Co takiego wydarzyło się 92 lata temu? „Polska wtedy odzyskała niepodległość” – ta odpowiedź zwykle uważana jest za poprawną. Próżno jednak szukać w tym dniu wydarzeń takich jak „ogłoszenie niepodległości” lub „uznanie niepodległości przez inne państwa”. Co zatem się stało? Właśnie 11 listopada w 1918 roku Niemcy podpisały kapitulację. Tego samego dnia Rada Regencyjna w Polsce przekazała Józefowi Piłsudskiemu władze wojskową, ustanawiając go „Naczelnym Dowódcą Wojsk Polskich”. Tylko tyle i aż tyle. Trzy dni później, 14 listopada Rada Regencyjna przekazała Piłsudskiemu całą władze w państwie ustanawiając urząd „Naczelnika Państwa”. Państwa, które wszak istniało już przed 11 listopada...
Niektórzy uznają, że odzyskanie przez Polskę niepodległości miało owszem miejsce w listopadzie, tyle że nie 11-tego, a 5-tego i to w 1916 roku. Wiąże się to z ogłoszeniem „Aktu 5 listopada”. Tego dnia władcy państw centralnych, czyli Cesarz Austrii i Król Węgier w jednej osobie, wraz z Cesarzem Niemieckim ogłosili obietnicę utworzenia państwa polskiego na terenach, jak to ładnie określono: „...panowaniu rosyjskiemu wydartych”.
Oczywiście mieli w tym swój interes. Cesarze liczyli, że dzięki temu zabiegowi polscy ochotnicy z byłego zaboru rosyjskiego zasilą ich armie. Obietnice zaborców były raczej bez pokrycia, co więcej gdyby jakimś nieprawdopodobnym zbiegiem okoliczności zostały zrealizowane to np. Krosno pozostałoby nadal pod austriackim panowaniem. Polska według tego planu mogła powstać najwyżej kosztem Rosji, i tylko jako sojusznik państw centralnych. 5 listopada nie jest zatem dobrą datą na świętowanie odzyskania niepodległości, jednak ogłoszenie wspomnianego aktu miało poważne konsekwencje. Wiosną 1917 także Rosja, a za nią cała Ententa opowiedziały się za powstaniem niepodległej Polski.
Do wojny przystąpiły Stany Zjednoczone, klęska Niemiec była nieunikniona. W tych okolicznościach Józef Piłsudski i większość jego Legionistów odmówili złożenia przysięgi cesarzowi Wilhelmowi II. W efekcie żołnierze zostali internowani, a sam Piłsudski do końca wojny osadzony w więzieniu. Józef Haller nie posłuchał Piłsudskiego i nadal współpracował z Niemcami. Zbuntował się dopiero w marcu 1918 roku. Jego oddziały przedarły się wtedy przez front pod Rarańczą i przeszły na stronę Rosji. Wkrótce po tym sam Haller wyruszył do Francji gdzie stanął na czele „Błekitnej Armii” tworzonej z inicjatywy Komitetu Narodowego Polskiego (kierowanego przez Romana Dmowskiego). Tymczasem od 27 października 1917 roku w Warszawie władze sprawowała Rada Regencyjna Królestwa Polskiego. Złośliwi powiedzą, że była to „niemiecka marionetka” jednak jej uprawnienia i osiągnięcia rosły w miarę zbliżającej się klęski państw centralnych. W skład Rady weszło trzech regentów. Arcybiskup warszawski Aleksander Kakowski, książę Zdzisław Lubomirski jako powszechny autorytet społeczno – polityczny oraz nieco przypadkowo Józef Ostrowski, przywódca konserwatywnego Stronnictwa Polityki Realnej. Rada Regencyjna przygotowywała przyszłe struktury państwa polskiego, w tym naciskała na rozbudowę „Polnische Wehrmacht”, zalążka przyszłych Polskich Sił Zbrojnych.
