Podczas lutowej sesji radni rozpatrywali skargę na działalność prezydenta złożoną przez Panią Z. Sz., jak skarżąca była określana ze względu na ochronę danych osobowych.
Sprawa jest pełna zaszłości, a swój początek ma ponad 10 lat temu! Wtedy to zasłużona mieszkanka Krosna, znana z wielu akcji charytatywnych zwróciła się do prezydenta o wydanie decyzji dotyczącej warunków zabudowy, dla przebudowy budynku.
Nieuzasadnione opóźnienie w tej sprawie stało się przyczyną skargi do Sądu Administracyjnego, w którym Z. Sz. wygrała z prezydentem. Podczas dyskusji na sesji radny Kazimierz Mazur (PiS) zwrócił uwagę, że wszystko może potoczyłoby się inaczej, gdyby ta "nieszczęsna decyzja", jak ją określił, została prawidłowo wydana.
Jednak nie została, co było początkiem całej serii kolejnych zdarzeń, pism i skarg ze strony Pani Z. Sz. która przekonuje, że na skutek naruszenia prawa przez Prezydenta poniosła straty. Co więcej, budynki, których dotyczy sprawa znajdują się w sąsiedztwie skrzyżowania ulic Łukasiewicza, Piłsudskiego i Lewakowskiego. To skrzyżowanie przy nieco większym natężeniu ruchu jest blokowane, a z podporządkowanych kierunków można przejechać praktycznie tylko dzięki życzliwości innych kierowców. Rozwiązaniem miało być nowe, duże rondo. To jednak wymagałoby wyburzenia budynków należących do Z. Sz. i stało się kością niezgody.
Pomiędzy samorządem, a właścicielką nie doszło do porozumienia, zresztą samorząd nawet nie szukał porozumienia, co prezydent przyznał w wywiadzie dla naszego portalu w 2010 roku: "(...) nie po to powstała "specustawa", żeby prowadzić niekończące się dyskusje, tylko, żeby rozwiązywać problemy. Po to została dana samorządowcom, żeby te problemy rozwiązywali, a nie żeby prowadzili dyskusje, które nic nie zmieniają w rzeczywistości" - mówił o tej sprawie Piotr Przytocki. Zobacz: To jest takie miasto
Urząd Miasta był pewien, że nie licząc się ze zdaniem mieszkańców, bez żadnych konsultacji przeprowadzi inwestycję. Jednak takie postawienie sprawy przez prezydenta nie zmieniło nic w układzie komunikacyjnym, bo Z.Sz. zgłosiła swój obiekt do konserwatora zabytków. W ten sposób "zakonserwowała" fatalny układ komunikacyjny.
O możliwość pozytywnego rozwiązania, tak by mogło powstać rondo, pytał radny Adam Przybysz (PiS). Podkreślił w swojej wypowiedzi, że sprawa jest pokłosiem błędu z przeszłości.
Prezydent Piotr Przytocki odpowiedział, że sprawa ciągnie się o wiele dłużej niż 11 lat, bo pierwsze opracowania urbanistyczne dotyczące tego miejsca mają już około 111 lat.
- Kolejne rady miasta zaniedbały swoje obowiązki, żeby realizować plany - stwierdził prezydent. Piotr Przytocki nie przedstawił sposobu na rozwiązanie konfliktu, jednak stwierdził, że "w tej sprawie chodzi o pieniądze".
Właśnie o pieniądze zapytał radny Paweł Krzanowski (PiS) - Czy możemy poznać wysokość kwoty, która by obie strony zadowalały? Zawsze jest tak, ze strony muszą się dogadać - dodał przy tym, że miasto niewątpliwie popełniło błąd nie wydając w stosownym czasie decyzji.
- Jeżeli chodzi o pieniądze, to one wynikają wprost z wyceny - powiedział Piotr Przytocki - Oczywiście wielkość wyceny nie zgadza się z oczekiwaniami właścicielki. Były robione wstępne szacunki, ale jej oczekiwania są o wiele wyższe - dodał prezydent, przekonując, że zapłacić wielokrotnie więcej niż wynosi wycena biegłego będzie niegospodarnością. Prezydent nie podał jednak żadnych liczb.
Paweł Krzanowski dopytywał o kwoty z posiadanej przez urząd wyceny. Piotr Przytocki odpowiedział, że Urząd nie ma takiej wyceny, a jedynie "szacunki".
- A możemy poznać te szacunki? - dopytywał radny.
- Jest tylko szacunek. Wycenę robi biegły rzeczoznawca, a szacunkowe wartości może się od niej znacząco różnić. Jest obarczony błędem - przekonywał prezydent tłumacząc dlaczego nie chce podać tych kwot.
- Jeżeli nie chce Pan udostępnić - to trudno - zniechęcił się radny Krzanowski.
Te wypowiedzi wskazują jednak, iż Piotr Przytocki wie, że dane szacunkowe, które posiada, mogą dalece odbiegać od rzeczywistości, to z czego wypływa przekonanie, że żądania Z. Sz. są dalece wygórowane? Trudno to oceniać bez znajomości choćby samych kwot, dlatego zadaliśmy Urzędowi Miasta Krosna pytania w tej sprawie.
W dalszej dyskusji Radny Bęben (PiS) także zabrał głos: - Skarga jest bezzasadna, pomimo, że był popełniony błąd. Załatwienie takiej sprawy, gdy mamy po drugiej stronie osobę biegłą w prawie i ma wsparcie prawnika powoduje konsekwencje, z którymi musimy się latami borykać. Pani Z. Sz. blokuje inwestycję działając na niekorzyść całego miasta. Ten przykład pokazuje do czego prowadzi brak porozumienia - podkreślał radny Bęben. Apelował do prezydenta o załatwienie sprawy.
Radny Kazimierz Mazur zapytał, czy ktokolwiek w Urzędzie Miasta poniósł konsekwencje za to, że decyzja, która zapoczątkowała konflikt, nie została prawidłowo wydana. Pytanie wywołało pewną konsternację, stwierdzono tylko: "no ale nie było zarzutu", a prowadzący obrady Zbigniew Kubit szybko uciął: - Myślę, że na tym zakończyliśmy debatę w tym punkcie - tym samym kończąc dyskusję.
Pomimo zwrócenia uwagi, że początek konfliktu leży w naruszeniu prawa ze strony Prezydenta, a stwierdzonego Wyrokiem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, to samą skargę uznano za bezzasadną. Za takim rozwiązaniem głosowało 17 radnych, a 3 "wstrzymało się".
pd