Zebranych powitała Grażyna Więcek, jedna z organizatorek protestu. W skrócie przedstawiła historię sprawy i stanowisko protestujących. Podkreślała, że mieszkańcy nie zostali właściwie poinformowani o planach, a obwieszczenia wywieszone w czasie kwietniowego lockdownu w roku ubiegłym, to za mało.
- Skupieni byliśmy na innych problemach, związanych z naszym zdrowiem i życiem. Nikt nie był świadomy wtedy, że zapada decyzja o inwestycji, której nikt nie chciałby mieć w swojej gminie, a na pewno nie tak blisko swoich domów jednorodzinnych - mówiła Grażyna Więcek.
Nieścisłości
Obawy mieszkańców podsycane są przez nieścisłości w informacjach płynących ze strony spółki.
W dokumentacji, a nawet w nazwie inwestycji znajduje się "plac do magazynowania odpadów", mowa jest też o "przeładunku odpadów". Tymczasem w oficjalnym oświadczeniu spółki czytamy, że "nie planuje na tym terenie prowadzić żadnej działalności związanej ze składowaniem odpadów (prowadzeniem wysypiska śmieci), czy też ich przeładunkiem".
Protestujący zwracają też uwagę, że w dokumentach podawana jest odległość 143 metrów do najbliższego budynku mieszkalnego, podczas gdy "budynek usługowo-mieszkaniowy, który zamieszkuje trzypokoleniowa rodzina" znajduje się tuż za płotem, trzy metry od planowanej inwestycji. Grażyna Więcek podkreślała, że ta rodzina "będzie narażona na wszystkie czynniki szkodliwe".
- Mam dokument potwierdzający decyzję wójta gminy z 2009 r., która zatwierdza projekt budowy i udziela pozwolenia na budowę, przebudowę i zmianę sposobu użytkowania poddasza na cele mieszkalne w budynku z wydzieloną częścią usługowo-handlową. W 2015 r. rozbudowałem część mieszkalną i również uzyskałem na to decyzję - mówił właściciel nieruchomości.
Protestujących niepokoi też, że chociaż początkowo SANEPID uznał, że konieczne będzie sporządzenie oceny oddziaływania na środowisko, to po uzupełnieniu dokumentów przez spółkę uznano to za zbędne.
Krytyka wójta
Wójt gminy, Grzegorz Węgrzynowski, został poddany surowej krytyce. Protestujący zarzucają, że powinien zatrzymać tak szkodliwą inwestycję. Wójt odpowiadał, że gmina działa zgodnie z prawem. Wyraził zrozumienie dla obaw mieszkańców i zapewniał, że będzie się starał rozwiązać problem. Protestujący mają jednak tylko jeden, radykalny warunek: nie chcą tej inwestycji. Pojawiła się też informacja, że deweloper chce w tej okolicy budować domki, więc tym bardziej protestujący nie rozumieją skąd zgoda na uciążliwa inwestycję.
Kłótnia z REMONDIS-em
W trakcie spotkania dołączyli przedstawiciele spółki: prezes Zygmunt Potopianek, Grzegorz Tofilski, członek Zarządu oraz rzecznik prasowy REMONDIS w Polsce - Piotr Tokarski.
Jak poinformowali, chcieli uspokoić obawy mieszkańców. Dyskusja była praktycznie niemożliwa, wypowiedzi przedstawicieli spółki były często zakrzykiwane. Pojawiały się agresywne wypowiedzi, jeden z mieszkańców, poruszających się o kuli, siedzący z przodu, wielokrotnie wstawał i wygrażał przedstawicielom REMODIS-u wymachując kulą.
Przedstawiciele spółki informowali, że chcą utworzyć bazę transportową, podobną do tej, jaka znajduje się w Krośnie przy ul. Fredry. Zapewniali, że nie ma mowy o wysypisku śmieci.
Konieczność przeładowania, czy magazynowania odpadów przez krótki czas, może wystąpić sporadycznie, dlatego spółka potrzebuje stosownych zapisów w dokumentacji i zezwoleń.
Podkreślano, że działka jest zbyt mała, by nadawała się do składowania, czy segregacji odpadów. - Chcemy zrobić parking - zapewniali.
Sama inwestycja ma być zlokalizowana przy ul. Przemysłowej, która nie nazywa się tak przypadkiem.
To tereny przemysłowe, sąsiadujące ze strefą przemysłową w Krośnie. Obok planowanej inwestycji znajduje się betoniarnia i stacja demontażu pojazdów, to na tej nieruchomości znajduje się sporna część mieszkalna budynku.
Prezes REMONDIS KROeko zapewnił, że nie ma problemu, by pojazdy do bazy jeździły ul. Przemysłową, od strony Krosna, a nie pomiędzy domami mieszkalnymi w Szczepańcowej.
Protestujący nie chcą jednak słyszeć o żadnych "pośrednich rozwiązaniach". Spółka nie widząc możliwości porozumienia rozważa inne możliwości. Na spotkaniu była mowa o tym, że może ktoś inny odkupi działkę. Wójt zapowiedział, że jeżeli nie będzie chętnych, to może to zrobić gmina.
Otwarte pozostaje pytanie, na jaki cel może być zagospodarowana działka?
Zobacz także:
- REMONDIS KROeko odpiera zarzuty protestujących mieszkańców. Spółka wydała oświadczenie
- W Szczepańcowej ma powstać magazyn z odpadami. Mieszkańcy mówią "NIE"
Fot. Piotr Dymiński