Przedwczoraj około godz. 23.30 policjanci otrzymali zgłoszenie o podejrzanie zachowującym się mężczyźnie, przebywającym na terenie dworca autobusowego w Krośnie. Skierowani na miejsce funkcjonariusze ustalili, że jest to 33-latek z gminy Iwonicz-Zdrój, który zaledwie w środę, kilka minut po godz. 15, opuścił policyjny areszt. Trafił tam, jako podejrzany o dokonanie kilku włamań do samochodów. Przed zwolnieniem, prokurator zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci dozoru Policji.
Mężczyzna był pod wpływem alkoholu, miał ze sobą torbę podróżną i plecak, a w nich niemal kompletne wyposażenie biura: kasę fiskalną, fax, telefon stacjonarny i komórkowy, klawiaturę od komputera. Oprócz tych przedmiotów, na dnie plecaka policjanci znaleźli radioodtwarzacz samochodowy z oberwanymi końcówkami przewodów. Ponieważ 33-latek miał także rozciętą dłoń, funkcjonariusze nie mieli wątpliwości, że niedawno musiał dokonać kolejnego włamania, które nie zostało jeszcze zgłoszone.
Mężczyzna nie zamierzał jednak ułatwiać mundurowym zadania i odmawiał udzielenia jakichkolwiek informacji na temat źródła pochodzenia znalezionych przy nim rzeczy. W wyjaśnieniu sprawy policjantom pomogły dopiero dane zapisane w pamięci faxu oraz paragony znajdujące się w kasie fiskalnej. Według nich sprzęt pochodził z firmy mającej swoją siedzibę przy ul. Okulickiego w Krośnie. Po sprawdzeniu budynku okazało się, że istotnie dokonano do niego włamania.
W tej sytuacji 33-latek przyznał się, że jest jego sprawcą oraz wyjawił, że radioodtwarzacz ukradł z fiata cinquecento, zaparkowanego w rejonie ul. Legionów. Do auta dostał się po rozbiciu szyby w drzwiach pasażera.
Mężczyzna został zatrzymany, a prokurator skierował do sądu wniosek o jego tymczasowe aresztowanie. Jeszcze wczoraj po południu sąd zadecydował, że 33-latek najbliższe 3 miesiące spędzi w areszcie śledczym.
Za włamania grozi mu kara pozbawienia wolności od roku do 10 lat.
kmp