jedna osoba mnie złapała, a drugi chłopak zaczął mnie kopać, bić, krzyczeć: “dawaj kasę” i przeklinał - relacjonował poszkodowany. Jak twierdzi był mocno bity, a nawet kopany w twarz, gdy się schylał po uderzeniach.
Napastnikowi mówił, że pieniądze ma w szatni - Chciałem, żeby przestał mnie bić i poszedł ze mną do szkoły. Jak przestał, to pobiegłem do szkoły, a Kamil tam był z nimi. Po chwili podbiegł do mnie, gdy chciałem otworzyć drzwi i powiedział, żebym nie wchodził do szkoły, a on obetrze mi krew. Ja się nie zgodziłem i wszedłem do szkoły - powiedział poszkodowany. Pomocy w budynku udzielili nauczyciele i koledzy. - Koledzy pytali Kamila, kto mi to zrobił, ale on stwierdził, że ich nie zna. Gdy wyszli na zewnątrz, tamtych już nie było.
Sprawca został ujęty po kilku dniach - Wtedy go rozpoznałem - stwierdził pobity chłopak. Odnośnie zachowania napastnika powiedział jeszcze - Był bardzo agresywny, bił mnie jak bandyta. Uderzeń było strasznie dużo. Miałem podbite oko, rozcięty łuk brwiowy i wargę. Krwiaki, obolały brzuch i klatkę piersiową. Ja nie odnosiłem się w żaden prowokujący czy wulgarny sposób do Stanisława S. Tylko prosiłem, żeby mnie nie bił, żeby mnie puścił.
Zapytany przez Sędziego, czy wiedział, że chodzi o dziewczynę Piotr zeznał - Później doszło do mnie, że chodziło o dziewczynę, ale ja jej w ogóle nie znałem. Byliśmy dopiero miesiąc w nowej szkole, wcale się z nią nie umawiałem. Po tym zdarzeniu nie miałem już kontaktu ze Stanisławem S.
Na tym zeznania związane z pobiciem w Miejscu Piastowym zostały zakończone.
Kolejny termin rozprawy w sprawie usiłowania zabójstwa wyznaczono w lutym.
pd