Zatrucia w łazienkach: 9 przypadków w trzy dni
Pierwszym zdarzeniem związanym z zasłabnięciem osób podczas kąpieli w łazience miało miejsce 1 stycznia. W Krośnie, w budynku wielorodzinnym zespół państwowego ratownictwa medycznego udzielał pomocy 23-letniej kobiecie. Kolejne dziewięć zdarzeń to okres od 4 do 6 stycznia. 8 z nich wydarzyło się w Krośnie, w budynkach wielorodzinnych, a jedno w domu jednorodzinnym w Krościenku Wyżnym.
- Zdarzenia miały miejsce w łazienkach, gdzie znajdował piec gazowy, jedno lub dwufunkcyjny. Występowały o różnych porach dnia, można powiedzieć że przez okres całej doby. Były też przypadki, że w wyniku cofania się spalin z przewodów dochodziło do przedostawania się zanieczyszczeń z sąsiednich mieszkań - relacjonuje bryg. Mariusz Kozak z Państwowej Straży Pożarnej w Krośnie.
- Łącznie ratownicy przewieźli do szpitala 7 osób, w tym 2 dzieci - informuje bryg. Kozak. - Pozytywny jest fakt, że w powyższych zdarzeniach gdzie byli strażacy, w 4 mieszkaniach były już zamontowane czujniki tlenku węgla i to one ostrzegły mieszkańców o grożącym niebezpieczeństwie. W kilku przypadkach również czujność współmieszkańców zapobiegła tragedii - podkreśla bryg. Kozak.
Strażacy przypominają
Pamiętajmy, że w pomieszczeniach z piecami musi być zapewniony dopływ świeżego powietrza oraz wypływ spalin z tych urządzeń na zewnątrz.
- Mieszkając w budynkach wielorodzinnych można być zatrutym również od urządzeń od sąsiadów, dlatego też musimy zadbać, by był zapewniony u nas prawidłowy ciąg w tych przewodach. W momencie, gdy nastąpi ekspozycja na tlenek węgla, od razu musimy wyłączyć urządzenie, ewakuować się do innych pomieszczeń i przewietrzyć całe mieszkanie. W razie potrzeby wzywamy również pogotowie ratunkowe - radzi bryg. Mariusz Kozak.
Pożary sadzy
Od 2 do 6 stycznia strażacy wyjeżdżali między innymi również do 4 pożarów sadzy w kominie. Interwencje miały miejsce w Korczynie, Lubatowej i dwa razy w Krośnie.
- Na szczęście wszystkie pożary miały miejsce, gdy mieszkańcy domów jeszcze nie spali. W jednym przypadku komin był tak zapchany sadzą, że trzeba było go przepychać przy pomocy naprędce przygotowanych elementów stalowych, żeby w dalszej konsekwencji wyczyścić przewód z tlącej się sadzy - relacjonuje bryg. Mariusz Kozak, dodał też, że w jednym przypadku komin bardzo poważnie popękał.
pd