Grupa Arche od lat zajmuje się rewitalizacją niszczejących obiektów zabytkowych i przekształcaniem ich w dobrze prosperujące hotele, które pełnią też role lokalnych centrów historyczno-kulturalnych. Wśród nich znajdują się nie tylko zamki czy pałace, ale też zabudowania postindustrialne - opuszczone fabryki czy cukrownie.
Zrealizowane inwestycje Arche obejmują już: Pałac i folwark Łochów, Fabrykę Papierosów w Łodzi, Zamek Biskupi w Janowie Podlaskim, Koszary w Górze Kalwarii, Cukrownię Żnin, Dwór Uphagena w Gdańsku. Ten ostatni obiekt został niedawno wyróżniony nagrodą Hotel Roku Europy Centralnej oraz European Property Awards, określaną mianem "Oskarów" architektury. W najbliższych planach Grupy jest też rewitalizacja dawnej Elekrociepłowni Szombierki w Bytomiu.
- Na takie wyjątkowe obiekty w nieoczywistych lokalizacjach trzeba mieć pomysł. Jest to rewitalizacja w szerokim pojęciu, wybrane obiekty zazwyczaj zmieniają swoje poprzednie funkcje, w jakich utrwaliły się w świadomości okolicznych mieszkańców. Trzeba to wszystko poskładać w ten sposób, żeby powstał produkt, nowa marka, która również silnie będzie oddziaływała na lokalną społeczność. To jest dla mnie bardzo inspirujące - mówił Władysław Grochowski, prezes Grupy Arche S.A. i wyjaśniał, że przy wyborze budynku do nowej inwestycji przede wszystkim kieruje się emocjami i intuicją. - To jest jakby miłość od pierwszego wejrzenia - zaznaczył.
Grupa Arche jest też twórcą autorskiego, opatentowanego w tym roku, systemu inwestycyjnego, który przyciąga wielu inwestorów zainteresowanych udziałem w realizowanym przez Grupę przedsięwzięciu. Ulokowanie w nim pieniędzy jest bardzo proste. - Wystarczy wybrać pokój w jednym z obiektów i kupić go na własność. Inwestor posiada księgę wieczystą zakupionego pokoju i uczestniczy później w zyskach całego hotelu, czyli wszystko, co się w nim dzieje - różnego rodzaju konferencje, imprezy, noclegi, spa - pracuje dla inwestora. Arche jest najemcą jego lokalu i zarządza hotelem - tłumaczyła Magdalena Sidorowicz, dyrektor sprzedaży nieruchomości w Grupie Arche.
Taka inwestycja pozwala na uzyskanie ponad 10 proc. zwrotów rocznie, ale Arche spodziewa się dalszych wzrostów w tym zakresie.
- Ten rok przyniósł świetne wyniki, o 30 proc. wyższe przychody w hotelach niż w 2019, który był bardzo dobrym rokiem - powiedziała Magdalena Sidorowicz. - Inwestorzy zarabiają powyżej 100 zł na metr kw. pokoju. Cały tort jest dzielony według udziału powierzchni danego pokoju do całej powierzchni użytkowej hotelu. Przykładowo, jeżeli hotel wypracuje na m kw. 100 zł – ta kwota pomnożona przez metraż posiadanego przez inwestora pokoju to faktura netto klienta i takie środki dostaje on na konto - wytłumaczyła.
Koszt zakupu takiego pokoju wynosi od 150 tysięcy zł netto do ponad miliona zł, w zależności od tego, gdzie jest zlokalizowana ta inwestycja i jaki jest metraż lokalu. Może to być od 16 do nawet stu kilkunastu metrów kwadratowych.
- Nazywamy te wnętrza pokojami, ale formalnie to lokale niemieszkalne, które są opodatkowane 23 proc. stawką VAT - wyjaśniała dyrektor Sidorowicz. - W obiektach zabytkowych jest jeszcze dodatkowa korzyść dla właściciela, ponieważ może on sobie odliczyć 10 proc. amortyzacji rocznie (w przypadku lokali mieszkalnych jest to 2,5 proc. rocznie). Po 10 latach ma w stu procentach zamortyzowany lokal - dodała.
