We wtorek, 5 stycznia zapadł wyrok w sprawie Stanisława S., oskarżonego o usiłowanie zabójstwa kobiety 13 czerwca 2014 roku. Poza zarzutem usiłowania zabójstwa Stanisławowi S. postawiono też zarzut "zakłócenia miru domowego".
Obrona składała jeszcze jeden wniosek dowodowy o ponowne przesłuchanie ojca nastolatka. Sąd odrzucił ten wniosek uznając, że kolejne przesłuchanie świadka, który przebywał na sali podczas każdej rozprawy nie będzie już nic więcej wnosiło.
Oskarżyciele i obrońcy wygłosili mowy końcowe.
Prokurator: "To było złe"
Prokurator podkreślił, że Stanisław S. działał z zamiarem zabicia kobiety. W mowie końcowej przybliżał przebieg feralnego dnia. Podkreślał, że sprawca kierował się motywem zemsty, za zatrzymanie tego samego dnia swojego brata, Szymona S. Już wcześniej syn poszkodowanej kobiety złożył zeznania obciążające Szymona S.
Syna pokrzywdzonej nie było w domu, więc oskarżony zaatakował jego matkę. Kobieta próbowała się bronić i uciekać, łącznie otrzymała co najmniej 14 uderzeń nożem. Podjęła próbę ucieczki. Pomoc postronnej osoby i szybka pomoc medyczna uratowała życie poszkodowanej, a Stanisław S. nie zrealizował swojego zamiaru. - Gdyby nie to, oskarżony by nie odpowiadał za usiłowanie zabójstwa, tylko za zabójstwo - mówił prokurator.
Prokurator podkreślał, że Stanisław S. działał w sposób zaplanowany, a po wszystkim, z pomocą ojca zacierał ślady. - Postępowanie oskarżonego było złe. W tym wypadku słowo “złe” dosłownie oddaje przebieg tego zajścia - mówił prokurator.
Na koniec zażądał dla oskarżonego kary łącznej 15 lat pozbawienia wolności oraz zaostrzenia warunków przedterminowego zwolnienia.
Oskarżyciel posiłkowy domaga się odszkodowania
Poszkodowana na sali była reprezentowana przez pełnomocnika. - Oskarżony udał się do domu Elżbiety T. z zamiarem działania przy użyciu noża. Wcześniej zabrał ten nóż ze sobą, co jak zeznali świadkowie, było dla niego nietypowe - mówiła pełnomocniczka. - Wiedział dokładnie, że udaje się do domu Kamila T. Działał z zamiarem zemsty, ponieważ Kamil T. zeznawał przeciwko jego bratu w postępowaniu karnym. Stwierdzili to też biegli psychiatrzy - mówiła.
Pełnomocniczka podkreślała, że poszkodowana, tylko cudem uszła z życiem, a działanie oskarżonego wywarło piętno na życiu wielu osób, w tym dzieci poszkodowanej. Przekonywała, że sprawca działał z niezwykłą brutalnością. Poddawała też w wątpliwość skruchę i żal wyrażane przez oskarżonego.
Na koniec podtrzymała wniosek prokuratora co do wymiaru kary oraz zawnioskowała w imieniu poszkodowanej o zasądzenie 10 tys. zł. tytułem częściowego odszkodowania za szkody jakie doznała.
Obrońcy podważali kwalifikację czynu
Obrońcy przyznali, że materiał dowodowy bezspornie potwierdza fakt zadania licznych ciosów nożem przez oskarżonego. Spowodowało to ciężki uszczerbek na zdrowiu. - Sam ten fakt, że zachowanie oskarżonego spowodowało zagrożenie życia nie oznacza, że można przypisać mu usiłowanie popełnienia zabójstwa, jak chce prokurator - argumentowali przez blisko godzinę obrońcy. - Kluczowe jest ustalenie zamiaru sprawcy - podkreślał jeden z obrońców.
Przekonywali, że niewystarczające jest też wskazanie umyślności działania, a konieczne jest udowodnienie, że sprawca w swoim działaniu godził się na to, że może pozbawić życia.
Zdaniem obrony oskarżony powinien odpowiadać za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. To jest przestępstwo zagrożone maksymalnie karą 10 lat pozbawienia wolności, w przeciwieństwie do usiłowania zabójstwa, które zagrożone jest karami tak samo jak dokonanie zabójstwa. Obrona zaznaczyła, że oskarżony miał pretensje do syna poszkodowanej, a nie jej samej, więc nie miał powodu by ją zabić.
