Zawiadamia się…
Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że plan został wyłożony zaledwie dzień wcześniej. – Wyłożenie jest dwunastego, a dyskusja od razu trzynastego! Kiedy mieliśmy czas się zapoznać? – mówili oburzeni mieszkańcy. – Jeszcze robi się dyskusję o 10:00, jak ludzie są w pracy. To jest robione specjalnie, żeby jak najmniej ludzi przyszło – dodawali. – To jest nienormalne, żeby dyskusja była zaraz na drugi dzień po wyłożeniu – wyrzucali urzędnikom.
Tradycyjnie już w takich sprawach doszło do sporu o „zwyczajowy sposób zawiadamiania”. To znaczy: z jednej strony urzędnicy przekonywali, że informacja była na tablicach oraz na stronie bip UM Krosna, z drugiej mieszkańcy uważali, że to za mało oraz, że dowiadywali się o terminie publicznej dyskusji od sąsiadów, „pocztą pantoflową”. Emocje wywołały też same mapki rozdane mieszkańcom. Niewiele dało się z nich wyczytać.
Gdzie ta droga?
Janusz Hejnar poruszył sprawę drogi, o której przebieg UM Krosna toczy z nim spór. Jak stwierdził po zapoznaniu się z protokołami Rady Miasta, w kwietniu ub. roku Rada podjęła uchwałę o zmianie trasy drogi w tzw. Studium na podstawie fałszywych informacji (Powiedzcie, gdzie będzie Droga G?) . Tymczasem w październiku ubiegłego roku J. Hejnar wygrał sprawę sądową, w której urzędnicy jemu zarzucali fałszerstwo dziennika budowy – o uzasadnieniu wyroku pisaliśmy w KrosnoCity: "Dowody były wyssane z palca".
W planie zagospodarowania Urząd jednak dalej idzie swoim torem. Jak wyjaśniono „plan musi być zgodny ze Studium”. Januszowi Hejnarowi pozostaje zatem zaskarżyć Studium…lub poczekać na uchwalenie nowego, co prawdopodobnie nastąpi, bo już w wielu częściach miasta wymaga zmian.
Tereny zielone czy działki budowlane?
Gorącą dyskusję wywołał plan zagospodarowania części działek, głównie pomiędzy ul. Dębową i ul. Suchodolską. Właściciele chcieliby przeznaczyć je pod zabudowę, tymczasem w projekcie przeznaczono ich działki pod „zieleń”. – Planuje się drogę do jednej działki, a dalej zieleń. – komentowali. – Prywatne działki przeznacza się pod tereny zielone? – dopytywali wzburzeni. Mieszkańcy prawdopodobnie złożą wnioski o wyłączenie spornych działek z opracowywanego planu. To powinno pozwolić, przynajmniej na jakiś czas, rozwiązać tę sprawę.
Piotr Dymiński
Foto: Piotr Dymiński