Komitet Narodowy Polski
Dzięki staraniom Ignacego Paderewskiego, 8 września 1918 roku prezydent USA Woodrow Wilson w swym orędziu opowiada się za utworzeniem po wojnie niepodległego państwa polskiego. Klęska państw centralnych była już nieunikniona, zaś orędzie Wilsona było wyraźnym potwierdzeniem, że zachodnie mocarstwa są za powstaniem niepodległej Polski. W tych okolicznościach 7 października 1918 roku Rada Regencyjna wydała niemal zapomniany dziś Manifest do Narodu mówiący o odrodzeniu „Polski Zjednoczonej Niepodległej”. Można przyjąć te datę za faktyczny moment odzyskania niepodległości. „Polnische Wehrmacht” rozbrajał Niemców w Warszawie, a w całym kraju ruszyła lawina podobnych działań niepodległościowych. Oczywiście nie było to po myśli zaborców, ale nic już nie mogli zrobić – miesiąc później ostatecznie przegrali wojnę.
5 listopada 1918 roku w Lublinie powstał w opozycji do władz w Warszawie lewicowy rząd. Nad bardzo młodym państwem zawisła groźba wewnętrznych konfliktów. Z tego powodu Rada powierzyła Józefowi Piłsudskiemu, jako twórcy Legionów Polskich cieszącemu się autorytetem wśród wojskowych i społeczeństwa, władzę wojskową. Stało się to 11 listopada 1918 roku (od 1937 roku 11 listopada obchodzony jest jako Święto Niepodległości). 14 listopada Rada Regencyjna, w tym książę Lubomirski – kandydat na króla, zrzekła się władzy przekazując ją Naczelnikowi Państwa, po czym uległa samorozwiązaniu. Swoją drogą ciekawe, który z dzisiejszych polityków potrafiłby zrzec się władzy gdyby tego wymagało dobro państwa? Nie zapominajmy, że Piłsudski nie miałby nad czym przejąć władzy, gdyby nie działalność Rady Regencyjnej. Sama Niepodległość miała jeszcze wielu innych „Ojców”. Polskie interesy na konferencji pokojowej w Paryżu reprezentowali przecież Roman Dmowski i Ignacy Paderewski.
Roman Dmowski
Przyjazd tego ostatniego do Poznania w grudniu 1918 roku stało się impulsem do wybuchu jedynego zwycięskiego powstania w historii Polski – Powstania Wielkopolskiego. Niebagatelne znaczenie dla młodego państwa miała „Błękitna Armia” generała Hallera. Była to licząca 70-tysięcy żołnierzy, regularna i nowocześnie uzbrojona armia. Dysponowała zaawansowaną jak na owe czasy, łącznością, artylerią, wojskami pancernymi i oddziałami lotniczymi. 11 listopada pamiętajmy także o nazwisku Wojciecha Korfantego i jego staraniach na rzecz polskości Śląska. Trudno wyliczyć wszystkich, z ciekawostek może warto wspomnieć Stanisława Maczka, jednego z najlepszych dowódców w historii Polski, który jako młody podporucznik właśnie 11 listopada zdezerterował z armii austriackiej, a 14 listopada wstąpił do Wojska Polskiego, do kompanii tworzonej w Krośnie.
Generał Haller i "Błękitna Armia"
Może warto się czasem zastanowić, czy skupianie się podczas obchodów Święta Niepodległości wyłącznie na Józefie Piłsudskim, nazywanie go „głównym architektem niepodległości”, „ojcem państwa polskiego”, wywyższanie go na kolejnych pomnikach i uroczystościach nie jest przypadkiem krzywdzące dla innych „architektów” ? Dla tych, o których często nawet nie pamiętamy, a są równie zasłużeni dla sprawy odzyskania niepodległości. Przypomnienie wydarzeń sprzed ponad 90 lat powinno nam też uświadomić jak ważne dla Polski może być istnienie różnych stronnictw politycznych i różnych poglądów. Czasem sprzecznych, ale przecież historia pokazała, że koncepcje Piłsudskiego i Dmowskiego wspaniale się wzajemnie uzupełniały.
Piotr Dymiński
Foto: archiwum wikipedia