26 stycznia załoga LPR z Sanoka wykonała lot do wypadku na stoku narciarskim w Puławach Górnych. Start, przelot i lądowanie przebiegały bez problemów. Na miejscu na ratowników czekał skuter śnieżny z pracownikiem wyciągu narciarskiego, który miał zapewnić szybkie dotarcie do poszkodowanego. Skuter był ustawiony tyłem do śmigłowca. Kierowca skutera, lekarz i ratownik GOPR zajęli miejsce na skuterze.
Niestety kierujący skuterem nie upewnił się, w jakim położeniu znajduje się dźwignia kierunku jazdy, energicznie ruszył tyłem w kierunku śmigłowca doprowadzając do zderzenia skutera z prawą tylną część kadłuba i płozy śmigłowca.
W efekcie lekarz doznał urazu głowy (został przewieziony przez załogę LPR z Krakowa do szpitala w Rzeszowie). Okazało się, że jego obrażenia nie były tak poważne, jak początkowo sądzono. Ratownik doznał lekkich obrażeń ciała.
Uszkodzony śmigłowiec przebazowano do Stacji Obsługi Technicznej w Warszawie. Po naprawie i uzyskaniu świadectwa zdatności do lotów helikopter wrócił do dalszej eksploatacji.
Za przyczynę zdarzenia uznano nieupewnienie się przez kierującego skuterem śnieżnym, w jakim położeniu znajduje się dźwignia kierunku jazdy.
Z incydentem zapoznano obsługę stoku narciarskiego, a ratownikom LPR wydano nakaz noszenia kasków ochronnych.
Odnośnie samego sprawcy krośnieńska prokuratura zwróciła się do sądu o warunkowe umorzenie postępowania. - Sprawa była oczywista. Sam sprawca przyznał się do winy. Wina jest bezsporna, powinien się upewnić, zanim uruchomił skuter. Na szczęście skutki nie były poważne - mówi Beata Piotrowicz z krośnieńskiej prokuratury.
Sąd ze względu na okoliczności przychylił się do wniosku. 1 czerwca umorzono warunkowo postępowanie na 1 rok. Sprawca wpłacił też 500 zł na cel społeczny.
O incydencie na stoku informowaliśmy tutaj: Ciężko ranny lekarz i uszkodzony śmigłowiec ratowniczy, to skutki wypadku w Puławach
pd