Obrońcy podkreślali, że oskarżony jest bardzo młodym człowiekiem oraz argumentowali, że surowy wyrok i uznanie go za winnego usiłowania zabójstwa, w jego odbiorze będzie zemstą.
Obrońca nie miał żadnych wątpliwości, że życie poszkodowanej zmieniło się o 180 stopni, zwracał się jednak do sądu o uwzględnienie bardzo młodego wieku oskarżonego oraz nieposzlakowanej opinii, jaką ma on i jego rodzina. Wnioskował też, by nie zaostrzać wobec niego warunków przedterminowego zwolnienia.
- Ważne jest, żeby sprawcę wychowywać, a nie mamy do czynienia ze sprawcą zdemoralizowanym - mówił adwokat.
Na koniec obrońca stwierdził, że żądana kwota odszkodowania w wysokości 10 tys. zł. nie rekompensuje szkody, którą poniosła poszkodowana i jej rodzina.
Stanisław S. przeprasza
Przez całą rozprawę Stanisław S. siedział z opuszczoną głową. Na koniec przepraszał poszkodowaną. - Proszę o możliwość wybaczenia, kiedyś, w przyszłym czasie - mówił Stanisław S., stwierdził, że chciałby cofnąć czas, a skoro jest to niemożliwe, to chciałby wynagrodzić wyrządzone krzywdy, jeżeli tylko będzie miał taka możliwość.
Wyrok i ustalenia sądu
Sąd uznał Stanisława S. winnym usiłowania zabójstwa i wymierzył mu karę 9 lat pozbawienia wolności. Zasądzono też wnioskowane odszkodowanie.
W ustnym uzasadnieniu sędzia Jarosław Krysa przybliżył powody takiego orzeczenia.
Najpierw wyjaśnił, że oskarżony został uniewinniony z zarzutu tzw. “naruszenia miru domowego”, bo w przekonaniu sądu oskarżony nie miał odrębnego zamiaru “naruszenia miru”, a ten czyn był jedynie wtórny dla właściwego celu oskarżonego czyli usiłowania zabójstwa.
Sąd nie miał wątpliwości, że Stanisław S. chciał zabić kobietę. Motywem miała być zemsta, poczucie krzywdy i pretensje do jej syna, który zeznawał przeciwko jego bratu w sprawie karnej. Oskarżony działał z zamiarem bezpośrednim, udał się pod blok, wprowadził w błąd pokrzywdzoną, przedstawiając się przez domofon jako inna osoba. - Użył tej formy podstępu i nie zaniechał swojego zamiaru, gdy pojawiły się trudności z dostaniem się do środka - mówił sędzia (oskarżony wielokrotnie dzwonił domofonem nalegając by kobieta otworzyła drzwi i go wpuściła). - Jego zamiar nie został zniweczony nawet gdy dowiedział się, że Kamila T. nie ma w domu - zdaniem sądu oskarżony rozciągał chęć zemsty na całą rodzinę.
Sąd odniósł się do argumentów obrony. - Dokonując analizy nie można mieć wątpliwości, że kwalifikacja czynu jest prawidłowa - mówił Krysa. Zachowanie oskarżonego było brutalne i rozciągnięte w czasie - Tylko poprzez rozciągniecie w czasie można było zadać kilkanaście ciosów. Nie kilka, nie jedną - podkreślał sędzia. - Dodatkowo nie doszło w sposób dobrowolny do zaprzestania działalności oskarżonego. To, że ono się zakończyło, było efektem ucieczki pokrzywdzonej, za którą oskarżony podjął pościg - kontynuował, zaznaczając, że ciosów mogło być o wiele więcej, gdyby poszkodowana nie uciekła i nie ukryła się u sąsiadki. - Oskarżony nie mógł kontynuować ataku, bo zabrakło ofiary. Żadne okoliczności nie wskazują na dobrowolne odstąpienie od ataku - zakończył.
Na wymiar kary wpłynął wiek oskarżonego i jego wcześniejsza niekaralność. Wyrok nie jest prawomocny.
Nikt nie zapowiada apelacji
Po wyjściu z sali prokurator powiedział, że nie planuje składania apelacji. Zaznaczył jednak, ze to “wstępna” decyzja. Podobnie wypowiedzieli się obrońcy. Pełnomocniczka oskarżycielki posiłkowej powiedziała, że musi tę kwestię skonsultować z poszkodowaną.
pd