Do pożaru doszło w czwartek (6.08) po godzinie 23:00. Ogień widoczny był z odległości kilkunastu kilometrów. Góralska bacówka położona była na wysokości 565 metrów n.p.m., pod samym szczytem góry. Drewniany budynek przeznaczony był do wyrobu m.in. owczych serów i żentycy.
Maps Google
Ze względu na utrudniony dojazd do palącego się budynku część ratowników musiała dotrzeć pieszo, kilkaset metrów pod górę, w pełnym ubraniu ochronnym wraz z aparatami ochrony dróg oddechowych i podręcznym sprzętem.
Trzy wozy (Star 244 i Land Rover z OSP Tylawa oraz Star 266 z OSP KSRG Rogi) dojechały bezpośrednio pod miejsce pożaru.
Działania straży pożarnej polegały na rozwinięciu linii gaśniczej ze Stara OSP Tylawa (zasilanego wodą ze Stara OSP Rogi), schładzaniu butli z propan-butanem, wyniesieniu jej poza miejsce pożaru oraz przeszukaniu pogorzeliska i polaniu go wodą.
Udało się uratować skład drewna oraz pomieszczenie kuchenne, gdzie górale przyrządzali dla siebie posiłki. Samym góralom nic się nie stało, niestety w pożarze stracili swoje dokumenty tożsamości i odzież.
W pożarze nie ucierpiały też zwierzęta z bacówki :300 owiec, 17 krów i kilka psów.
Jak podaje portal Krosno112.pl, przyczyna pożaru nie jest znana. Z relacji górali wynika, że mieli za kilkanaście minut wyciągnąć owcze sery z wędzarni. Prawdopodobnie pożar wznieciła iskra, która przedostała się z paleniska.
Akcję ratunkową prowadziło 9 zastępów straży pożarnej, w sumie 44 strażaków.
pd/mm
Fot. KrosnoCity.pl