13 maja 1981 roku, to był dzień, który wstrząsnął światem, bowiem na celowniku znalazł się Ten, który wołał o Pokój. Człowiek, który wierzył w pokój bez układów, bez stabilizacji popartej bronią, który przemierzał kraje rozdarte konfliktami i jak „głos wołającego na puszczy” wzywał, aby zmienić oblicze Ziemi, nie tylko tej naszej, polskiej, ale całej Ziemi.
Co pozostało z Jego nauki w naszych sercach? Czy krew przelana ponad ćwierć wieku temu na dalekim, rzymskim placu, przestała już wołać aby nas zmienić?
Czy przykład bezgranicznej siły przebaczania, czy ręka podana katu jeszcze działa, czy zamilkła już, w gęstwinie codziennych dużych i małych waśni, poważnych i błahych konfliktów w naszych własnych domach?
Dziś, możemy się wszyscy nad tą ofiarą zastanowić, w swoistym rachunku sumienia: politycy, urzędnicy, budowlańcy, lekarze, architekci, dziennikarze… sąsiedzi. Czy jesteśmy połączeni solidarnością, czy szanujemy ofiarę krwi i całego Życia naszego Papieża - Polaka, czy przypadkiem nie puściliśmy mimo uszu całej nauki, jaką „Człowiek w bieli”, pragnął nam przekazać.
Z dnia na dzień, obserwuję bowiem, jak strzelamy obelgami w białe sukno Jego nauki, jak ranimy jego słowa niezgodą, jak zmieniamy oblicze ziemi, tej Ziemi (tej przyrodniczej i tej kulturowej), ale chyba zupełnie inaczej, niż to sobie wyobrażał nasz Wielki Brat i Ojciec.
Niech odpoczywa w Pokoju! Obyśmy zmienili się tak, by mógł prawdziwie odpocząć od trosk w Domu Ojca, bo czuję, że dzisiejsza podzielona, zwaśniona i kłótliwa Polska otwiera rany ducha Ojca Świętego Jana Pawła Wielkiego. Głęboko wierzę w to, że kiedyś przyjdzie taki moment na każdego z nas, że staniemy nie tylko przed Bogiem Ojcem, ale też przed Karolem Wojtyłą i będziemy musieli odpowiedzieć na pytanie: „Jakim byłeś Polakiem Bracie” – Santo Subito…
Foto: Radomil