Już podczas pierwszego dnia samochód „Kilera” odmówił posłuszeństwa tuż po pierwszym podjeździe wyścigowym w którym Kielczanin prowadził w klasyfikacji generalnej. Szybka reanimacja samochodu na niedzielne zawody jednak nie powiodła się i Grzesiński nie stanął na linii startu podjazdów wyścigowych 2 rundy GSMP oraz 2 rundy FIA CEZ Hill Climb Trophy.
Jestem wkurzony. Nie popisałem się podczas inauguracji sezonu i to nie z mojej winy ale samochodu, który odmówił posłuszeństwa. Niestety to był jego pierwszy start i wyszły problemy wieku dziecięcego. Znaleźliśmy już przyczynę awarii i mechanicy pracują nad silnikiem aby już podczas GSMP Jahodna powalczyć w czołówce i zdobyć pierwsze punkty - mówi Rafał Grzesiński. Z Załuża wróciłem z zerowym stanem punktowym i teraz do końca sezonu muszę dojeżdżać do mety, żeby myśleć o tytule Mistrzowskim w generalce. Na całe szczęście konkurencja nie dopisała w Załużu i rywalizację będziemy z kilkoma zawodnikami zaczynali od początku podczas 3 i 4 rundy. Cieszę się, że to tylko błahostka wyeliminowała mnie i będę dalej mógł walczyć. Mechanicy pracują nad silnikiem, który musi pracować jak szwajcarski zegarek. Chciałem bardzo podziękować firmie Vacat technika za odbudowanie silnika, a rodzinie za wsparcie psychiczne. W nowym-starym aucie czułem się wyśmienicie. Przybyło koni i niutonów, zawieszenie jest idealne. Wygląd zostaje ten sam, ale muszę wam powiedzieć, że w tej odsłonie to jest maszyna do wygrywania zawodów w generalce. Dziękuję kibicom za doping i słowa otuchy, ekipie www.wyscigigorskie.pl i OesRecords za obsługę medialną podczas zawodów. Za dwa tygodnie widzimy się na Słowackiej trasie, gdzie powalczę z najszybszymi w Europie podczas rund FIA Challenge i FIA Cup - dodaje.
Łukasz Strzelecki