Do pożaru doszło 2 stycznia w nocy. Osoba zgłaszająca zadzwoniła na Policję.
- Dyżurny natychmiast przekazał informację Straży Pożarnej. Pierwsze jednostki strażaków dotarły na miejsce dosłownie minutę po policjantach - informuje asp. Paweł Buczyński, oficer prasowy KMP w Krośnie.
- 2 stycznia dyżurny Policji w Krośnie zgłosił do Stanowiska Kierowania Komendanta Miejskiego PSP w Krośnie informację o zauważonym pożarze domu mieszkalnego w miejscowości Rymanów. Jako pierwsi na miejsce pożaru dotarli policjanci z Rymanowa, którzy uzyskując informację od sąsiada, spróbowali wejść do domu ogarniętego pożarem od strony sypialni, gdzie prawdopodobnie mogła przebywać osoba - relacjonuje bryg. Mariusz Kozak z KM PSP w Krośnie.
Policjanci pozbawieni specjalistycznego sprzętu byli jednak bezradni. Po wybiciu szyby i próbie wejścia do wnętrza okazało się, że jest ono całe wypełnione gryzącym dymem i nic nie można dostrzec. W tym czasie pożarem objęta była większa część budynku, a ogień wydostawał się na zewnątrz.
Na miejsce przybyli strażacy z OSP Posada Dolna i OSP Rymanów ubrani w aparaty ochrony dróg oddechowych. - Weszli do pomieszczenia sypialni i poruszając się po omacku natrafili na osobę, którą ewakuowali na zewnątrz. W trakcie ewakuacji poszkodowanej kobiety z obiektu natrafiono na mężczyznę, którego również wyniesiono z objętego pożarem domu. Zarówno kobieta (59 lat), jak i mężczyzna (55 lat) byli bez oznak funkcji życiowych - relacjonuje bryg. Mariusz Kozak.
Resuscytację podjęli ratownicy z zespołu ratownictwa medycznego oraz strażacy. Udało im się przywrócić funkcje życiowe u obojga poszkodowanych. Obie osoby karetkami pogotowia zostały zabrane do szpitala.
- Biorąc pod uwagę zastaną przez strażaków sytuację, należy stwierdzić, iż pożar zaskoczył mieszkańców w trakcie snu. Osoby wybudzone ze snu próbowały uciekać, jednakże zbyt duża liczba trujących gazów i dymów pożarowych skutecznie im to uniemożliwiła. Należy stwierdzić, że gdyby w domu była choć jedna czujka dymu, w odpowiednio szybkim czasie swoim dźwiękiem zasygnalizowała by powstanie pożaru - stwierdza bryg. Kozak.
[AKTUALIZACJA: 10 stycznia 2017]
Po oględzinach prokuratorskich wiadomo już, że mieszkańcy budynku dbali o swoje bezpieczeństwo. Rzecznik PSP Krosno, bryg. Mariusz Kozak potwierdził 9 stycznia obecność "czujek" w budynku. Beata Piotrowicz, rzecznik krośnieńskiej prokuratury również potwierdza te informacje: - Ustalono, iż w domu były zamontowane czujniki. Do chwili obecnej nie udało się ustalić, czy były to czujniki czadu czy też dymu. Więcej o sprawie przeczytacie tutaj: Rymanów: jednak były czujniki. Oględziny w miejscu tragicznego pożaru.
- Pożarem objęty był cały drewniany dom kryty blachą. Ogień, który prawdopodobnie powstał w części parterowej, przedostał się na poddasze. W tym czasie strażacy prowadzili działania gaśnicze palącego się budynku - dodaje bryg. Kozak.
W tym czasie dyżurny Pogotowia Energetycznego odciął zdalnie dostęp prądu elektrycznego w części Rymanowa, aby strażacy mogli bezpiecznie prowadzić dalsze działania.
- Strażacy sukcesywnie sprawdzali kolejne pomieszczenia. W wyniku pożaru bardzo poważnemu uszkodzeniu uległ cały drewniany budynek mieszkalny obłożony panelami PCV i ocieplony wełną mineralną. Uszkodzeniu uległ również lewy bok pojazdu osobowego zaparkowanego przy budynku - dodaje Kozak.
W działaniach wzięło udział 8 pojazdów i 40 strażaków z jednostek OSP i PSP, ponadto na miejscu pracowały 2 zespoły ratownictwa medycznego oraz Policja.
pd
Fot. Krosno112.pl