Lokalny przedsiębiorca z reguły nie ma środków na zatrudnienie dużej ilości pracowników, a jeśli już, to przyjmuje do pracy maksymalnie kilka osób. Najczęściej prowadzona przez niego firma jest tak naprawdę jednoosobową działalnością gospodarczą, oferującą usługi lub sprzedającą towary i prowadzoną z pomocą innych członków rodziny. Młodzi ludzie, którzy wyjeżdżają na studia, zwykle tam zostają, więc lokalny rynek pracy rzadko zyskuje wysoko wykwalifikowanych i doskonale wykształconych pracowników. Czasami słyszy się nawet z ust dyżurnych pesymistów, że miasto się starzeje i zamiera.
Rynek pracy w małych miejscowościach nie ma do zaoferowania zbyt wielu ofert pracy, zwłaszcza atrakcyjnych i zapewniających godziwe wynagrodzenie. Większość stanowisk w lokalnych przedsiębiorstwach jest dawno zajęta: przez pracowników, którzy od lat mają etat w miejscowym ośrodku zdrowia, w szkole czy przedszkolu, urzędzie gminy czy sklepie. Bezrobocie jest największe wśród młodych ludzi w wieku dwudziestu, dwudziestu kilku lat, którzy z różnych powodów zdecydowali się zostać na miejscu. Sprawa jednak nie jest tak beznadziejna, jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. Nawet w małych miastach i kilkutysięcznych miasteczkach przy odrobinie szczęścia można znaleźć pracę. Perspektywy pojawiają się zazwyczaj niepodziewanie.
Inwestycje - nadzieja lokalnych społeczności
Nadzieja na zatrudnienie pojawia się wtedy, kiedy w okolicy jakaś duża firma postanowi zainwestować: na przykład postawi duży magazyn lub fabrykę. Zlecenia na większe inwestycje, które zaowocują pojawieniem się nowych miejsc pracy można śledzić na przykład na Oferteo.pl lub innych internetowych portalach, a na informacje o naborze pracowników można się natknąć w lokalnych gazetach w dziale z ogłoszeniami. Czasami duże plakaty pojawiają się także na słupach ogłoszeniowych, więc trzeba zachować czujność, bo zgłoszeń będzie z pewnością mnóstwo. Niekoniecznie obowiązuje tu reguła: kto pierwszy, ten lepszy, ale trzeba się spieszyć.
Taka okazja może się długo nie powtórzyć. Okazją jest też nowy hipermarket, prywatny ośrodek wypoczynkowy wybudowany z uwagi na piękną i malowniczą okolicę. Wieści o nowych zakładach pracy rozchodzą się w lokalnej społeczności jak ciepłe bułeczki. Niekiedy opłaca się również postawienie na mobilność. Nie ma pracy na miejscu? Może warto rozejrzeć się w mieście oddalonym o kilkanaście kilometrów? Dojazd zazwyczaj nie jest problemem, bo nawet w najmniejszych miejscowościach są przecież przystanki autobusowe, jeśli nie tradycyjnego PKS-u, to prywatnych firm przewozowych.
Jest jeszcze jedna opcja - dla aktywnych, odważnych ludzi, którzy nie boją się podejmowania ryzyka i mają inicjatywę. Zamiast biernie czekać aż pojawi się jakaś szansa na prace, zawsze można samemu zostać pracodawcą. Dla siebie, a kto wie, jeśli biznes się uda również dla innych mieszkańców.
Zostać przedsiębiorcą? To dziś łatwe!
Otwarcie własnej działalności gospodarczej jest dziś proste. Zajmuje zwykle jeden dzień. Można to zrobić nawet przez internet (a internet jest w dzisiejszych czasach niemal wszędzie, nawet w bardzo małych miasteczkach). Jednak od otwarcia firmy do odniesienia sukcesu droga bywa długa i mozolna. Wymaga przede wszystkim dobrego pomysłu i doskonałej znajomości potrzeb lokalnego rynku.
Czasami sprawdzają się pomysły zupełnie niszowe, unikalne. W innych przypadkach obiecujące może być rozpoczęcie działalności usługowej z usługami dotychczas niedostępnymi w okolicy. Fryzjerka która przyjeżdża do domu, kosmetyczka na telefon, weterynaria dla małych zwierząt, pisanie podań? To tylko niektóre z możliwości. Kreatywne osoby z pewnością będą w stanie znaleźć coś, co mieszkańcy z przyjemnością kupią lub z czego skorzystają.
Jeśli ktoś zupełnie nie wie, jak się do tego zabrać, może skorzystać z kursów organizowanych przez urzędy pracy lub wsparcia doradcy zawodowego z gminnego ośrodka pomocy społecznej. Najważniejsze to zrobić pierwszy krok.