Wydawałoby się, że ten czar delikatnych zdobień i drewnianych detali jest już bezpowrotnie stracony. Od lat PWSZ prowadzi program prac studenckich, który w efekcie ma udokumentować niszczejące obiekty, tworząc za pomocą prac dyplomowych obszerne dokumentacje rysunkowo-fotograficzne oraz teoretyczne koncepcje rewitalizacji przemijających "skarbów architektonicznych" z nadzieją, że kiedyś znajdzie się ktoś, kto tym "perełkom" przywróci ich świetność.
Trudno jednak znaleźć od razu antidotum, na poważne - niemal śmiertelne "choroby" architektury uzdrowiskowej, niemniej jednak udało się wprowadzić pierwszy powiew nadziei na restaurację tradycyjnej sztuki budowlanej. Sztuki charakterystycznej dla miejscowości uzdrowiskowych, która potrzebuje nie tylko niemałej wiedzy i finezji od wykonawcy, ale wręcz miłości do rzemiosła i rzeźbiarskiej precyzji.
Mamy przyjemność przedstawić Państwu pierwszy obiekt, który zrywa z dotychczasową sztampą prostoty i oszczędności w postaci skromnej rozmiarowo, jednak dystyngowanej w formie i snycerskim zdobieniu, niewielkiej tężni solankowej, która wzbogaci program uzdrowiska o kolejny ciekawy zakątek. Ten niewielki obiekt zrealizowany wysiłkiem gminy Rymanów jest owocem badań nad sąsiadująca z nim willą "Leliwa" i powiela w zamierzeniu autorów projektów, architektów Marka Gransickiego i Stefana Stempina jej dawny obraz.
Tężnia zgodnie z zasadami sztuki projektowania nie kopiuje dosłownie rozwiązań i szczegółów bogatych ganków i wykuszy sprzed ostatniej wojny. Pierwsza i Druga Wojna Światowa pozbawiły "Leliwę" wcześniejszego uroku widocznego na licznych starych widokówkach (zapraszamy do odwiedzenia witryny Grzegorza Czubaja rymanow-zdroj.pl, na której można odszukać fotografie "Leliwy" i innych pięknych przedwojennych sanatoriów i willi).
Koło Naukowe Zakładu Budownictwa PWSZ Krosno prowadzone przez autora artykułu, od dłuższego czasu cieszy się przyjaźnią znakomitego zakopiańskiego cieśli, wykonawcy większości budynków Zespołu Małomiasteczkowego, Władysława Pająka i dzięki tej przyjaźni może sobie pozwolić na realizację skomplikowanych i bogatych budowli, bez obawy, że wykonawca nie sprosta zadaniu.
Tandem architektów i doświadczonego wykonawcy już wcześniej udowodnił, że regionalna architektura znowu może zachwycać i urzekać kuracjuszy i mieszkańców naszych okolic. W wyniku tej współpracy powstały wcześniej drewniany dom mieszkalny w Iwoniczu i wiata widowiskowa w Widaczu. Obecna realizacja przybliża nam wszystkim wartościową architekturę jednocześnie tworząc nowy walor, a nie kopie starych form i to staje się najważniejszym aspektem na przyszłość. Udział studentów w pracach projektowych i nabywane przez nich doświadczenie pozwalają z kolei patrzeć z większą nadzieją w przyszłość, jako wychowankom niezbyt jeszcze renomowanej szkoły wyższej.
Mam nadzieję, że praktyczny profil kształcenia wzbogacony szerokim poligonem praktycznych zadań dokumentacyjnych i projektowych, podniesie ich szanse na trudnym rynku pracy. Ufamy, że naszymi działaniami udowodnimy, że nadal można budować pięknie i bogato na dostępnym poziomie ekonomicznym i że te piękne wille nie przeminęły, tylko czekają na nowoczesnego inwestora, który przywróci styl i smak, zagubiony w epoce peerelu.
Marek Gransicki - architekt drewna
Fot. Rafał Głód