Nowa droga jest planowana od lat. Ma zostać przeprowadzona przez środek spokojnej dzielnicy, a następnie skrajem parku przy ul. Grodzkiej. Mieszkańcy ostrzegają, że to będzie oznaczało wycinkę około 30 drzew i zanieczyszczenie parku.
Plany istnieją od wielu lat i niemal równie długo są oprotestowywane. Temat ten poruszyliśmy w rozmowie z prezydentem Piotrem Przytockim jeszcze w 2010 roku, zobacz: To jest takie miasto. Wtedy prezydent stwierdził, że działania zmierzające do budowy drogi już są podjęte na odcinku od Czajkowskiego do Grodzkiej. Po upływie 8 lat od tej wypowiedzi wspomniane połączenie nadal nie powstało, a sam pomysł jest nadal przedmiotem protestów.
Przeciwnicy drogi sięgają po nowe metody sprzeciwu i złożyli pozew w sądzie cywilnym o "naruszenie dóbr osobistych".
Taki ulotki można było znaleźć na terenie miasta, między innymi za wycieraczkami samochodów osobowych.
Obok naruszenia spokoju mieszkańców dzielnicy, zarzucili, że prezydent prowadzi działania, które zniszczą park przy ul. Grodzkiej, gdzie nie tylko wycięta zostanie część drzew, ale dodatkowo zostanie przeprowadzona droga.
Ta droga zdaniem mieszkańców powołujących się na wypowiedzi prezydenta ma być przeznaczona także dla samochodów dostawczych. Zdaniem przeciwników inwestycji sprawi to, że park przestanie być spokojnym miejscem dla matek z dziećmi.
- W tej sprawie najbardziej poszkodowani będą mieszkańcy "Guzikówki", czyli osiedla Traugutta - mówi jeden z działaczy Stowarzyszenia. - Czasem obserwuję park i widzę, że korzystają z niego głównie osoby z "Guzikówki". Park stanowi teren rekreacyjny dla mieszkańców tej części miasta - dodał.
Pozew złożyli jako Stowarzyszenie Mieszkańców Miasta i właśnie to stało się przyczyną jego odrzucenia, co szczegółowo tłumaczył sędzia Grzegorz Blecharczyk w uzasadnieniu.
- Nie ulega wątpliwości, że każdy ma prawo żyć w czystym środowisku. Nie ulega wątpliwości, że wycinka drzew, projektowane drogi, gdy projektowane są sytuacje wkraczające w prawa obywateli, ten obywatel ma prawo się czuć, że ktoś ingeruje w jego prawa osobiste - mówił sędzia.
Następnie wyjaśnił dlaczego sąd oddala powództwo. Wskazał, że naruszenie dóbr osobistych nie dotyczy Stowarzyszenia Mieszkańców Krosna. - Czy budowa łącznika, który niewątpliwie budzi opór społeczny, co w ocenie Sądu jest słuszne, ale czy ta budowa tego łącznika zagraża dobrom osobistym Stowarzyszenia? Nie. Zagraża dobrom osobistym każdego z państwa - sędzia Grzegorz Blecharczyk zwrócił się do zgromadzonych na sali - Jest bogata literatura na ten temat i orzecznictwo - dodał sędzia. Sąd pozytywnie wypowiadał się o działaniach Stowarzyszenia Miasta Krosna, jednak podkreślał, że dobra Stowarzyszenia nie zostały naruszone, a to poszczególni mieszkańcy powinni wystąpić o ochronę swoich dóbr.
Mieszkańcy zapowiedzieli, że zaczekają na pisemne uzasadnienie wyroku, przeanalizują go i podejmą dalsze kroki. Przedstawiciel władz Miasta przekonywał, że jest to sprawa, która powinna być rozpatrywana na gruncie prawa administracyjnego, a nie cywilnego.
Niedawno informowaliśmy o sporach administracyjnych mieszkanki Krosna z władzami samorządowymi, na drugim końcu planowanej drogi, która docelowo ma prowadzić aż do ul. Krakowskiej. Zobacz: "Radni nie sprawdzili faktów", czyli druga strona medalu
Zobacz również:
- Nowy most i droga przez park?
- Łącznik dzieli!
- Tej drogi ma nie być!?
pd