O tym, jak dużym obciążeniem dla domowego budżetu jest pojawienie się nowego członka rodziny, można się przekonać już na etapie kompletowania wyprawki. Pieluchy, smoczki, butelki, wózek, łóżeczko, ubranka, kosmetyki… przy takim natłoku rzeczy niezbędnych do kupienia, nietrudno o cenowy zawrót głowy. Szacunkowy koszt wszystkiego co potrzebne maluchowi na start to ok. 3 000 zł. Becikowe oraz dodatek do zasiłku rodzinnego z tytułu urodzenia dziecka pokrywa tylko część tej sumy. Z pomocą przychodzą jednak babcie, znajomi i … serwisy ogłoszeń lokalnych.
Dzieci szybko wyrastają z ubranek, dlatego rzeczy po nich są praktycznie nie zniszczone
- Kategoria „Dla dzieci” jest jedną z najpopularniejszych w naszym serwisie, zaraz po Modzie i Motoryzacji – mówi Przemysław Klemczak z serwisu Tablica.pl. – Zakupy za pośrednictwem internetowych ogłoszeń przekładają się na konkretne oszczędności, rzędu nawet kilku tysięcy złotych. Dla porównania za nowy komplet ubranek, wózek, łóżeczko, fotelik do samochodu, nianię elektroniczną oraz przewijak zapłacimy ok. 3400 zł, tymczasem taka sama wyprawka, używana ale w bardzo dobrym stanie, może nas kosztować 1000 zł – dodaje.
Strony z ogłoszeniami to jeden z najlepszych sposobów na tanią wyprawkę. Przyszli rodzice mogą do woli oglądać ubranka i akcesoria dla dzieci, a następnie osobiście sprawdzić czy stan tych rzeczy zgadza się z tym, co zostało opisane w ofercie.
Ceny rosną szybciej niż dzieci
Swoje trzy grosze do wydatków związanych z pierwszym miesiącami życia dziecka, dołożyła Unia Europejska – od 1 stycznia rodzice muszą głębiej sięgać do kieszeni.
- Wzrost podatku z 8 proc. do 23 proc. na ubranka w rozmiarze do 86 centymetrów, dodatki odzieżowe oraz na obuwie dla dzieci, to wynik nowelizacji ustawy o VAT, która została wymuszona wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – tłumaczy Anna Berdowska z serwisu Swiadomamama.pl – W praktyce oznacza to wyższe o nawet kilka złotych ceny każdej sztuki ubranka, śpiworka czy bucików. Dodatkowo, dużo artykułów sprowadzanych jest z zagranicy, więc na cenę wpływa także przelicznik waluty. W takiej sytuacji nie dziwi fakt, że coraz więcej rodziców zaczyna szukać alternatywnych rozwiązań i decyduje się na zakup rzeczy z „drugiej ręki” – dodaje.
Koszt wyprawki dla noworodka
Nowe ceny już dają się we znaki kupującym. Dla przykładu, trójpak śpiochów dla niemowlaka zdrożał z 30 do prawie 40 złotych, za polarowy rożek zapłacimy zamiast 50 zł 60, a cena zimowego kombinezonu z niecałych 200 podskoczyła do około 230 złotych.
Ekonomicznie i ekologicznie
Jeszcze do niedawna problem wyprawki dla malucha rozwiązywały posezonowe wyprzedaże. Obecnie klientów odstraszają wysokie marże, których nie są nawet wstanie zniwelować promocje i rabaty. Rodzice w poszukiwaniu tańszych rozwiązań coraz częściej zaglądają do sieci. Tak jak Edyta Stańko, mama rocznego Wiktora - Wydatki związane z wizytami u lekarza, szczepionkami, zakupem pieluch i kosmetyków przekroczyły moje najśmielsze oczekiwania. Dlatego zależało mi, aby zaoszczędzić na rzeczach, które będą w użyciu tylko przez kilka pierwszych miesięcy. Tak było np. z wózkiem, który wyszukałam w internecie za mniej niż połowę ceny sklepowej. Używałam go sporadycznie, dlatego cieszę się, że nie kupiłam nowego. Po roku w ten sam sposób odsprzedałam go kolejnej mamie w potrzebie.
Takie, niekonsumpcyjne podejście do tematu kompletowania wyprawki dla malucha, ma nie tylko wymiar finansowy. Kupowanie i odsprzedawanie ubrań wpisuje się w ideę recyklingu. Rzeczy już niepotrzebne, mogą w ten sposób otrzymać „drugie życie”. Poza tym, niewielu rodziców wie, że ubrania używane są zdrowsze od nowych. Kilkukrotnie prane, pozbawione są już toksycznych substancji używanych podczas uprawy bawełny i transportu, co w przypadku delikatnej skóry dziecka jest nie bez znaczenia.
Kolejnym argumentem przemawiającym za rzeczami z „drugiej ręki” jest ich jakość. Dzieci rosną w zastraszającym tempie, dlatego większość ubranek mają na sobie po kilka razy, a te posiadają jedynie ślady niewielkiego użytkowania. Czasem są to rzeczy nowe. – Poluję na nietrafione prezenty, których młodzi rodzice nigdy nie wykorzystali. Moja córeczka jest bardzo drobna, co znacznie ułatwia mi zakupy. Udaje mi się kupić ubranka w rozmiarze 50-56 z metkami, nawet za kilka złotych – mówi Magda Dach, mama dwumiesięcznej Gabrysi.
Handlujący przyznają, że powodem odsprzedawania rzeczy używanych, bywa przeważnie chęć wysprzątania przepełnionej szafy, dlatego ceny śpioszków czy koszulek zaczynają się już od złotówki. Na serwisach ogłoszeń lokalnych nie brakuje także ofert typu „oddam potrzebującej mamie” czy „oddam za kawę i coś słodkiego”. Jeszcze inni chętnie wymieniają ubranka i akcesoria dla maluchów… na jednorazowe pieluchy lub mleko. Jak widać zaradność w czasach kryzysu, też jest w cenie.
Wnioski zostały przygotowane na podstawie danych serwisu Tablica.pl za IV kwartał 2011 roku. Analiza objęła ok. 200 tys. ogłoszeń.
Agata Majchrzak, dotPR