Nie wszyscy wiedzą, co zrobić w przypadku znalezienia rannego zwierzęcia. Tak było w pobliżu bloków przy ul. Żwirki i Wigury 10 marca.
Ranny ptaszek
Rannego kwiczoła znaleźli mieszkańcy w rejonie ul. Żwirki i Wigury. Kwiczoły są dość pospolitymi, niewielkimi ptaszkami. Mieszkańcy nie wiedzieli jednak, jak postąpić. Zwrócili się o pomoc do Oli, sokolniczki, która w pobliżu prowadziła płoszenie gawronów.
- Poczułam się zobowiązana, żeby pomóc, może dlatego, że jestem po weterynarii - mówi Ola.
Sokolnicy nie wiedzieli jednak, z jaką przychodnią Krosno ma podpisaną umowę, ani nawet czy w naszym mieście funkcjonuje straż miejska. O poradę zapytali korzystając z kontaktu do naszej redakcji. O znalezionym rannym zwierzęciu powiadomiliśmy Straż Miejską.
- Strażnicy przyjechali, byli bardzo życzliwi, zabrali kwiczoła do gabinetu weterynaryjnego - opowiada Ola.
- Ranny ptak - kwiczoł został przewieziony przez straż miejską do przychodni weterynaryjnej i tam pozostawiony - poinformowała nas rzeczniczka urzędu miasta, Joanna Sowa.
Procedury
- Dzikim zwierzętom pomoc jest udzielana w zależności od ich stanu i sytuacji poprzez: odłowienie przez funkcjonariuszy straży miejskiej samodzielnie lub pod nadzorem i pomocy lekarza weterynarii, transport rannego zwierzęcia do przychodni weterynaryjnej, transport rannego zwierzęcia do Bukowska (Ośrodek Rehabilitacji Dzikich Zwierząt - Fundacja Bieszczadziki), transport rannego zwierzęcia do Przemysła - Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt Chronionych - informuje Joanna Sowa z UM Krosna.
Rzeczniczka urzędu przypomina przy tym obowiązujące przepisy. Ranne zwierzęta można zgłaszać do straży miejskiej (tel. 13 4743607, 986). W przypadku wypadku komunikacyjnego zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt (Art. 25) prowadzący pojazd mechaniczny, który potrącił zwierzę, obowiązany jest, w miarę możliwości, do zapewnienia mu stosownej pomocy lub zawiadomienia jednej ze służb, o których mowa w art. 33 ust. 3 ustawy (tj. "W przypadku konieczności bezzwłocznego uśmiercenia, w celu zakończenia cierpień zwierzęcia, potrzebę jego uśmiercenia stwierdza lekarz weterynarii, członek Polskiego Związku Łowieckiego, inspektor organizacji społecznej, której statutowym celem działania jest ochrona zwierząt, funkcjonariusz Policji, straży ochrony kolei, straży gminnej, Straży Granicznej, pracownik Służby Leśnej lub Służby Parków Narodowych, strażnik Państwowej Straży Łowieckiej, strażnik łowiecki lub strażnik Państwowej Straży Rybackiej").
Jeżeli ranne zwierzę stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego, wskazane jest powiadomienie o tym zdarzeniu Policji, do której obowiązków należy czuwanie nad bezpieczeństwem i porządkiem ruchu na drogach - art. 129 ust. 1 P.r. d.
W przypadku rannych lub wyczerpanych jeży, możecie się skontaktować także z krośnieńskim inspektoratem OTOZ "Animals”. Tel: 730 083 793
Pierwsi w tym roku kolczaści podopieczni już uzyskują pomoc: Kolejny jeż pod opieką "Animalsów".
Sarna z Białobrzeskiej
W środę (15 marca) w rejonie ul. Białobrzeskiej znaleziono ranną i wyczerpaną sarnę. - Byłam z psem naszej córki na spacerze - opowiada Maria Łuczaj z ul. Białobrzeskiej. - W naszej okolicy często widujemy dzikie zwierzęta. Sarenki ciągle chodzą wokół naszego domu, a do sąsiada przychodzą nawet dziki. Najpierw zauważyłam koziołka, który na widok psa uciekł. Później zauważyłam sarenkę. Ona nie uciekała, leżała, nie ruszała się - dodaje.
Pani Maria poprosiła Roberta Stefanika, pracownika jej męża, o pomoc w przeniesieniu sarenki w bezpieczne miejsce.
- Ona nie miała jednej nóżki, ale to była stara, już zagojona rana. Być może nie uciekała, bo była wyczerpana ucieczką przed jakimiś psami - zastanawia się Maria Łuczaj.
Łuczajowie wezwali na miejsce Straż Miejską, a ta skontaktowała się z weterynarzem, z którym miasto ma podpisaną umowę. Zwierzę zostało zabrane.
- Powiedzieli nam, że prawdopodobnie trafi do Przemyśla, pod specjalistyczna opiekę - mówi Maria Łuczaj.
- Ranna sarenka zgłoszona 15 marca została zabrana przez lekarza weterynarii do przychodni weterynaryjnej. Po dokładnej diagnozie weterynarz podejmie decyzję w zakresie dalszych losów zwierzęcia - informuje Joanna Sowa.
W przypadku sarny mieszkańcy od początku zareagowali właściwie powiadamiając straż miejską.
pd