Sędzia Artur Lipiński ogłosił wyrok. Dwaj kuzyni: Paweł K. i Jakub L. zostali uznani winnymi tego, że w 2012 roku w Potoku - Działając wspólnie i w porozumieniu dokonali pobicia Andrzeja L. zadając mu z dużą siłą co najmniej trzech uderzeń pięściami w głowę - mówił Sędzia Lipiński. Obrażenia szczegółowo opisali biegli. - Odniesione obrażenia i utrata przytomności doprowadziły u pokrzywdzonego do odruchów wymiotnych i przemieszczenia się treści pokarmowych do krtani i tchawicy w następstwie czego doszło do zatkania ich światła, a w rezultacie śmierci Andrzeja L. poprzez uduszenie - mówił Artur Lipiński, a następnie skazał obu oskarżonych na kary po 5 lat więzienia na podstawie art. 158 kodeksu karnego (udział w bójce lub pobiciu). Ponadto Sąd zasądził nawiązki po 10 tysięcy złotych od oskarżonych na rzecz matki poszkodowanego. Obciążono ich także kosztami postępowania.
Obaj mężczyźni, pomimo młodego wieku, byli już wcześniej karani. Wyrok nie jest prawomocny. Obrońcy oskarżonych zapowiedzieli apelację.
Proces był trudny. Obrońca jednego z oskarżonych stwierdził, że jest to proces poszlakowy, do czego odniósł się w uzasadnieniu ustnym wyroku Sędzia Artur Lipiński.
Świadkowie niewiele potrafili powiedzieć. Tylko jeden naoczny świadek starał się przypomnieć wszystko i przedstawić przebieg wydarzeń - Edyta K. Świadek Wojciech K. powiedział, że w ogóle nie pamięta zasadniczego przebiegu zdarzenia. Świadek Anna D. twierdzi, że w krytycznym momencie nie było jej w salonie gdzie doszło do pobicia. Ponadto są zeznania funkcjonariuszy policji oraz lekarki, która była na miejscu. - Są też dowody pozaosobowe: dowody z opinii biegłych lekarzy, protokół sekcyjny i dowody z badania DNA - stwierdził Sędzia Artur Lipiński.
Feralny moment
Zgodnie z ustaleniami Sądu do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 15 lutego 2012 roku gdy obaj oskarżeni byli już nietrzeźwi bo spożywali alkohol z innymi osobami, w tym ze znajomą Anną D. i znajdowali się w swoim pokoju. Następnie obaj, w tym samym momencie przeszli do salonu - Dla Sądu nie ulega wątpliwości, że obaj w tym samym czasie znaleźli się w salonie. Sąd opiera się na dowodach zebranych na samym początku postępowania - mówił sędzia Artur Lipiński.
Do utarczki miało dojść właśnie w salonie, gdzie wspólnie przebywali i pili alkohol: Edyta K., Wojciech K. oraz pokrzywdzony Andrzej L., który przyszedł do nich w odwiedziny. Paweł K. miał zwrócić uwagę matce (Edycie K.), żeby więcej nie piła, bo sama ma problemy. To miało spowodować brzydką reakcję poszkodowanego Andrzeja L. Wtedy też miało dojść do pierwszego uderzenia ze strony oskarżonego Pawła K. - Sąd bardzo dokładnie przeprowadził postępowanie dowodowe jakich obrażeń doznał pokrzywdzony - mówił Sędzia Lipiński. Według biegłych poszkodowany otrzymał co najmniej trzy silne lub bardzo silne uderzenia w głowę. Efektem była utrata przytomności i upadek. Odniósł przy tym obrażenia zagrażające życiu: krwiak podtwardówkowy i ciężkie wstrząśnienie mózgu. W sprawie obrażeń wypowiadało się trzech biegłych.
Sąd nie dał wiary wyjaśnieniom oskarżonych, że przy upadku doszło do uderzenia w kaloryfer i nieszczęśliwej śmierci poszkodowanego w wyniku tego uderzenia - To była wersja tylko na potrzeby tego postępowania - stwierdził sędzia - Doszło do brutalnego pobicia przez obu oskarżonych poszkodowanego. Sami oskarżeni przyznają, ze żadnego uderzenia ze strony Andrzeja L. nie otrzymali. On się w ogóle nie bronił. Jeden po drugim zadali mu uderzenia - mówił sędzia Artur Lipiński o ustaleniach Sądu. Utrata przytomności była sumarycznym skutkiem zadanych uderzeń. Według Sądu zdarzenie zapoczątkował Paweł K, a dokończył Jakub L. - Nie ma żadnego dowodu, który by temu przeciwdziałał - dodał Sędzia Artur Lipiński. Sędzia uznał też za nieprawdziwe wyjaśnienia oskarżonych, że Andrzej L. został tylko popchnięty oraz, że leżąc na ziemi miał powiedzieć iż nic się nie stało i chce spać. - Gdyby wam oskarżonym dać wiarę, to ktoś z pozostałych domowników musiałby pobić Andrzeja L. Żaden z dowodów nie wskazuje, że któraś z tych osób mogła go pobić - zwracał się sędzia do oskarżonych.
Sędzia podkreślił, że słowna utarczka nie mogła być powodem takiego pobicia. Wyrok 5 lat pozbawienia wolności Sędzia Lipiński uznał za adekwatny do popełnionego czynu. - Zginął człowiek - podkreślał sędzia Lipiński przypominając ustalenia biegłych wskazujących na związek śmierci Andrzeja L. z zadanymi obrażeniami oraz, ze przy tego typu obrażeniach nie było możliwe by poszkodowany zachował logiczny kontakt i logicznie odpowiadał.
Sąd mówił też o samych oskarżonych, którzy są młodymi mężczyznami w wieku 22 i 23 lata. - Ich całe młode życie polega na tym, że się spotykają i spożywają alkohol - mówił Sędzia. Zwracał też uwagę na ich postawę po pobiciu, która zdaniem Sądu świadczy o ich demoralizacji - Pokrzywdzony został pobity i co? Pozostaje w tym samym miejscu. Nikt się nim specjalnie nie interesuje. Szanse, że przeżyłby były niewielkie, ale jeżeli lekarz ratuje to byłyby zdecydowanie większe - stwierdził sędzia Artur Lipiński dodał też, że obaj byli wcześniej karani. Paweł K. trzykrotnie, a Jakub L. raz. - O czym to świadczy? Że podchodzą bardzo lekko do życia, a lekceważenie obowiązującego porządku prawnego jest dla nich normą - powiedział sędzia.
Sąd postanowił zastosować środek zapobiegawczy po postaci aresztu tymczasowego. Na salę weszli funkcjonariusze policji, którzy po rozprawie wyprowadzili oskarżonych w kajdankach.
Wyrok nie jest prawomocny. Adwokaci oskarżonych zapowiedzieli apelację oraz zaskarżenie zastosowania aresztu.
pd