Proces przed Sądem Okręgowym w Krośnie rozpoczął się 12 marca. Składowi sędziowskiemu przewodniczy Sędzia Wiesław Ruszała.
Oskarżony Janusz G. odpowiada “z wolnej stopy” i korzysta z pomocy adwokata z urzędu. W jego imieniu mecenas złożył wniosek o wyłączenie jawności sprawy uzasadniając, że oskarżony obawia się społecznej stygmatyzacji. Temu sprzeciwiła się prokurator Beata Piotrowicz, uzasadniając, że nie ma okoliczności, które by uzasadniały wyłączenie jawności.
Sąd zdecydował, że rozprawa odbywała się w obecności publiczności i mediów.
Prokuratura zarzuciła Januszowi G. że nie zastosował się do sądowego zakazu zbliżania się do swojej byłej żony, Haliny G. i 5 sierpnia 2014 roku zaatakował ją w jej domu. Zdaniem prokuratury zadał kobiecie co najmniej jeden cios ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem, czym spowodował jej śmierć. Następnie starał się zatrzeć ślady, wywiózł ciało w nieustalonym kierunku i ukrył.
W sprawie nie ma narzędzia zbrodni, ani nie znaleziono ciała. Proces jest poszlakowy. Prokuratura wskazuje, że Janusz G. miał motyw - podział majątku po rozwodzie. Ponadto wskazano, że był agresywny i już wcześniej zaatakował Halinę G. nożem, czego skutkiem był między innymi sądowy zakaz zbliżania się. Prokuratura wskazuje też, że w jednym z samochodów Janusza G. znaleziono ślady krwi jego byłej żony. Prokurator Beata Piotrowicz przekonuje, że jedynym logicznym wnioskiem ze zgromadzonego materiału dowodowego jest stwierdzenie, że Janusz G. zabił byłą żonę.
Oskarżony mężczyzna konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Odmawia też składania wyjaśnień. Sąd odczytał jego wcześniejsze wyjaśnienia składane na różnych etapach sprawy, zauważając, że już na pierwszym przesłuchaniu, gdy nie było postawionych żadnych zarzutów, mężczyzna stwierdził, że nie przyznaje się do winy. Z wyjaśnień oskarżonego wynika, że samochodem, w którym znaleziono krew, jechał po “lewy złom”, ale porzucił pojazd z powodu awarii. Drzwi nie zamknął, bo samochód ma uszkodzony zamek. Skąd w samochodzie wzięła się krew? Tego oskarżony nie potrafił wyjaśnić, stwierdził, że jej nie było gdy opuszczał pojazd, a ślady krwi mógł podrzucić ktokolwiek, nawet policjanci.
Zeznania w sprawie składali pierwsi świadkowie, w tym syn Haliny G., który zgłaszał zaginięcie kobiety. Młody mężczyzna w zeznaniach podkreślił, że dla niego jest oczywiste, że mama została zabita przez “pana Janusza”, jak określał w zeznaniach swojego ojca. Dodał też, że Janusz G. w jego ocenie jest człowiekiem nieobliczalnym. Opisał Sądowi szczegóły dotyczące odnalezienia śladów krwi w domu i łańcuszka, który nosiła Halina G.
pd
Fot. Piotr Dymiński