Plener rozpoczął się ogniście i rozrywkowo – teatr NA BRUKU zaprezentował spektakl „Raj Mrówek” – symbolicznie pokazaną walkę o swój dom, wolność i wzajemną akceptację. Groźne czarne żuki, dzierżące ogniste włócznie, demonstrujące swoją wyższość (aktorzy świetnie radzili sobie z chodzeniem na szczudłach) zaatakowały spokojne i budujące swoje mrowisko czerwone mrówki.
Foto: Karol 'Ronin' Starowiejski
Obserwowaliśmy wspaniale przedstawione narodziny małych mróweczek, budowę kolejnych części domu poprzez zgodną współpracę oraz atak żuków na spokojne i stabilne życie mrówek. Na szczęście pewna mała mrówka i mały żuczek miały na tyle duży dar przekonywania, że obu gatunkom udało się jakoś porozumieć. Po spektaklu widzowie zgromadzeni w części niższej zamku mogli zobaczyć profesjonalnie wykonane przez młodych aktorów fire show i zakończyć dzień ogniskiem przy wtórze dźwięków gitary.
Foto: Karol 'Ronin' Starowiejski
Dziecięca wizja Miasta Przyszłości
Kolejne dni pleneru były równie ekscytujące, zwłaszcza dla młodych i najmłodszych artystów – zorganizowane dla dzieci warsztaty, Miasto Przyszłości, przyciągnęły wiele osób. „Mieliśmy deski, z desek montowaliśmy nowoczesne miasto pod starym zamkiem. Dzieci były bardzo zadowolone i chętne do pracy, bo było to dla nich coś nowego – nie tak jak zawsze: tylko papier, karton i farby.” – podsumowuje jeden z organizatorów, Krystian Dubiel. „Dzieciaki chciały zostać. Myślę, że to co zrobiliśmy w tym roku przerosło zarówno nasze, jak i ich oczekiwania” – dodaje.
Foto: Karol Prajzner
Aktywna twórcza ekspresja oglądana z bliska
Artyści przez kilka dni pod rząd tworzyli ciekawe, w wielu przypadkach inspirowane naturą prace. „Rysuję, maluję, rzeźbię, komponuję od urodzenia, zawsze. Najczęściej inspiruję się po prostu tym, co siedzi w mojej głowie i co znajduje się w mojej podświadomości” – komentuje Radosława Burdzy. Jej siostra Iwona, przesycona artystyczną atmosferą rodzinnego domu, dodaje – „Stwierdziłam, że wypada się czegoś nauczyć i potrzymać pędzel w ręce. Jak mam zacząć, to najlepiej tutaj – bo tu są ludzie, przy których najmniej się stresuję oraz świetny klimat.”
Uczestnicy zgodnie uważają, że najważniejsza w plenerze była możliwość tworzenia ramię w ramię, wzajemnego inspirowania się. „Plener jest takim zjawiskiem, które jest niezwykle potrzebne, przynajmniej dla tych ludzi, którzy artystycznie się rozwijają. Dzięki niemu można porównać własne wizje i prace z innymi, dać wiele od siebie i tak samo dużo otrzymać od innych.” – podkreśliła Ela Czajka. Mieliśmy do czynienia nie tylko z malarstwem i rysunkiem, ale także rzeźbą oraz nowatorskim malowaniem za pomocą farb w spray’u.
Tworzenie nawet przy pomocy… trawy
Powszechną wesołość wzbudził projekt „Trawnik”, w którym uczestnicy wspólnie wycinali połączone herby dwóch gmin - Wojaszówki oraz Korczyny, w trawie między górą zamkową a sklepem Zamczysko. Wymagało to talentu i współpracy – trzeba przyznać, że herby miały bardzo dokładne proporcje i były doskonale widoczne z tarasu widokowego na średnim zamku. Dzieci zafascynowane były najpierw możliwością malowania piaskiem na specjalnie przygotowanych panelach piaskowych, a w ostatni dzień pokazem olbrzymich mydlanych baniek, który rozgrywał się za pomocą patyków, sznurków i inwencji twórczej na łące nieopodal karczmy Podzamcze.