Jej zdaniem inwestor zyskuje też coś niepowtarzalnego, czym jest możliwość przebywania w tych wyjątkowych wnętrzach, w których historia przeplata się z nowoczesnością.
- Inwestorzy, którzy mogą korzystać z całej sieci naszych obiektów, doceniają to, że rewitalizacja odbywa się w taki przemyślany sposób. Wszystko, co zostaje znalezione na budowach, a jest stare, wraca potem na swoje miejsce w obiekcie albo stanowi element wystawy w danym hotelu - mówiła Magdalena Sidorowicz.
Arche stara się zachować dawną architekturę, jedynie adaptując ją na potrzeby hotelu lub dobudowując do niej pewne elementy.
- Lubię miejsca nieoczywiste, gdzie jest historia, gdzie czas pracował. Sprzedajemy w naszych obiektach emocje i relacje. To nam jest bardzo potrzebne, te produkty są teraz deficytowe. I myślę, że dlatego nasze obiekty tak przyciągają klientów. Oddzielamy to, co było wcześniej i to, co my dokładamy. Cieszymy się, że możemy dać nowe życie tym obiektom - wskazywał prezes Grochowski.
Dodał, że Grupa Arche zajęła się wieloma budowlami po przejściach, np. po pożarach jak wypalona Fabryka Papierosów w Łodzi. Ostatnio taką szansę dostała dawna Elektrociepłownia Szombierki w Bytomiu, na której terenie również powstanie hotel na około 400 pokoi, w którym będzie m.in. teatr i opera. To również dewiza Arche, by w jej hotelach wiele się działo. Na terenie zarządzanych przez nią obiektów odbywają się wystawy, spotkania z twórcami, warsztaty rękodzieła czy cukiernictwa, działają księgarnie oraz oddziały Fundacji Leny Grochowskiej, pomagającej m.in. osobom z niepełnosprawnościami.
Rewitalizowane obiekty wykorzystują też swoje historyczne funkcje, są w nich animatorzy, którzy organizują życie hoteli razem z lokalną społecznością, a także po nich oprowadzają, np. w Dworze Uphagena w Gdańsku.
- Staramy się wychodzić na zewnątrz, żeby obiekt nie był traktowany tylko jako miejsce noclegowe, ale żeby stanowił również centrum kulturalno-historyczne okolicy - stwierdziła Magdalena Sidorowicz.
Zdaniem prezesa Władysława Grochowskiego chętnych do inwestowania w rewitalizację zabytkowych obiektów byłoby znacznie więcej, gdyby uproszczono i skrócono procedury z tym związane.
- Proces rewitalizacji może trwać kilka lat, nawet dziesięć, a istniejące procedury zdecydowanie go utrudniają, jest ich za dużo - ocenił prezes Grupy Arche. - A zabytki w tym czasie umierają, są w coraz gorszym stanie i wiele z nich przez to tracimy, tracimy nasze dziedzictwo - zaznaczył.
W opinii prezesa Grupy Arche, oprócz zmiany procedur, potrzebne są też inne zachęty dla inwestorów, którzy chcieliby dać podupadającym starym budynkom nowe życie. Jedną z nich mogłoby być zniesienie podatku od nieruchomości od obiektów będących pod ochroną konserwatora, ale niewpisanych do rejestru zabytków.
- Nie płaci się tego podatku, jeśli obiekt jest indywidualnie wpisany do rejestru zabytków, jednak jeśli nie jest, a tylko znajduje się pod ochroną konserwatorską, to podatek wchodzi od pierwszego dnia jego zakupu. I to jest nieszczęście, procedury dotyczące rewitalizacji trwają kilka lat, a my przez cały czas płacimy - powiedział Władysław Grochowski.