Do katastrofy doszło podczas II Wojny Światowej, gdy rumuńscy lotnicy szkolili się na niemieckich samolotach (w latach 1941-1944 Rumunia była sojusznikiem III Rzeszy).
Rumuński pilot nie wyprowadził maszyny z lotu nurkowego i uderzył w podmokły grunt. Według relacji świadków tego wydarzenia, Niemcom nie udało się wydobyć wraku, który głęboko wbił się w ziemię. Jedynie urwali maszynie ogon, próbując wyciągnąć ją przy pomocy pojazdu gąsienicowego.
Przez ponad 70 lat, do soboty 7 listopada rumuński lotnik spoczywał wraz ze swoją maszyną w Krościenku Wyżnym.
Teraz podczas prac zainicjowanych przez Prywatne Muzeum Podkarpackich Pól Bitewnych doszło do ekshumacji ciała i wydobycia szczątków rozbitego samolotu.
O rozpoczęciu prac informowaliśmy tutaj: Niemiecki bombowiec rozbił się pod Krosnem. Trwa wydobywanie wraku oraz Junkers Ju 87 Stuka - odkrywają tajemnice wraku.
W czasie prac znaleziono też sporą ilość amunicji. Na miejsce przyjechała policja, w tym Komendant Komendy Miejskiej Policji w Krośnie. Funkcjonariusze zabezpieczą amunicję do czasu przybycia saperów.
Częściowo wyjaśniono przyczynę katastrofy - Samolot miał podwieszoną betonową bombę ćwiczebną. Z jakiegoś powodu nie została ona zwolniona podczas nalotu na ćwiczebny cel. Z tą bombą pilot nie miał szans wyprowadzić maszyny z lotu nurkowego. Nie wiadomo czy zawiodła technika, czy tez początkujący pilot spanikował - mówi Piotr Kiełtyka.
Wśród bardzo wielu znalezionych elementów samolotu i innych przedmiotów jest też zegarek pilota. Został mocno uderzony, a wskazówki zatrzymały się na godzinie 11:28. To prawdopodobna godzina katastrofy i śmierci pilota.
Podczas prac przy wykopalisku odkryto między innymi: fotel obserwatora, fragmenty kabiny pilota, poszycie kadłuba, tylnie koło niemieckiej produkcji Continental, amunicję z tylnego stanowiska, silnik, zegary deski rozdzielczej.
pd
Fot. Marek Gransicki