Jedna karczma, wiele zastosowań
Karczma ta, dzięki współpracy i patronatowi ze strony właściciela, pana Jana Kasprzyckiego, stała się na czas pleneru jednocześnie kinem, galerią i sceną. Przed zaimprowizowanym na szybko ekranem zgromadzili się fani kina off’owego, a w ostatni dzień pleneru na licznych płotkach, drzewkach, murkach i stolikach znalazło się miejsce na prawdziwy wernisaż artystyczny.
Foto: Karol Prajzner
Zwiedzający ową „galerię w naturze” mogli doznać nie tylko niecodziennych przeżyć duchowo – intelektualnych, ale również kulinarnych – a to za sprawą swojskiego chleba ze smalcem, zagryzanego kiszonym ogórkiem oraz bigosu i żurku, podlanego w dodatku winem.
Foto: Joanna Prajzner
Różne muzyczne klimaty, tak samo dobra zabawa
Ostatnim etapem imprezy był koncert czterech zespołów. Rozpoczęli go chłopcy z kapeli MAG, witając wszystkich bluesowym brzmieniem Lunatyków zespołu Dżem oraz innych znanych utworów w podobnym klimacie. Dopasowali się doskonale do luźnej i radosnej atmosfery pleneru, przywodząc na myśl dawnych hippisów tworzących pod gołym niebem.
Foto: Karol 'Ronin' Starowiejski
Następnie na scenę wkroczył rodzimy zespół Elenkey ze swoją energiczną wokalistką z charakterystycznym „pazurem” w głosie – ostre kawałki w stylu grunge z silnym nawiązaniem do twórczości Nirvany sprawiły, że nagle wokół parkietu zrobiło się gęsto od ubranych na czarno fanów Kurta Cobaina oraz twórczości własnej młodych muzyków.
Foto: Karol 'Ronin' Starowiejski
Trzeci zespół – Introdukcja – sprawił, że na parkiecie pojawił się prawdziwy tłum, skaczący i bawiący się doskonale przy dźwiękach muzyki inspirowanej Pidżamą Porno i Happysadem, traktującej w dość lekki sposób o Polsce, miłości, zazdrości i innych odczuciach młodego pokolenia, dotyczących otaczającej ich rzeczywistości.
Gwiazdą wieczoru był Suchy Chleb Dla Konia, który doprowadził rozgrzaną już publiczność do wrzenia, bisując co najmniej cztery razy mimo zerwanej struny w gitarze. Wpadające w ucho piosenki, spontaniczny i wyjątkowo szeroki uśmiech na twarzach muzyków oraz – przede wszystkim – profesjonalna gra sprawiły, że ani chłodna noc, ani komary nie przeszkadzały zakończyć pleneru w sposób równie interesujący, jak się zaczął.
Takie miejsca powinno się wykorzystywać
„Uważam że plener to coś wspaniałego, co prowokuje wielu ludzi do rozwoju. W naszym regionie bardzo brakuje właściwego wykorzystania pięknych miejsc i zabytków, połączonego z ciekawymi wydarzeniami kulturalnymi.” – stwierdza Jan Kasprzycki.
„Zamek Kamieniec i pobliskie Prządki są takimi miejscami, które przyciągają turystów. Wiele osób widzi w nich specyficzny i sprzyjający artystycznym inspiracjom klimat – są to miejsca, do których chce się powracać. Dlatego też warto pomyśleć o ciekawym ich zagospodarowaniu.” - dodaje.
„Za rok przyjadę ponownie”
Plener artystyczny „Mapa Kamieńca” zdecydowanie spełnił te wymagania – pozwolił nie tylko wyzwolić twórczą ekspresję, ale także zachęcić wiele osób do wyrażania siebie poprzez sztukę, zawiązać nowe przyjaźnie oraz zdobyć ciekawe doświadczenia i wspomnienia. Jak podsumował Adrian Czajka – „Odczucia po całym tygodniu są bardzo pozytywne, to są wspaniali ludzie. Za rok przyjadę ponownie”. Wspólnie z artystami apelujemy więc do Karola Prajznera oraz innych organizatorów o kolejną porcję takich wrażeń na kolejnej edycji pleneru.
https://www.krosnocity.pl/index.php/kultura/item/1616-sztuka-blizej-czlowieka-czyli-plener-artystyczny-mapa-kamienca.html#sigFreeIdd1fddc351c
Laura Michelis
Foto: Karol 'Ronin' Starowiejski,
Karol i Joanna Prajzner