Joanna Frydrych rozpoczęła od przypomnienia, od czego rozpoczął się kryzys w parlamencie.
- Przyczyną było ograniczenie dostępu mediów do sali sejmowej - mówiła w Krośnie Joanna Frydrych. Posłanka przytoczyła Art. 113 Konstytucji, który gwarantuje jawność posiedzeń Sejmu. - Tą jawność zapewniają media - podkreśliła Frydrych.
Tymczasem marszałek sejmu planował znaczne ograniczenie dostępu mediów, argumentując, że w innych parlamentach media też są ograniczane.
16 grudnia posłowie opozycji protestowali przeciw tym ograniczeniom.
- Poseł Michał Szczerba zgłaszając poprawki do budżetu, w dość sympatyczny sposób zwrócił się do marszałka i po tym marszałek go wykluczył, nie mając żadnych podstaw. Od tego zaczęła się okupacja mównicy sejmowej - tłumaczyła posłanka.
Podkreślała przy tym, że nie można pozwolić na bezpodstawne wykluczanie posłów z obrad. Dodała też, że protest był spontaniczny, a słynne "zamówione kanapki" były zamówione przez marszałka sejmu. Posłanka podziękowała też wszystkim, którzy protestowali pod Sejmem i wspierali protest posłów.
Efektem był 27-dniowy protest PO i .Nowoczesnej w Sejmie. - Podkreślam, protest został zawieszony, nie został zakończony - powiedziała posłanka Frydrych.
W dalszej części konferencji posłanka mówiła o kontrowersjach wokół uchwalenia budżetu. - Budżet uchwalono nielegalnie - mówiła. - Apelowaliśmy do prezydenta, żeby tego budżetu nie podpisywał - dodała.
Wymieniała przy tym popełnione błędy: powiadomienie posłów o zmianie miejsca posiedzenia Sejmu SMS-ami, brak miejsc siedzących dla wszystkich posłów, niewpuszczenie mediów, na sali kolumnowej były nieuprawnione osoby, a po wniosku formalnym nie przeliczono kworum. To z tych powodów PO domagała się powtórzenia głosowania, przy pełnej świadomości, że PiS ma większość, więc budżet będzie przyjęty w takiej samej postaci. Joanna Frydrych podkreślała jednak, że opozycji chodzi o rozwianie wszelkich wątpliwości wokół uchwalenia budżetu.
PO złożyła wniosek o odwołanie marszałka Kuchcińskiego.
Podczas konferencji zapytaliśmy, czy konieczny był aż tak drastyczny protest opozycji, czy kwestii dostępu dziennikarzy nie można było omówić na spokojnie między parlamentarzystami, a przedstawicielami mediów (zgodnie z art. 61 Konstytucji tryb dostępu obywateli do Sejmu i Senatu regulują ich regulaminy).
- Na początku trwały normalne obrady. Posłowie opozycji zadawali pytania, czy tego nie można inaczej zrobić, czy media zostaną? Był nawet happening #wolnemedia z takimi kartkami. Poseł Szczerba wyszedł właśnie z taką kartką na mównicę, marszałek kazał mu ją ściągnąć. Poseł tę kartkę odłożył i zaczął zgłaszać poprawkę do budżetu i w tym momencie nastapiła kulminacja i wykluczenie posła z obrad. Wykluczenie z obrad kilkunastu posłów opozycji może spowodować zmianę większości i pozwolić zmienić Konstytucję. Na to nie możemy pozwolić - przekonywała Joanna Frydrych. Dodała też, że PO nie godziła się na negocjacje z Marszałkiem Senatu, ponieważ to Marszałek Sejmu powinien rozwiązać tę sytuację.
Joanna Frydrych podkreślała jeszcze raz, że opozycja chciała, żeby głosowanie nad budżetem wróciło na salę sejmową. Nie chodziło nawet o to, by uchwalić coś innego (bo PiS i tak ma większość, by go przyjąć w takiej formie), a jedynie by rozwiać wszelkie wątpliwości.
Zapytaliśmy też o propozycję kompromisową, by to Senat spowodował cofnięcie poprawek do budżetu do Sejmu. Taki pomysł zgłosił Paweł Kukiz (Kukiz’15), a następnie Ryszard Petru (.Nowoczesna). Petru jednak szybko wycofał się z tej propozycji.
- W takim przypadku głosowaliśmy tylko nad poprawkami. Nie byłoby możliwości głosowania nad całością ustawy - podkreślała posłanka Frydrych.
O sytuacji w Sejmie, jeszcze przed zawieszeniem protestu opozycji, rozmawialiśmy z posłem Piotrem Babietzem (PiS): Poseł Piotr Babinetz o sytuacji w Sejmie i protestach w Krośnie [WYWIAD].
pd