Tymczasem prezes Robert Sołek przebywa na „długotrwałym zwolnieniu lekarskim”. Powołano już osobę, która przejmie jego obowiązki.
Strajk rozpoczął się wczoraj (22.08.) i był ogromnym zaskoczeniem dla starosty Jana Juszczaka (Powiat Krośnieński jest właścicielem PKS od ubiegłego roku: PKS Krosno w Iwoniczu). Realizowane są tylko kursy pospieszne (Kraków, Łódź, Wrocław), zawieszono wykonywanie wszystkich połączeń lokalnych. Mieszkańcy mają trudności z dotarciem do pracy i do domu. W zamian przygotowano „kurs dla prezesa”, w bazie PKS czekają na niego taczki.
Komunikacja zastępcza
- O tym, że będzie takie rozwiązanie w postaci strajku stałego, ciągłego, zostaliśmy poinformowali w poniedziałek 20 sierpnia – mówił na pilnie zwołanej konferencji prasowej starosta Jan Juszczak, informując o treści uchwały komitetu protestacyjno – strajkowego, która zapowiadała, że do strajku dojdzie „po dniu 26 sierpnia”. Starosta stwierdził, że przygotowywano się do zorganizowania komunikacji zastępczej po 26 sierpnia – W chwili obecnej nie jest to realizowane ze względu na fakt zaskoczenia – tłumaczył starosta – Z przykrością muszę stwierdzić, że to co sobie nie wyobrażałem, to się wydarzyło. Strajk sprawił, że komunikacja jest zatrzymana – powiedział Jan Juszczak. Dodał też, że w co najmniej dwóch przypadkach kierowcy chcieli wyjechać i wykonać kursy, ale zostali zablokowani przez swoich kolegów – Z tego powodu może być trudno zorganizować komunikację zastępczą – podsumowywał starosta.
Związkowcy stwierdzają, że skoro ogłaszają strajk okupacyjny, to stają się odpowiedzialni za mienie spółki, w efekcie nie mogą, np. wydać komuś autobusu z „okupowanego zakładu”. - Czy kierowca jest właścicielem majątku firmy? - komentuje Jan Pelczar – Ja to rozumiem logicznie, w ten sposób, że jak pracownik strajkuje, to nie podejmuje pracy, ale oddaje kluczyki, nie blokuje, żeby nikt nie mógł wyjechać – odpowiadał na konferencji prasowej Jan Pelczar – Na wcześniejszych spotkaniach szef związku mówił „my zablokujemy tak, że nikt nie wyjedzie” - podsumował J. Pelczar.
Ile osób strajkuje?
Zdaniem wicestarosty Andrzeja Guzika trudno jest określić, ile osób faktycznie popiera strajk. W czasie konferencji prasowej podkreślał, że ma wiele sygnałów, telefonów od pracowników, szczególnie z innych grup zawodowych, niż kierowcy, że nie popierają strajku.
Eugeniusz Szczambura, zwolniony przewodniczący NSZZ Solidarność w krośnieńskim PKS
Z drugiej strony, związkowcy informują, że na terenie bazy PKS przez całą noc czuwało ponad 100 osób – Nawet pracownicy, którzy byli na urlopach zjeżdżali, żeby do nas dołączyć. Proponowaliśmy, że zostanie grupa osób, które będą dyżurować, a reszta może wrócić do domów, ale pracownicy się na to nie zgodzili – mówi Eugeniusz Szczambura.
Co jest nielegalne: strajk czy działania prezesa?
- Wszystko wskazuje na to, że strajk jest nielegalny – mówił dziennikarzom starosta Jan Juszczak. Jego zdaniem wynika to z ustawy o związkach zawodowych. Jan Juszczak podkreślał, że strajk powinien być zapowiedziany z wyprzedzeniem 5 dni i nie ma od tego żadnych wyjątków. Zdaniem starosty zapowiedź związków, że strajk może zacząć się wcześniej, w przypadku stosowania środków dyscyplinarnych wobec związkowców, nie jest żadnym usprawiedliwieniem – Nie ma wyjątków! - podkreślał starosta.
Eugeniusz Szczambura, zwolniony przewodniczący NSZZ Solidarność w krośnieńskim PKS, a zarazem przewodniczący komitetu strajkowego, stwierdza, że sprawa stawianych mu zarzutów została już wyjaśniona na policji, a zwolnienie go z pracy jest zemstą ze strony prezesa. Zemstą, za „rzeczowe, kompetentne i zgodne z prawem prowadzenie rozmów w czasie negocjacji w trwającym sporze zbiorowym”. Związkowcy wskazują, że przyczyną rozpoczęcia strajku było naruszenie ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Naruszenie ma polegać właśnie na zwolnieniu z pracy związkowca prowadzącego spór zbiorowy, czyli Eugeniusza Szczambury.
Pan prezes jest chory
Również w dniu wczorajszym poinformowano Starostę, że Prezes PKS Robert Sołek przebywa na „długotrwałym zwolnieniu lekarskim”. Rada Nadzorcza zebrała się w trybie „przyśpieszonym, nadzwyczajnym”. Zdecydowano, że obowiązki prezesa przez ten czas będzie pełnił (w imieniu Rady Nadzorczej) dotychczasowy sekretarz Rady Nadzorczej, Piotr Masłowski.
- Sytuacja rozwija się dynamicznie, nie wiemy co nas jeszcze czeka. Ani wczoraj, ani dziś nie byłem jeszcze w spółce – mówił na konferencji prasowej Piotr Masłowski – Posiedzenie Rady Nadzorczej odbyło się godzinach wieczornych. Na pewno potrzebny jest czas na zapoznanie się z sytuacją i jakieś decyzje będą podejmowane. Nie znam dokładnie sytuacji z dnia na dzień, dlaczego tak to się rozwija drastycznie i szybko. Będziemy jeszcze dzisiaj starali się tam podjechać i rozmawiać, szukać rozwiązania – podsumowywał Piotr Masłowski.
