Policja i Straż Miejska przed rozpoczęciem wakacji przypominała dzieciom zasady bezpiecznego wypoczynku nad wodą.
Jednak w wielu przypadkach nierozsądnego korzystania z uroków wody dają przykład starsi. To oni zapominają o najważniejszych zasadach jakie nad rzeką, jeziorem i stawem obowiązują. I to od nich edukacja przeprowadzana przez funkcjonariuszy powinna sie zacząć.
Zasady wypoczywania nad wodą od lat są te same. One nigdy się nie zmienią. Ludzie wypoczywający nad wodą zapominają nawet o tych podstawowych.
Przede wszystkim należy pamiętać o tym, że do wody nie wchodzi się po alkoholu. Nie wolno też wchodzić do niej zaraz po opalaniu i nadmiernym nagrzaniu się. Również jeśli coś zjemy, należy wejść do wody dopiero po 45 minutach. Żołądek do tego czasu trawi posiłek i wcześniejsze wejście do wody może skutkować skurczem. Oczywiście nie zapominajmy, że skakanie na główkę w niedozwolonych miejscach jest równie nie odpowiedzialne.
Tegoroczne upały są bardzo niebezpieczne. Dlatego jeszcze rozważniej powinniśmy przebywać nad wodą. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego jak bardzo woda może być niebezpieczna. - tłumaczy Barbara Brendzler, instruktor WOPR z Polańczyka.
To właśnie alkohol stał się przyczyna większości wypadków nad wodą.
Za przykład można tu podać wypadek do jakiego doszło w Polańczyku kilkanaście dni temu. 62-letni mieszkaniec Rzeszowa utonął w Zalewie Solińskim. Jak wstępnie ustalono, mężczyzna tuż przed powrotem do domu postanowił jeszcze wykąpać się w jeziorze przy jednej z przystani wodnych. Syn, który miał odwieźć ojca do domu, prosił by zrezygnował z tego pomysłu. Obawiał się o ojca, gdyż wiedział, że ten wcześniej spożywał alkohol, poza tym chciał wracać wcześniej by uniknąć dużego ruchu. Niestety, 62-letni mężczyzna nie usłuchał syna, który usłyszawszy krzyk kąpiącego się ojca wezwał pomoc. Mężczyznę z dna przystani wyciągnęli ratownicy WOPR-u. Mimo podjętej akcji reanimacyjnej nie udało się go uratować. Policjanci wyjaśniają przyczyny tragicznego wypadku.
Napoje alkoholowe są naszymi najgorszymi wrogiami w takich sytuacjach. Spożycie ich bowiem powoduje zaburzenia zmysłu, równowagi i orientacji. I tak właśnie pływając, możemy wypłynąć za daleko. Nasza brawura, przecenienie swoich sił i umiejętności najczęściej skutkują tragicznymi konsekwencjami. Pod wpływem alkoholu nie zdajemy sobie sprawy z tego jak daleko od brzegu jesteśmy. Zmęczeni próbując do niego dopłynąć kończymy pod wodą.
-Ludzie wypoczywający nad Zalewem Solińskim nie rozumieją tego, że mają pod sobą 20-40 metrów wody. Beztrosko korzystają z wody a potem skutki tego są tragiczne. Ja zawsze powtarzam, że wodę i góry należy kochać. Ale przede wszystkim należy je szanować! - dodaje Barbara Brendzler, instruktor WOPR z Polańczyka.
Aneta Mika