Dowodem tego jest badanie przeprowadzone przez Bibliotekę Narodową. 38 procent Polaków, objętych badaniem w listopadzie zeszłego roku, zadeklarowało, że w ciągu roku sięgnęło po choć jedną książkę. 62 % Polaków nie miało więc przez rok kontaktu z żadną książką. Pomimo tak drastycznych wyników badań, książka w tradycyjnej formie ma się dość dobrze. Ludzie nadal czytają i korzystają z bibliotek, a także kupują książki, chociaż niektóre z nich są dość drogie i nie każdy może sobie pozwolić na kupno wszystkich tytułów, które chciałby przeczytać czy też mieć w swojej prywatnej biblioteczce.
Każdy ma inne zapatrywanie na e-booki, które są tańsze niż normalne książki. Jak w każdym temacie i w tym spotykamy zarówno przeciwników jak i zwolenników. Dla mnie jest to dość interesująca i pożyteczna forma przechowywania wszelakich tekstów. Jednak nic nie zastąpi mi tradycyjnej książki, w której mogę sobie zagiąć kartkę lub włożyć zakładkę dokładnie tam, gdzie skończyłam i powrócić do niej później. Tej możliwości w książce elektronicznej nie mamy. Poza tym po przeczytaniu długiej ksiązki na komputerze jesteśmy bardziej zmęczeni i bolą nas oczy. Jest to też swego rodzaju brak fizycznego obcowania z książką, co dla prawdziwych moli książkowych jest istotne.
E-booka nie możemy zabrać ze sobą na taras, do kuchni, poczytać go w wannie czy na leżąco po obiedzie -oto ciemne strony e-booków. Te jaśniejsze to niższe koszty, wygoda czy ochrona drzew. E-book to oferta dla ludzi, którzy pracując z komputerem spędzają przy nim większość swojego czasu i nie umieją się już bez niego obejść. Jednak nie sądzę, by mogły one zagrozić rynkowi papierniczemu, gdyż niektóre książki zawsze będziemy chcieli mieć w swoim pokoju na półce.
Foto: sxc.hu