Poręczenie pod znakiem zapytania
Końcem lipca (30.07.) Rada Powiatu podjęła uchwałę o poręczeniu kredytu (Starostwo ratuje komunikacje. 1 mln złotych dla PKS). Uzasadnienie projektu przedstawił starosta Jan Juszczak, przypominając, iż powiat po raz kolejny ratuje firmę. – Jest to trudny dla nas temat. Jako samorząd powiatu mamy własne zadania, inwestycje oraz plany, a zabezpieczenie poręczenia kredytu ograniczy niektóre wydatki– powiedział starosta. Jednak jeśli nie podejmiemy dzisiaj tej decyzji, patrząc realistycznie, kolejnym krokiem jest likwidacja przedsiębiorstwa – zaznaczył. Także podczas konferencji prasowej przypominał, że starostwo w ten sposób „wyciąga rękę” do PKS, podejmuje działania, które sprawią, że firma będzie działała.
Okazuje się, że samo poręczenie jest pod znakiem zapytania. Regionalna Izba Obrachunkowa wszczęła postępowanie w tej sprawie. Rozstrzygnięcie nastąpi na kolegium RIO we wtorek (28.08.). W przypadku uchylenia uchwały przez RIO, PKS Krosno znajdzie się w fatalnej sytuacji. Starosta nie zna jeszcze szczegółów sprawy, ale jest zdziwiony, bo wcześniejsze poręczenie, podjęte w ten sam sposób, nie wzbudziło wątpliwości RIO.
Wniosek o upadłość?
- Ci pracujący tam nie mają jeszcze świadomości tragicznej sytuacji przedsiębiorstwa – stwierdził Jan Juszczak. Jego zdaniem, firmie grozi wniosek o upadłość, jeżeli nie będzie wpływów. Starosta zwrócił uwagę, że PKS wygrał przetargi w prawie wszystkich gminach powiatu na dowóz dzieci do szkół. Nie wywiązanie się z umów spowoduje kolejne straty w spółce.
- Dopóki będzie się tliła nadzieja na porozumienie, będziemy podejmowali działania na rzecz ratowania tej firmy. Nie podejmiemy żadnych pochopnych działań – zapewniał wicestarosta Andrzej Guzik.
Brak możliwości porozumienia
Starostwo nie widzi możliwości porozumienia. Zdaniem Jana Juszczaka, roszczenia związkowców są zbyt wygórowane – Od postulatów, które w finale wiążą się z wydatkami finansowymi w tej spółce nie było propozycji odstępstw – mówił starosta o jednym ze spotkań ze związkowcami.
Z drugiej strony związkowcy w rozmowie z KrosnoCity mówią, że postulat „uregulowania” należnych świadczeń nie jest równoznaczny z żądaniem natychmiastowej wypłaty. - Rozumiemy, że sytuacja firmy jest zła. Chcemy, żeby te sprawy uregulować, nawet jeżeli pieniądze będą wypłacane, np. w 2015 – mówią. Eugeniusz Szczambura dodaje, że związkowcy byli gotowi zrezygnować, np. z „sortów mundurowych”, ale na to nie zgodził się Prezes, argumentując (z pomocą prawnika), że „nie można się zrzec praw nabytych”, a związkowcy nie mogą decydować za wszystkich pracowników (na potwierdzenie tych słów E. Szczambura wyjmuje ze swojego segregatora protokół z jednego ze spotkań). Zdaniem Eugeniusza Szczambury, twierdzenie, że związki zawodowe w PKS nagle domagają się natychmiastowej wypłaty wszelkich zaległości jest nieprawdą, a same związki gotowe są do rozmów i ustępstw. - Tak są zgodni, że nawet taczki kupili – komentuje postawę związkowców członek Zarządu Powiatu Jan Pelczar.
Kto jest winny zaistniałej sytuacji?
Obie strony przerzucają się winą. Starosta podkreślał, że na dworcu autobusowym nie było widocznej informacji, że prowadzony jest strajk, a mieszkańcy czekali bezskutecznie na autobusy. - Jesteśmy traktowani jako znajomi, koledzy, partnerzy do wykorzystania, że z nami da się coś załatwić – stwierdził Jan Juszczak – Dlatego, że poszliśmy na partnerski układ, dlatego pozwolono sobie u nas wszystko załatwiać.
Związkowcy uważają, że wina leży po stronie Prezesa i samego Starosty, który „jak niepodległości” broni jednego człowieka – prezesa Roberta Sołka. Samemu Prezesowi związkowcy zarzucają nieudolne zarządzanie spółką, błędne decyzje, np. zakup sprzętu, który okazał się „złomem”, w czasie gdy były znane lepsze oferty. Ponieważ Prezes jest na zwolnieniu lekarskim nie mógł odpowiedzieć na te zarzuty. Pasażerów skarżących się na brak autobusów, związkowcy odsyłają do starostwa – Jest właściciel. To właściciel ponosi odpowiedzialność – mówią. Tymczasem starosta osobiście żałuje podjęcia decyzji o przejęciu PKS w ubiegłym roku. Jan Pelczar, członek Zarządu Powiatu podkreślił, że jego zdaniem wiele problemów pojawia się właśnie ze względu na zwolnionego szefa związku – Także wcześniejsze dyscyplinarne zwolnienia były z nim powiązane – mówił Jan Pelczar.
Piotr Dymiński
Fot. Piotr Dymiński