Z tym większą radością powitałem okazałe dzieło Christiana Teubnera „Kuchnia. Produkty spożywcze z czterech stron świata” (Wydawnictwo Carta Blanca). Doprawdy, prawdziwa to księga, z racji formatu, wagi, ale i samego rozmachu tematycznego. Zamiarem autora było bowiem zgromadzenie w jednym opracowaniu możliwie pełnego przeglądu produktów, z jakimi mają do czynienia obywatele globu pod każdą szerokością i długością geograficzną. Obok składników dla nas prozaicznych, codziennych, pojawiają się i takie, których istnienia ledwie się domyślaliśmy, a może w ogóle nie byliśmy świadomi. Wszystko solidnie opisane, mądrze pogrupowane i precyzyjnie podane nam na tacy.
Zaczyna się logicznie – od produktów podstawowych (olej, tłuszcze, produkty mleczne), ziół wszelkiej maści i koloru (od tymianku i rozmarynu po najbardziej egzotyczne) oraz przypraw (z jednej strony pieprz i ziele angielskie, z drugiej – kardamon i kolendra). Jako uzupełnienie tej części książki, dokłada autor rozdział ze zbożami. Następnie mamy przed oczami paradę ryb i owoców morza oraz warzyw (nie tylko z grządki – nie zapomniano nawet o glonach). Wreszcie kaliber największy: mięsa, przy których autor zwraca uwagę zarówno na jakość, jak i na podział, a dalej dziczyzna i drób (z emu włącznie). Szynki i kiełbasy kończą tę wybitnie antywegetariańską część „Kuchni”. Na deser zaś, zgodnie z przyjętymi zwyczajami, autor serwuje dziesiątki gatunków sera oraz raczy nas owocami (z przydomowych ogródków i sadów, ale też zza siedmiu mórz i gór).
Systematyka całości to jedno, a osobliwe smaczki w detalach i wyszukane składniki to drugie. Zobaczmy tylko: tłuszcz kokosowy, kamień winny, ocet ryżowy, oliwki „mamut”, komosa piżmowa, fino verde, sansho, sambal oelek, demerara, aloes wood, tapioka, sigarette mezzini, makaron orkiszowy, warecho, dorada, karmazyn pacyficzny, wariola, skwat, tobi-ko, krewetka tygrysia, krab śnieżny, blue point, wenus brunatna, babilońska spirala, wakame, tomatillo, carliston, bintje, fasola appaloosa, trukwa egipska, „sopel lodu”, „rossa di Verona”, przypołudnik kryształkowy, arracacha, trufle z Perigord, comber jeleni, ciccioli croccanti, haggis, szynka piwna, kasseri, prästost, tête de moine, gamalost, winogrona „cardinal”, ogen, pitaja, josta, jeżyna nuktajska, morela „tyrinthos”, śliwka „shiro”, grosella, madrońo, kuruba, czerymoja, tamarillo, limeta tahitańska, kumkwat. Uff!... Chyba wystarczy na jeden posiłek?
A wszystko to ilustrowane naprawdę profesjonalnie wykonanymi fotografiami w bardzo wysokiej rozdzielczości, co pozwala dostrzec najdrobniejsze niuanse w strukturze każdego produktu. Cały zresztą projekt graficzny książki zasługuje na pochwałę. Dzięki niemu „Kuchnia”, obok celów praktycznych – walorów nieocenionych w branży spożywczej – wypełnia doskonale jeszcze jedną funkcję: sama w sobie staje się produktem estetycznym. Kuchnia i piękno... Trudno o lepsze połączenie.
Tomasz Chomiszczak
Foto: stock